Od poniedziałku do soboty punktualnie o 7.00 przed ołtarzem pojawiają się lampiony, które przynoszą najmłodsi parafianie. Ich światło rozjaśnia mrok już na ulicach Wysokienic.
Jadąc do kościoła parafialnego nie sposób nie zauważyć, że wierni idą na Roraty. Światło lampionów migocze niemalże na każdej ulicy.
- Ksiądz prosił, by zapalać lampiony już w domu i z zapalonymi przychodzić na Mszę. Więc zapalam światełko wychodząc z mojego pokoju żeby w domu też widzieli, że idę na Roraty. Dużo osób tak robi, bo do kościoła każdy wchodzi z zapalnym lampionem - tłumaczy 7-letnia Julia.
W parafii św. Marcina w Wysokienicach kapłani Roraty prowadzą z programem "Małego Gościa Niedzielnego". Każdego dnia uczestnicy poznają kolejne elementy największego z cudów - Eucharystii. Inspirują się także żywotami świętych, m.in. św. Joanny Beretty Molla, bł. Carla Acutisa czy bł. Piotra Jerzego Frassati.
Za radą wikariusza ks. Piotra Pawła Zielińskiego dzieci każdego dnia wieczorem jedzą porządną kolację i chodzą wcześniej spać, by rano być wypoczętymi i gotowymi na kolejne nauki roratnie, choć - jak same przyznają - różnie z tym bywa. - Najciężej jest wyjść spod kołdry, bo jest ciepło i przyjemnie a za oknem jeszcze ciemno i zimno, ale jak już wstanę to z chęcią idę do kościoła żeby dowiedzieć się czegoś nowego, przypomnieć sobie pewne części liturgii i poznać nowych świętych. Ksiądz wszystko dokładnie tłumaczy, zadaje pytania więc nie ma szans, by przysnąć na Mszy - relacjonuje 10-letni Mikołaj.
Ks. Wiesław Wasiński tego dnia obchodził imieniny.W środę, 9 grudnia wierni mieli podwójną mobilizację, by przyjść na poranną Eucharystię. Tego dnia ich proboszcz ks. Wiesław Wasiński obchodził imieniny. Parafianie nauczeni doświadczeniem wiedzą, że dla proboszcza najcenniejszym prezentem jest modlitwa, dlatego tego dnia jej nie zabrakło.