Dziś odbył się pogrzeb bp. Józefa Zawitkowskiego. Biskupa, poetę, kaznodzieję, przyjaciela wspominają oo. franciszkanie z Niepokalanowa. W ich imieniu wspomnienie - pożegnanie napisał o. Ignacy Kosmana.
Dla jednych był poetą – Księdzem Tymoteuszem. Dla innych kaznodzieją. "Kochani moi… ". Tak rozpoczynał każdą homilię, każde kazanie. Był też biskupem pomocniczym diecezji łowickiej i biskupem seniorem tejże. Dla wielu był prorokiem. A dla nas, Niepokalanowian, był przyjacielem. Często bywał w Niepokalanowie, mieście Niepokalanej, zbudowanym przez świętego Maksymiliana Kolbego i konsekrowanych braci, jak powiedział 31 stycznia 2005 r., w radiowy dzień modlitw o świętość osób konsekrowanych.
"Niepokalanów – Miasto Niepokalanej.
Kocham to Miasto.
Tu chodzili i chodzą święci.
Ta świątynia napełniona jest
chwałą Boga
i czcią Niepokalanej Matki mojej.
Tu chodził, modlił się i pracował
taki wielki kapłan, zakonnik,
a przy nim siedemset i więcej
braci we wierze i w konsekracji.
Przed laty przyszły Założyciel stanął przed wyzwaniem: Rajmund, co z ciebie wyrośnie?
Wyrósł mądry z dwoma doktoratami,
pobożny franciszkanin konwentualny,
który za cel sobie postawił:
Wszystko oddać,
świat cały oddać
w ręce Niepokalanej!
Od Niepokalanowa do Grodna,
od Paryża do Nagasaki,
aż po Amalam w Indiach"
Od Niepokalanowa – tu wszystko się zaczęło. To tutaj, w Niepokalanowie, bp Józef pytał Niepokalaną: "Co ze mnie wyrośnie?". I postawił słuchaczy-zakonników przed wyzwaniem i dylematem:
"Jestem konsekrowany
a taki nijaki.
Ani ze mnie chwały dla Boga,
ani pożytku dla Kościoła,
ani chluby dla Ojczyzny.
Zachowuję regułę
i dbam o siebie.
Jestem tylko
poprawnym konsekrowanym.
Czy będą w Niepokalanowie nowi święci?
Czy będą bracia konsekrowani wszystkich zawodów:
Drukarze, stolarze, złotnicy,
kamieniarze, krawcy, piekarze,
i dzielni strażacy?"
Oto jest pytanie. Pozostawił je nam nasz przyjaciel – do przemodlenia w kaplicy Wiecznej Adoracji przed Niepokalaną, w której Sercu jest Pan mój i Bóg mój (J 20, 28) – Jezus Chrystus. W kaplicy, w której panują cisza i pokój, modlitwa i dziękczynienie, wołanie i pokajanie. Z każdym powrotem z Niepokalanowa stajemy się mądrzejsi i lepsi – przekonywał. W Niepokalanowie Bóg wysłuchuje naszych próśb, bo prosi Go z nami Niepokalana; bo prosi Go z Niepokalaną święty o. Maksymilian Maria. Z nami i za nas się modlą.
Niestety, modlitwa często jest Wielką Nieobecną naszych czasów. Kiedy, gdzie i jak się modlić? – pytają ludzie. Odpowiedź jest prosta: w Niepokalanowie, w kaplicy Wiecznej Adoracji – przed Całą Piękną. Przed Maryją. W ciszy. Na klęczkach. Krzyżem na posadzce. W ławce siedząc. Stając w obecności Bożej. W pozycji orans.
Taki nam zostawił testament ks. Józef – biskup, poeta, prorok, przyjaciel. W jednym z ostatnich kazań żegnał się z nami. Z Niepokalanowem. Z Warszawą. Chrypliwym głosem wyśpiewał łabędzi śpiew: "Warszawo, ty moja Warszawo" – wołał 16 sierpnia tego roku, jakby przeczuwając to, co ma wkrótce nadejść.
"Panie, przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają" – z radością oznajmiali uczniowie wracający ze żniw. Wtedy to rozentuzjazmowanym adeptom Ewangelii rzekł Jezus: "Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica" (Łk 10, 18).
Bóg nie oszczędził Księdzu Tymoteuszowi tego widoku… I nam nie oszczędzono. Pękały i pękają serca przy kościele Świętego Krzyża w Warszawie, przy pomniku Armii Krajowej i Polskiego Państwa Podziemnego, przed oknem papieskim w Krakowie, w zdewastowanych kościołach i sanktuariach w wielu miastach Polski.
"Polsko, ty moja Polsko!
Czy ja cię jeszcze zobaczę
Polsko ma.
Serca płaczą. A z tego płaczu wyrywa się pieśń: Jeszcze Polska…
Czy nie zginęła?
Póki wiara w sercach żyje,
póki wierna Wisła płynie,
nie zginęła i nie zginie…
Larum grają. Chrystusa, który wyszedł na zewnątrz z krzyżem, prześmiewcy przebrali w tęczowy płaszcz. Oto człowiek! Ludzie zgotowali Mu ten los. I gotują… Wokół rozwrzeszczana gawiedź. Wulgarna gromada woła: „Precz! Precz! Ukrzyżuj Go!” (J 19, 15). A obok krzyża stoi milcząca większość, sparaliżowana wściekłością bluźnierców, dla których nic nie jest święte – Historia, Kościół, Ołtarz. Którzy nie słuchają ani Apostołów, ani poetów przestrzegających potomnych:
»Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy,
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!
Ze światem, który w ciemność już zachodzi
Wraz z całą tęczą idealnych snów,
Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi –
I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemnościach pogasną znów!«
(A. Asnyk)
I my wołamy z poetą naszym i prorokiem, z naszym przyjacielem: "Sursum corda, Rodacy! Warszawa będzie wolna. Wolni będą Polacy. To nic, że na świecie doznajecie ucisku, miejcie odwagę: Chrystus zwyciężył świat. Chrystus zwyciężył śmierć! (por. J 16, 33). Przypomina nam o tym Pantokrator – Chrystus Zwycięzca i Niepokalana ze św. Maksymilianem i naszym poetą-biskupem".
Nie jesteśmy bezbronni. Nasz przyjaciel zapisał nam w testamencie broń skuteczną – modlitwę u stóp Niepokalanej w kaplicy Wieczystej Adoracji. Czuwajmy więc i módlmy się w każdym czasie, abyśmy mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym (por. Łk 2, 36). Czas jest bliski – przypomina Nauczyciel. A nasz poeta i przyjaciel w pożegnalnym słowie zwraca się do nas, żywych:
"Ja nie straszę,
ja tylko przypominam,
że to mówi Bóg,
ale ty nie wierzysz w Boga,
bo ośmieliłeś się wejść
na krzyż Chrystusa.
Ośmieliłeś się wejść do Sejmu,
do świątyni prawa,
gdy Prezydent mówił:
Tak mi dopomóż Bóg?
Skąd ty jesteś, dziecko?
Przecież nie z Warszawy.
Nie z Polski…
Czas wyjść z marszów i demonstracji i wrócić na procesję Bożego Ciała. Tam są piękni ludzie, którzy pachną Komunią, a nie cuchną grzechem. Którzy modlą się za Polskę w Europie – Europie, której sumienie umarło, zardzewiało, zgniło. Niech bezbożni nie uczą nas praworządności! – woła Prorok. I modli się żarliwie:
Ojcze Święty, Janie Pawle II – święty!
Zobacz, co się z Polską stało.
Janie Pawle teraz przyjdź.
Słowa Twoje zamień w czyn.
Niech zadrży ziemia,
zagra róg,
bo nic nad Boga…"
I dalej:
"Księże Prymasie Tysiąclecia,
czy ja doczekam Twej beatyfikacji?
Kiedy Kościół powie, że jesteś święty?
Przyjdź i powiedz jeszcze raz,
na Wiejskiej i w Brukseli:
»Non possumus!«"
Biskup Józef nie doczekał… Tę radość zostawił nam. My doczekamy. I spełni się Ewangelia. Bóg. Honor. Ojczyzna. Zanim odszedł zostawił nam – Niepokalanowianom – na pamiątkę piękny kantyk, którym z wdzięcznością dzielimy się z Czytelnikami tych wspomnień:
"O, święty Ojcze, Maksymilianie"
(pieśń dla Niepokalanowa)
"1. Niepokalanów – ogród Maryi,
Miasto pokoju, modlitwy bratniej;
I franciszkańska praca ofiarna,
A wszędzie z nimi Niepokalana.
Refren:
O, święty Ojcze Maksymilianie,
Tyś świat zawierzył Niepokalanej.
Z Tobą wołamy: Niepokalana!
Zdepcz głowę węża i moc szatana!
2. Wiedzą sięgałeś, Ojcze, kosmosu,
Wiarą urosłeś aż ku niebiosom.
I dwie korony Tobie podała
Niebieska Pani – Niepokalana.
O, święty Ojcze Maksymilianie…
3. Nikt nie zna większej miłości w świecie,
Za życie brata – oddać swe życie;
Świat się zadziwił – skąd mu ta wiara?
Matką jąż dała – Niepokalana.
O, święty Ojcze Maksymilianie…
4. Pokój i dobro podaruj światu
Ty, co gałązkę niesiesz oliwną
Z rajskich ogrodów Maksymiliana,
Lilio przeczysta – Niepokalana.
O, święty Ojcze Maksymilianie…"
(bp J. Zawitkowski – 6.01.2018)
Dziękujemy Ci, Przyjacielu, za tę pieśń i za jej przesłanie.
Do zobaczenia – w niebie.
Franciszkanie z Niepokalanowa