W niecodzienny sposób przebiegała procesja Bożego Ciała w bąkowskiej parafii, której patronuje św. Mikołaj. Po Mszy św. wierni szybko wracali do swoich domów, a właściwie do swoich wiosek, by tam wyglądać na Jezusa Eucharystycznego.
Od lat bąkowscy wierni przed uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej wkładali wiele wysiłku w budowę ołtarzy.
W pracę chętnie włączali się druhowie strażacy. Każdy chciał przechodzącego Jezusa podjąć godnie i z szacunkiem. Imponująca była także sama procesje. Regionalne stroje mieszały się z bielą alb lektorów, a także strojami dzieci komunijnych. Chorągwie i feretrony zdobione kwiatami i kolorowymi wstążkami robiły barwny szpaler przed monstrancją. Drogę znaczyły kolorowe płatki kwiatów.
Na tegorocznej procesji piętno odcisnęła pandemia. Na terenie parafii, a także w jej bliskim sąsiedztwie odnotowano zachorowania. W trosce o parafian ks. Konrad Zawiślak, proboszcz postanowił zrezygnować z tradycyjnej procesji. Po Mszy św. wierni przeszli z Najświętszym Sakramentem pod remizę OSP w Bąkowie Górnym, gdzie ustawiono pierwszy ołtarz.
Później kapłan wraz z lektorami, w asyście samochodu strażackiego ruszył do 7 ołtarzy przygotowanych w poszczególnych wsiach. Po Bąkowie Jezusa przywitano we wsiach: Wiskienica Górna, Wiskienica Dolna, Rząśno, Bogoria Dolna, Bogoria Górna, Bąków Dolny i Dębowa Góra. W Każdym miejscu została odczytana Ewangelia, zaśpiewana suplikacja. Przed wyruszeniem do kolejnego ołtarza kapłan udzielał błogosławieństwa na cztery strony świata.
Pomysł procesji, w której Jezus odwiedza poszczególnych mieszkańców spodobał się wiernym. Parafianie dziękowali duszpasterzowi za doznania duchowe pod drzwiami własnych domów. „Wydarzenie na miarę czasów, w jakich przyszło nam żyć. Dobrze, że taki pomysł był. Przyszły osoby, którym nie zawsze po drodze do Boga, osoby starsze. Ważne jest to, że nie zostaliśmy sami w Boże Ciało. Piękne chwile” – napisała jedna z parafianek.