Pierwsze dwa dni sierpnia pielgrzymi z różnych stron diecezji spędzili w Miedniewicach.
We wspomnienie Matki Bożej Anielskiej w parafii, w której posługę duszpasterską pełnią oo. franciszkanie, obchodzony jest odpust. Mimo pandemii wiernych nie zabrakło. Część z nich do sanktuarium przybyła dzień wcześniej. W domu, w którym Gospodynią jest Matka Boża Świętorodzinna, wierni modlili się, czuwali. A Ona, jak przystało na najlepszą Matkę, dla każdego miała czas - słuchała, wspierała, dodawała sił i nadziei. Przez posługę kapłanów zapraszała też do stołu eucharystycznego, przy którym dla nikogo nie zabrakło miejsca.
Do Miedniewic przybywały pieszo, na rowerach, motocyklach i autobusami kolejne grupy pielgrzymów. Od wczesnych godzin rannych poszczególne grupy uczestniczyły w Eucharystiach przed cudownym obrazem. Msza św. odpustowa została odprawiona w samo południe.
Sumę odpustową sprawowano przed sanktuarium.Eucharystię koncelebrowali generał zakonu franciszkanów o. Carlos Alberto Trovarelli z Rzymu, który wygłosił słowo Boże, o. Tomasz Leśniak, główny celebrans, asystent generalny na Europę Środkowo-Wschodnią. Obecni byli także o. Wiesław Pyzio, prowincjał, o. Tomasz Szymczak, sekretarz generalny zakonu, a także ojcowie i kapłani, którzy przybyli z pielgrzymami.
Homilię wygłosił ojciec generał.- To wielka radość, że mogę tu być. Poczułem się tu od razu jak w rodzinie. Stało się tak, bo spotkałem moich braci, ale też wiele rodzin. A poza tym, jak nie poczuć się jak w rodzinie przy takim obrazie? Nigdy go wcześniej nie widziałem. Zachwyca to, jak przedstawione są na nim Maryja i św. Józef - mówił o. generał. Kaznodzieja przypomniał zebranym okoliczności otrzymania odpustu Porcjunkuli, który zawdzięczamy św. Franciszkowi. - Ten odpust jest wielkim darem. By było odpuszczenie i przebaczenie, musi być grzech. Przebaczenie w naszym życiu jest bardzo ważne. Ono pozwala konstruować nową historię, daje pokój serca, daje głębokie doświadczenie Bożego miłosierdzia. Bramy miłosierdzia, tak jak Serce Jezusa, są zawsze otwarte - mówił o. Trovarelli.
Wierni zapełnili plac przed światynią.W tegorocznych uroczystościach uczestniczyli pielgrzymi ze Skierniewic, z Łowicza, Budek Zaklasztornych, Kuklówki, Błonia, Sochaczewa, Mszczonowa i Zawad. Zgromadzeni na placu, w krużgankach i świątyni wierni prosili o błogosławieństwo dla rodzin, o zdrowie dla chorych i ustanie pandemii. Wyjeżdżając, dziękowali także za możliwość otrzymania odpustu zupełnego.
W niedzielę do Miedniewic przybyli wierni z Mszczonowa z ks. Sławomirem Tulinem.- Wcześniej przychodziła tu pielgrzymka z Radziwiłłowa. W tym roku nie wyszła, więc z żoną i synami sami pielgrzymowaliśmy - mówi pan Jarosław. - To jest szczególny rok, w którym wiele pielgrzymek się nie odbywa. Miałem iść do Częstochowy, ale jest to niemożliwe, dlatego przyszliśmy tu prosić o łaski, błogosławieństwo i przebaczenie. To miejsce jest nam bliskie, bo stąd pochodzi moja żona. Często tu przyjeżdżamy. Ja tu przychodzę jak do mamy - dodaje.
Do Miedniewic na odpust przybyła Małgorzata Wrzodek. - Jestem zachwycona. Od teraz 2 sierpnia będzie dniem, w którym będę tu przyjeżdżać. Będąc tu, przy Maryi siedzącej przy stole, mogłam tak spokojnie, jak w domu, z Nią porozmawiać, wyciszyć się. Było wiele wzruszeń - wyznała pani Małgorzata.
Dziękując licznie przybyłym pątnikom, o. Krzysztof Oniszczuk, proboszcz i kustosz sanktuarium, przyznał, że wraz z braćmi trzy tygodnie przed odpustem zastanawiał się, w jaki sposób obchodzić odpust w obecnej sytuacji. - Postanowiliśmy zaufać Panu Bogu i Matce Bożej. I robić wszystko tak, jak robiliśmy każdego roku. Chwała wam za to, że tu jesteście - mówił.
Na koniec Eucharystii odbyła się procesja z Najświętszym Sakramentem, zakończona błogosławieństwem.