Od piątkowego popołudnia Weekend Cudów trwa. Drzwi magazynów, m.in. w Sochaczewie, Łowiczu, Skierniewicach i Międzyborowie, nie zamykają się. Darczyńcy przywożą kolejne paczki, wolontariusze koordynują pracę, a rodziny nie kryją łez wzruszenia.
Większość wolontariuszy w regionie między Łodzią a Warszawą po raz kolejny zaangażowana jest w akcję Szlachetnej Paczki. Co roku setki tysięcy rodzin otrzymują wsparcie od (nie)znajomych. Dla wszystkich wywiady z rodzinami, przygotowanie paczki i w końcu Weekend Cudów to czas wzruszeń, radości, ale i przekonania, że "lubię ludzi" to nie puste hasło.
Darczyńcy: - Jesteśmy paczką przyjaciół. Sześć lat temu zdecydowaliśmy, że zamiast robić sobie wzajemnie prezenty, zrobimy coś dobrego dla innych. Trafiliśmy na Paczkę i tak co roku, jak tylko otwiera się baza rodzin, robimy spotkanie, naradę i sprawdzamy, co jesteśmy w stanie zrobić - mówi Katarzyna. - W tym roku jest trudniej ze względu na pandemię, ale nie poddajemy się, bo wiemy, że są tacy, którzy mają gorzej od nas. Z jednej strony to przykre, że wciąż w kraju jest tak wiele biedy. Z drugiej - daje nadzieję, bo my mamy doświadczenie tego, że rodziny podnoszą się z kryzysów. Paczka to tylko wędka, początek. Dalej dzieją się cuda - dodaje.
Wolontariusze: - Po raz pierwszy jestem wolontariuszką Paczki. Nie mogę w pełni w niej uczestniczyć, bo nie mam jeszcze 18 lat, ale byłam na wywiadach z rodzinami jako wolontariusz towarzyszący, dziś angażuję się w rozdzielanie paczek, ich odbiór. Dużo emocji, dużo uśmiechów, ale i łez. Zaskoczenia i takiej refleksji, bo na co dzień bywa różnie z "lubieniem ludzi". Ta akcja, ale i przedświąteczny czas uświadamiają mi bardzo mocno, że przede wszystkim najpierw trzeba widzieć drugiego człowieka, dopiero potem jego charakter, być może wady. Dobro drugiego człowieka jest najważniejsze - mówi Gabrysia Bujalska.
Wolontariusze z gminy Jaktorów gotowość do pomocy wykazują przez cały rok. Szlachetna Paczka od kilku lat może na nich liczyć.- Ten rok jest dla naszego rejonu rekordowy. Otrzymaliśmy 50 zgłoszeń, z czego do programu włączyliśmy 27 rodzin. To dużo, jak na nasz rejon, zwłaszcza że pomagamy także rodzinom spoza, ale pomocy nie można odmówić tylko dlatego, że kilometry się różnią - mówi Konrad Świeczka, lider Paczki w rejonie gminy Jaktorów. - Ten rok jest też rekordowy pod względem ofiarodawców i przygotowanych przez nich paczek. Zaskakują nas na każdym kroku. Prócz podstawowych potrzeb spełniają jeszcze marzenia, dodatkowe pragnienia, często wychodząc z własną inicjatywą. Pierwsza paczka, która wyjechała od nas, miała wartość ok. 10 tys. zł. Zdarza się, że do paczki wędrują także bony zakupowe do marketów budowlanych, spożywczych z różnych firm, i to nie na kwoty 200-300 zł, a na 5-12 tys. zł. To niesamowite, jak ludzie potrafią się zmobilizować, by pomóc bliźniemu - opowiada Konrad.
Obdarowani: Te historie najciężej opisać. Łzy wzruszenia często odbierają mowę, a słowo "dziękuję" wydaje się niewystarczające. - 2 lata temu to ja robiłam paczkę dla rodziny. W tym roku paczka przychodzi do mnie. W październiku niemal doszczętnie spłonął nasz dom. W nim dorobek życia. Na koncie 3 tys. zł na znalezienie mieszkania, choć na miesiąc, żywność i kurtki dla dzieci. Już wtedy z pomocą przyszli dobrzy ludzie, dziś otrzymaliśmy drewno na dobudowę szkieletu i dachu, wełnę na jego ogrzanie i bon na blacho-dachówkę. Prosiliśmy tylko o opał na ogrzanie domku, który wynajmujemy, licząc każdy grosz na remont domu. To nie jest szlachetna paczka. To paczka miłości, nadziei, wiary w lepsze jutro - mówi Dominika.
Finał dobiega końca. Ale dobro będzie szerzyć się dalej. Przez najbliższe dni do rodzin będą przyjeżdżać ciężarówki z węglem, opałem, sprzętem AGD, który nie mieścił się w magazynach rejonowych, materiały budowlane. A jak podkreślają wolontariusze - grudniowa paczka to tylko wędka, początek dobra, które z każdym rokiem rozszerza swoją działalność.