Dla niektórych kwarantanna dobiegła końca, inni właśnie dziś ją rozpoczynają. Jednym i drugim polecamy codzienną chwilę, refleksję Pisma Świętego. Dziś swoją podzieliła się Joanna Bieniek, Czytelniczka i Przyjaciółka redakcji "Gościa Łowickiego".
Dz 20, 7-13
"W pierwszym dniu po szabacie, kiedy zebraliśmy się na łamanie chleba, Paweł, który nazajutrz zamierzał odjechać, przemawiał do nich i przedłużył mowę aż do północy. Wiele lamp paliło się w górnej sali, gdzie byliśmy zebrani. Pewien młodzieniec, imieniem Eutych, siedział na oknie pogrążony w głębokim śnie. Kiedy Paweł przedłużał przemówienie, zmorzony snem spadł z trzeciego piętra na dół. Podniesiono go martwego. Paweł zeszedł, przypadł do niego i wziął go w ramiona: «Nie trwóżcie się - powiedział - bo on żyje». I wszedł na górę, łamał chleb i spożywał, a mówił jeszcze długo, bo aż do świtania. Potem wyruszył w drogę. A chłopca przyprowadzono żywego ku niemałej radości [zebranych]. A my, wsiadłszy wcześniej na okręt, popłynęliśmy do Assos, skąd mieliśmy zabrać Pawła, bo tak zarządził, chcąc iść pieszo".
Joanna Bieniek: "Nie trwóżcie się - powiedział - bo on żyje". I wszedł na górę, łamał chleb i spożywał, a mówił jeszcze długo...
Oj, coś Ty Pawle zrobił!? Ale się podziało. Gadał, gadał i młody człowiek umarł. Kwarantanny, rozmowy, odległości, niedogodności, próby niesienia pomocy, dogadywanie szczegółów, wariantów i możliwości, rozmowy o trudnościach i dolegliwościach... tyle słów wokół.
Słów czasem potrzebnych, a czasem zbędnych, czasem dobrych, a czasem przykrych, czasem by wesprzeć, a czasem by komuś dołożyć, a czasem mówionych dla samego mówienia. A Paweł przecież o Jezusie mówił, Dobrą Nowinę głosił, mówił o Życiu, które pokonało śmierć. Mówił o Miłości. A młody Eutych zasnął i zabił się. Czemu? Może to te słowa go zabiły, a może stało się to, by okazała się moc i miłość Boga? Możemy sobie gdybać, możemy mądrze i naukowo wyjaśniać. Ale czy o to chodzi?
Próbuję to sobie przyłożyć do mojej codzienności. Obracam jak puzzel, by pasował do mojego obrazka. Ale czy pasuje, czy rozumiem, czy umiem? Tak naprawdę to nie ma znaczenia. Rzeczy się czasem dzieją, nie potrafię zrozumieć, pojąć i ogarnąć dlaczego. Tak się czasem po prostu dzieje. Mogę się na to nie godzić i protestować, być przerażona, zagubiona, czuć się oszukana, bo miało być tak dobrze, a jest… sami wiecie, jak jest, a raczej bywa. Nie o to jednak chodzi. Paweł zszedł na dół, przytulił, powiedział, że żyje, wrócił na górę, łamał chleb i nadal głosił Dobrą Nowinę. Śmierć nie ma mocy nad nami tak naprawdę. I to jest piękne. Bo życie jest piękne. Szczególnie tam, gdzie możemy podzielić się chlebem, połamać go i nakarmić głodnego. Czasem właśnie głodnego Słowa i to tego Słowa przez duże S. I dlatego nie trwóżcie się, bo On żyje – Jezus Żyje! A my żyjemy w Jezusie.