We wtorek 5 stycznia Zgromadzenie Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP w Szymanowie uroczyście obchodziło 110. rocznicę śmierci bł. Marceliny Darowskiej, swojej matki założycielki. W związku z rocznicą przy ołtarzu ustawiono obraz błogosławionej oraz jej relikwie. Mszy św. przewodniczył ks. Paweł Kozakowski, kapelan sióstr.
Z powodu pandemii w obchodach nie uczestniczyli goście z zewnątrz. Absolwentki, uczennice, rodziny, przyjaciele zgromadzenia i czciciele błogosławionej w Eucharystii uczestniczyli dzięki transmisji w Radiu Niepokalanów. Obchody poprzedziła nowenna do bł. matki Marceliny, podczas której w specjalnie nagranych filmach siostry przypomniały życie i główne myśli błogosławionej, która była żoną, matką, wdową, zakonnicą.
Siostry niepokalanki dziękowały za swoją założycielkę.- Rocznica śmierci jest zwykle ważna dla osób najbliższych, pielęgnujących pamięć o osobie, która odeszła - mówił na progu Eucharystii ks. Kozakowski. - Trzeba być kimś wyjątkowym, trzeba być naprawdę kimś, żeby pamięć nosiły w sobie kolejne pokolenia ludzi, którzy przychodzą. Taką osobą jest błogosławiona matka Marcelina, której 110. rocznicę śmierci dziś obchodzimy, ale jeszcze ważniejsze jest to, że dzisiaj wspominamy ją uroczyście liturgicznie. Kościół pozwala nam świętować i cieszyć się z daru, jakim jest od Boga błogosławiona Marcelina - dodał.
W homilii ksiądz kapelan podkreślił, jak mądrą, pobożną i niezwykłą kobietą była matka Marcelina.- Owoce życia matki Marceliny są bogactwem nas wszystkich. I mamy z nich korzystać, bo po to Kościół ogłasza świętych i błogosławionych. A warto słuchać bł. M. Darowskiej, bo to jest kobieta mądra, która z jednej strony otrzymała ten dar mądrości od samego Boga, a z drugiej uczyła się mądrości w życiu. Tak ukształtowała się błogosławiona, zakonnica, która poznała trud zwykłego życia, która poznała wysiłek, co znaczy rozeznawanie swojej drogi życia, co znaczą macierzyństwo i cierpienie - mówił kaznodzieja.
Kapłan, przywołując trudne chwile z życia błogosławionej - przedwczesną śmierć męża i synka, zauważył, że Marcelina mogła zamknąć się w swoim bólu i żalu do Boga. Ona zrobiła inaczej. Bardziej otworzyła się na Boga, który dał jej nowe możliwości. - Pozwoliła się poprowadzić opatrzności. Została założycielką zgromadzenia sióstr niepokalanek, mistrzynią życia duchowego, autorką nowoczesnego systemu wychowania. Tak owocuje poddanie się Bożemu prowadzeniu - mówił.
Kim była błogosławiona Marcelina Darowska? Pochodziła z tradycyjnej polskiej rodziny ziemiańskiej osiadłej na Podolu. Urodziła się 16 stycznia 1827 r. w Szulakach na Ukrainie. Już jako dziecko odczuwała boleśnie zniewolenie Polski znajdującej się ówcześnie pod zaborami i chciała dla niej zrobić coś pożytecznego. Pragnęła też życia zakonnego, chociaż niewiele o nim wiedziała, gdyż klasztory w "prowincjach zabranych" zostały skasowane. Mając 22 lata, na usilnie ponawiane życzenie ojca, wyszła za mąż. Szczęśliwe małżeństwo z Karolem Darowskim trwało niespełna 3 lata. Po nagłej chorobie i śmierci męża została z dwojgiem maleńkich dzieci. Rok później zmarł jej synek. Pogrążona w bólu była już pewna, że myśl Boża odnośnie do jej życia to droga zakonna.
W 1854 r. spotkała w Rzymie o. Hieronima Kajsiewicza, zmartwychwstańca. To on zapoznał ją z Józefą Karską. Połączyło je wspólne dzieło - zgromadzenie sióstr niepokalanek. W 1860 r., po śmierci Józefy, matka Marcelina została jego przełożoną. Trzy lata później przeniosła zgromadzenie do Polski, gdzie w Jazłowcu, na terenie Galicji, otworzyła zakład naukowo-wychowawczy dla dziewcząt. Wkrótce był to już ośrodek kultury, polskości i religijności, który promieniował szeroko w kraju poprzez kolejne fundacje założone przez matkę w Jarosławiu, Niżniowie, Nowym Sączu, Słoninie i w Szymanowie. Formacja moralna i intelektualna dziewcząt miała służyć ojczyźnie. Matka była przekonana, że "Polska będzie, ale tylko wtedy, kiedy społeczeństwo się odrodzi, a na to trzeba, aby rodzina stanęła na Bogu". Kobiecie przypisywała rolę "strażniczki rodzinnego gniazda".
Matka Marcelina wolę działania i siłę do czynu czerpała z głębokiej modlitwy oraz z przekonania, że "zgromadzenie jest Boże, sam Bóg je prowadzi". Jej zasady wychowawcze, które zapisywała, nie straciły na aktualności.
Zmarła 5 stycznia 1911 roku, jej prochy spoczywają w Jazłowcu. Dzieło, któremu poświęciła się bez reszty, trwa do dzisiaj. 6 października 1996 r. na pl. św. Piotra w Rzymie Ojciec Święty Jan Paweł II zaliczył Marcelinę Darowską w poczet błogosławionych.
"Bóg zapłać!" - to ostatnie słowa, które wypowiedziała na łożu śmierci. Wśród wielu notatek, jakie po sobie pozostawiła, jest wiele takich, do których dziś warto wracać: "Świat jest odbiciem rodziny - cały jej upadek uwydatnia się w smutnym stanie dzisiejszego świata i woła naprawy, dźwignięcia, świętości" czy "Wszystkich obejmujcie miłością i modlitwą waszą - przyjaciół i wrogów. Niech serce wasze nie zna wyjątków, bo każdy bliźni, ludzkość cała, wszyscy razem tworzymy jedną, wielką rodzinę. Kochając Boga, w Bogu kochasz całą ludzkość, a w tej ludzkości kochasz Ojczyznę, rodziców, męża, dom, dzieci".
Brak gości sprawił, że uroczystość miała rodzinny, wspólnotowy charakter.Fakt, że okrągła rocznica śmierci Marceliny Darowskiej zbiegła się z Rokiem św. Józefa, Rokiem Rodziny, siostry niepokalanki uznały za opatrznościowy. Izolacja, którą wymusiła pandemia, pozwoliła im jeszcze mocniej doświadczyć daru jedności we wspólnocie, a także uniwersalizmu przesłania błogosławionej, której nauki i rady nie straciły na aktualności.
Więcej o świętowaniu we wspólnocie w Szymanowie w 2. numerze papierowego wydania "Gościa Łowickiego" na 17 stycznia.