Tylko wtedy prawdziwie kocham moich najbliższych, jeżeli kocham ich w Bogu, a nie ponad Nim. Bo jak mawiał św. Augustyn: "Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu".
Z Ewangelii według św. Mateusza (Mt 10, 37-42)
Jezus powiedział do apostołów: Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody.
Słuchając słów dzisiejszej Ewangelii, można doznać, delikatnie mówiąc, szoku. Jak to? „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”. Te słowa jakby nie pasują do Pana Jezusa. Przecież znamy czwarte przykazanie Dekalogu: „Czcij ojca swego i matkę swoją” oraz przykazanie miłości: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich sił swoich, a bliźniego swego jak siebie samego”.
Jednak interpretacja słów Chrystusa, który nie liczy się przy tym ani z ojcem, ani z matką, ani z dzieckiem, świadczy bardziej o niezrozumieniu Ewangelii. Jezus bowiem wzywa nas do tego, abyśmy przewartościowali naszą hierarchię wartości według Dekalogu. W końcu pierwsze przykazanie mówi, że „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. A to znaczy, że nawet człowiek w całym swoim nieuporządkowaniu może zacząć absolutyzować drugiego. Jezus pragnie więc ustrzec nas i zachować przed wypaczeniem miłości.
Kto z nas nie słyszał o takich ludzkich dramatach z powodu większego umiłowania człowieka aniżeli Boga? Oto trzydziestokilkuletni syn nadmiernie uzależniony emocjonalnie od matki pozostaje niewolnikiem uczucia do niej i nie jest w stanie obdarzyć miłością ani swojej żony, ani swoich dzieci. Liczy się tylko to, co mamusia powie.
To działać może w drugą stronę, kiedy rodzice są ślepo zapatrzeni w swoje dziecko. Potem rosną takie maminsynki i córeczki tatusia, niezdolni do wzięcia odpowiedzialności za siebie i swoje czyny, nie mówiąc już o wzięciu odpowiedzialności za kogoś. Niezdolni do miłości.
Lekceważenie hierarchii wartości miłości, tzn. że najpierw Pan Bóg, potem człowiek, prowadzić może do wielkich dramatów: rozpadu małżeństw, niepotrzebnych kłótni, łez, wzajemnych żalów i pretensji. Jezus, kiedy mówi: „Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”, ma na uwadze, nie siebie, lecz dobro nasze i naszych bliskich.
Na przykład, rodzice potrafią tak ślepo iść za swoimi dziećmi, że są gotowi wykłócać się z nauczycielem, nawet jeśli dziecko nie ma racji. Czasem nawet z ust rodziców padają usprawiedliwienia: „to dla dziecka, nie dla mnie” albo „tatuś i mamusia zrobią dla ciebie wszystko”.
Czy rzeczywiście należy robić wszystko dla najbliższego człowieka? Tak, wszystko, ale tylko w ramach tego, na co pozwala nam nasza pierwsza miłość – Bóg. Bo jeżeli naprawdę kocham, to bardzo boli mnie zło, jakie czyni osoba przeze mnie kochana. Jeżeli rodzice, rodzeństwo, współmałżonek czy dziecko oczekują ode mnie jakiegoś zła, nigdy na to nie mogę się zgodzić. Bo tylko wtedy prawdziwie kocham moich najbliższych, jeżeli kocham ich w Bogu, a nie ponad Nim. Bo jak mawiał św. Augustyn: „Gdzie Bóg jest na pierwszym miejscu, tam wszystko jest na swoim miejscu”.