Ksiądz Biskup był człowiekiem, obok którego nie przechodziło się obojętnie. Myślę, że wiele osób kojarzy go z kazaniami, w których często nawiązywał do aktualnych problemów naszego życia. Niewątpliwie miał odwagę, bo broniąc Bożych przykazań, wielu się narażał. Ale taka jest misja wpisana w kapłaństwo Chrystusowe „Nastawaj w porę, nie w porę…” (2 Tm 4, 2).
Osobiście mam wiele wspomnień związanych z Księdzem Biskupem. Pamiętam, jak przyjeżdżał do mojej rodzinnej parafii, potem przyszedł mój czas życia seminaryjnego, diakonat, którego udzielił mi Ksiądz Biskup Józef i wreszcie ostatnie lata, kiedy byłem jego sąsiadem. Wspomnień wiele, i na pewno przyjdzie czas, by powoli wydobyć ze swej pamięci różne większe i mniejsze gesty życzliwości Księdza Biskupa, ale myślę, że w tym momencie powinniśmy przede wszystkim skupić się na żarliwej modlitwie w jego intencji. Stoi teraz przed Bogiem w całej prawdzie swojego życia i, jak każdy, potrzebuje Bożego miłosierdzia. To ostateczna walka o duszę, która czeka każdego z nas. Dlatego ta modlitwa jest tak bardzo ważna.
Jako wspólnota seminaryjna podejmowaliśmy za naszego Współmieszkańca modlitwę i wciąż ją podejmujemy. Najpierw nadstawialiśmy ucha na wieści ze szpitala, prosząc o potrzebne łaski dla Księdza Biskupa. Teraz modlimy się o zbawienie dla niego. Był niewątpliwie bogactwem naszego seminaryjnego życia i pozostawił po sobie wiele okruchów dobra (posługę liturgiczną, wpis w książce, uśmiech, dobre słowo czy gest, itp.). Niech św. Józef, patron dobrej śmierci, będzie jego orędownikiem przed Bogiem.
Requiescat in pace+