Od 6 maja, zgodnie z zaleceniami rządu, ponownie zaczęły funkcjonować żłobki i przedszkola. Jednak włodarze wielu miast i gmin, a także dyrektorzy wstrzymali decyzję o powrocie nauczycieli i uczniów do placówek.
Decyzję o przedłużeniu zawieszenia działalności przedszkoli solidarnie podjęli dyrektorzy i organ prowadzący diecezjalnych placówek w Łowiczu, Skierniewicach i Sochaczewie. – Dziś nie wróciliśmy do pracy w przedszkolu. Nadal pracujemy online, dostarczając dzieciom materiały dydaktyczne do pracy z rodzicami – mówi s. Elwira Kruszewska, dyrektor diecezjalnego przedszkola "u Bolesi" w Łowiczu. – Przed podjęciem decyzji robiliśmy sondaż wśród rodziców i zainteresowanie powrotem dziecka do przedszkola od 6 maja było niewielkie. Rodzice wolą jeszcze zostać w domu z pociechami. W tej chwili przygotowujemy się do powrotu do funkcjonowania placówki po 24 maja. To będzie trudny powrót, zarówno dla dzieci, jak i dla nauczycieli. Zmieni się wiele. Od wystroju sal, z których zniknie wiele przedmiotów i staną się mniej przyjazne, po system wychowania, funkcjonowania w grupie, gdzie nie będziemy mogli swobodnie się bawić, przytulać... – dodaje s. Elwira.
Łowickie miejskie przedszkola także pozostają zamknięte. W Skierniewicach żłobek i przedszkola miejskie również nie zostały otwarte. Prezydent Skierniewic Krzysztof Jażdżyk zgodnie z zaleceniem Powiatowego Inspektora Sanitarnego przedłużył zawieszenie działalności placówek do 24 maja.
Nauka online i opieka zapewniona przez rodziców trwa nadal również w Głownie. Burmistrz miasta Grzegorz Janeczek podtrzymuje zawieszenie funkcjonowania placówek opiekuńczo-wychowawczych i edukacyjnych dla najmłodszych do odwołania.
W Żyrardowie powrót do przedszkola planowany jest w późniejszym terminie niż 6 maja. Potrzeba czasu na przystosowanie placówek do potrzeb dzieci, przy jednoczesnym zachowaniu zasad higieny i bezpieczeństwa. Problemem jest także dualność nauczania. Z jednej strony nauczyciele wciąż będą uczyć online dzieci, które pozostaną w domach, z drugiej zaś sprawować będą opiekę nad wychowankami, które przebywać będą w przedszkolu.
"Urząd Miasta będzie wyznaczał osoby lub podmioty odpowiedzialne za ozonowanie pomieszczeń oraz profesjonalną dezynfekcję części wspólnych (szatni, holu oraz sanitariatów). Przedszkola będą dodatkowo zaopatrzone w zewnętrzne dozowniki, płyny do dezynfekcji rąk, płyny do dezynfekcji powierzchni, fartuchy i czepki, przyłbice lub okulary ochronne, maseczki chirurgiczne oraz rękawiczki jednorazowe. Do końca tygodnia odbędzie się dystrybucja rządowego wsparcia w środki dezynfekcyjne, która już za pośrednictwem Państwowej Straży Pożarnej trafiła do Żyrardowa. Podobną pomoc udzieli żyrardowski Polmos. W każdym przedszkolu będzie przygotowane wyodrębnione pomieszczenie (izolatka). Każde dziecko przed wejściem do placówki będzie miało wykonywany pomiar temperatury. Dlatego zostaną przeorganizowane ciągi komunikacyjne prowadzące do budynków" – czytamy na stronie Urzędu Miasta Żyrardowa.
Również prezydent Kutna Zbigniew Burzyński nie zezwolił na otwarcie 6 maja żłobka, punktów przedszkolnych i miejskich przedszkoli. Głównym powodem jest zbyt krótki czas na przystosowanie placówek na powrót dzieci.
Łęczyca to kolejne miasto, które nie uruchomiło ponownie placówek. – Termin 6 maja został podany bez konsultacji z samorządami. Zagrożenie zarażenia wirusem wciąż istnieje, dlatego musimy dołożyć wszelkich starań, aby zapewnić maksymalne bezpieczeństwo dzieciom, rodzicom oraz opiekunom – mówi burmistrz miasta Paweł Kulesza. – Mam świadomość, że utrzymujący się stan izolacji może być męczący, jednakże chcemy w tej sytuacji działać przede wszystkim odpowiedzialnie. Prowadzimy konsultacje z służbami sanitarnymi, dyrektorami oraz rodzicami – wydał decyzję włodarz.
Z decyzją o wznowieniu funkcjonowania placówek zwleka także burmistrz Rawy Mazowieckiej Piotr Irla. Nie podano daty, od kiedy dzieci będą mogły wrócić do przedszkoli.
Decyzje włodarzy miast i gmin popierają nauczyciele, opiekunowie i mieszkańcy. – To nie jest dobry pomysł, by dzieci wracały do przedszkoli i żłobków. Nie ma jasnych wytycznych dla nas, nauczycieli, jak mamy pracować. Czy w odzieży ochronnej, czy w maseczkach. Jak wygląda dezynfekcja i plan zajęć dla dzieci, bo nie wyobrażam sobie, że w ciągu opieki nad dzieckiem, edukacji, wypełniania dokumentacji mam jeszcze dezynfekować stoliki, zabawki... – mówi Wioletta Krzyżanowska, nauczycielka.
– Nie oszukujmy się. Jeśli rodzic oddaje dziecko do przedszkola, jak przed epidemią, to znaczy, że musi wrócić do pracy. Kto odbierze dziecko? Babcia, dziadek. Czyli osoby, które są w grupie ryzyka. A nauczyciele? Oni też mają swoje rodziny, dzieci. Wracając do funkcjonowania placówek narażamy zarówno dzieci, siebie, jak i nauczycieli – mówi Anna Lisowska, mama 4-letniego Franka.