Przez sześć lat, w maju, w okolicach Dnia Matki, wędrowałyśmy do różnych domów Miriam. Od początku towarzyszyły nam w relikwiach święte i błogosławione niewiasty. W tym roku zapraszamy wszystkie panie z diecezji na VII Diecezjalną Pielgrzymkę Kobiet. Będzie to inne pielgrzymowanie. Przed spotkaniem z Maryją w Giżycach zachęcamy Was do duchowego treningu.
Przez lata wędrowałyśmy do rożnych sanktuariów. Spotkałyśmy się u Matki Bożej Pięknej Miłości, czuwałyśmy u Pani Fatimskiej i Jałowieckiej, gościłyśmy u Matki Bożej Świętorodzinnej, Miłosierdzia i Matki Bożej Pocieszenia. Będąc w różnych domach Miriam, uczyłyśmy się gościnności, troski o innych, czułości. VII Diecezjalna Pielgrzymka Kobiet miała się odbyć w Giżycach. Tam w świątyni w ołtarzu głównym króluje Madonna z Dzieciątkiem. Subtelna, spokojna... "bezimienna". Czy to nie jest niezwykłe? W sytuacji, w której będziemy pielgrzymować duchowo (my rowerowo z Waszymi intencjami), każda z nas może nadać Maryi swoje wezwanie, swoje imię, tytuł, który nosicie ukryty głęboko w sercu.
Zanim spotkamy się online - 23 maja - podczas drogi, a później na Eucharystii pod przewodnictwem ordynariusza diecezji bp. Andrzeja F. Dziuby, już dziś zachęcamy Was do wspólnego pielgrzymowania. Z powodu pandemii w drogę wyruszymy wirtualnie. Buty i plecak zastąpią komputer, myszka, telefon. Może się okazać, ze będzie to jedna z trudniejszych wypraw, bo trzeba iść, nie wychodząc z domu.
Dziś zachęcamy Was do tego, abyście pomyślały, jakim wezwaniem chcecie obdarować Maryję. Czy myśląc o Niej, rozmawiając z Nią, przyzywacie imiona zapisane w Litanii Loretańskiej, a może któreś wezwanie z niedawno zamieszczonej w internecie Litanii do Królowej Blokowisk: "Matko zagubionych wirtualnie i całkiem normalnie, Matko ludzi z pustymi kieszeniami, Bramo nieba z ornamentem ze zmarszczek, Skarbnico pocieszeń łatająca dziury kompleksów"...? Każde wezwanie to opis spotkania. To zaproszenie do rzeczywistości, w jakiej jesteśmy.
Zanim wyruszymy na duchowy szlak do Giżyc, warto zrobić kilka kroków w głąb siebie. Pierwszy - do swojego serca, drugi - do głębi duszy, kolejne - do miejsca swoich zranień. Wyruszając w tę drogę, nie idźcie same. Zabierzcie swoją Mamę. Weźcie Ją za rękę, tam jak brałyście swoje matki w dzieciństwie. Trzymając się mocno Jej dłoni, powiedzcie, dokąd chcecie iść, pokażcie ręką miejsce waszego spotkania.
Małe dzieci, gdy się uderzą, gdy je coś boli, często z płaczem wskazują to miejsce swojej mamie. A ona albo je głaszcze, albo całuje, opatruje ranę. Z autopsji wiemy, że to najlepsze lekarstwo, jakie odkryto. I takiej postawy dziś potrzebujemy. Jeśli martwimy się o swoje zdrowie, boimy się zakażenia, dokucza nam samotność, brakuje pieniędzy, obawiamy się o utratę pracy, albo dzieci nas nie słuchają, mąż (czy żona - jeśli czytają to panowie) dawno się oddalili, przyjaciele wystawili nas do wiatru, a interes kiepsko idzie... to wszystko są powody, by zawołać Mamę po imieniu. Ona na pewno nie tylko przyjdzie, ale przybiegnie, bo zna głos każdego z nas i od zawsze jest gdzieś obok.
Niech dziś towarzyszą nam słowa wypowiedziane przez Jezusa: "Niewiasto, oto syn Twój (...). Oto Matka twoja”( J 19, 26b-27a).
Dziś, jest dzień, ta godzina, w której mamy Maryję zabrać do domu, do domu, do naszej świątyni. Jeśli od lat mieszkacie z Nią to … zacznijcie robić kolejne porządki w swoim sercu. Miejsc, które trzeba "ogarnąć", na pewno nie brakuje.
Kolejny przystanek naszej pielgrzymki już w sobotę.