W ramach naszej akcji TATAraki o ojcostwie rozmawiamy z kolejnym mężczyzną. O świętym Józefie - przyjacielu z pracy, o pragnieniu bycia bliżej córek i o wzajemnym "pokazywaniu sobie Boga" z dziećmi opowiada Krzysztof Piwek, mąż Edyty, tata Mai i Blanki.
Monika Augustyniak: 2021 ogłoszono Rokiem św. Józefa. Wiem, że jesteś człowiekiem niezwykle związanym z Matką Bożą. Jestem ciekawa, czy utrzymujesz równie bliską relację z Jej mężem Józefem? Czy to, że w tym roku szczególnie zwracamy na niego uwagę, coś dla Ciebie znaczy?
Krzysztof Piwek: Kiedy jakiś czas temu dowiedziałem się, że Kościół ogłosił obecny rok Rokiem św. Józefa, bardzo się ucieszyłem. Czasem mam takie wrażenie, że ziemski ojciec Jezusa jest najbardziej pomijany spośród członków Świętej Rodziny. Mam nadzieję, że najbliższe miesiące to zmienią. Jeśli o mnie chodzi, rzeczywiście jestem bardzo przywiązany do Maryi i modlitwy różańcowej, ale nie przeszkadza mi to w budowaniu relacji z Jej mężem. 3 lata temu dostałem modlitewnik do św. Józefa i codziennie z niego korzystam. Są tam zarówno konkretne modlitwy, jak i rozważania na każdy dzień. Święty Józef stał się moim przyjacielem w pracy. Przed pracą proszę go o to, by pomógł mi wykonać pracę sumiennie i uczciwie. Czasem, gdy mam trudne momenty, zwracam się do niego w aktach strzelistych. Mówię mu: "Józefie, pomóż, byłeś rzemieślnikiem, byłeś cieślą, wiesz, jak to jest. Podpowiedz!".
Podpowiada?
Podpowiada. Dlatego też po pracy zawsze dziękuję mu za to, że pomógł, że mogłem wykonać swoją pracę, że zarobiłem pieniądze dla rodziny. On tu, na ziemi, robił dokładnie to samo - troszczył się o rodzinę, dbał o jej bezpieczeństwo. Każdego ranka powierzam mu więc moją żonę, dzieci, rodziców, krewnych. On wie, jak się nimi opiekować.
Słyszę, że św. Józef towarzyszy Ci w każdej przestrzeni życia - zarówno rodzinnej, tej związanej z relacjami, jak i zawodowej.
Tak, ale to nie koniec. Ziemski ojciec Jezusa jest też patronem dobrej śmierci, a ja codziennie modlę się na różańcu za dusze w czyśćcu cierpiące. Proszę wtedy Boga, żeby nie potępił żadnej duszy, a św. Józefa proszę o dobrą śmierć dla umierających właśnie dziś. Zwłaszcza w czasie pandemii, kiedy tylu ludzi umiera w lęku, w samotności. Proszę go również o to, by wstawiał się potem za zmarłymi o zbawienie. Dziś, gdy patrzę wstecz, widzę, że przez ostatnie 3 lata św. Józef stał się dla mnie bardziej namacalny, konkretny.
Całość w 7. numerze "Gościa Łowickiego" na 21 lutego.