Spośród wielu fundacji, instytucji, organizacji, które zachęcają do czynienia dobra, w diecezji nie brakuje młodych osób, które angażują się w pomoc Caritas. Szkolne i młodzieżowe koła niestrudzenie działają. Zwłaszcza w czasie pandemii ich aktywność i zaangażowanie wzrastają.
Choć przez ostatni rok spotkania młodzieżowych kół Caritas były znacznie utrudnione i wymagały kreatywności, chęć niesienia pomocy nie ustała. Wręcz przeciwnie. Opiekunowie wolontariuszy zauważyli, że wzrasta liczba osób, które chcą się angażować w działalność charytatywną.
M.in. w parafii św. Andrzeja Apostoła w Łęczycy w czerwcu 2020 r. powstało Młodzieżowe Koło Caritas. Zgłoszone do Rejestru Zespołów Charytatywnych w diecezji łowickiej, mimo że działa niespełna rok, na swoim koncie ma wiele akcji dobroczynnych. - Organizowaliśmy paczki świąteczne dla potrzebujących, kartki bożonarodzeniowe, rozprowadzaliśmy kalendarze i kremówki papieskie, z których dochód zasilał cele charytatywne - mówi Justyna Rajska, wolontariuszka.
Młodzi przyznają, że dołączenie do koła Caritas to jedna z lepszych decyzji w ich życiu. - Wiedziałam, że chcę pomagać, chociaż w małym stopniu, bliźnim. Będąc w kole Caritas, poprzez nasze działania odczuwam obecność Boga i wiem, że to On stawia przede mną wspaniałe osoby, dzięki którym mogę się rozwijać. Ważna jest też duchowa formacja, która towarzyszy, a właściwie jest podstawą pomocy innym. W grudniu mieliśmy dzień skupienia. Były adoracja, modlitwa oraz konferencja ks. Romana Sękalskiego. Dla mnie było to wyjątkowe przeżycie, które zapamiętam na długo, a takie duchowe rozważania pomagają mi zrozumieć, otworzyć się bardziej na drugiego człowieka - dodaje Justyna.
O duchową formację dbają także wolontariusze i opiekun koła Caritas, działającego w Szkole Podstawowej im. ks. kan. Mariana Lipskiego w Osuchowie. - Nieustannie, co poniedziałek, mamy formacyjne spotkania, teraz online. Omawiamy podczas nich kolejne zagadnienia z podręcznika skierowanego do kół Caritas. Modlimy się, dzielimy słowem i doświadczeniami. To cenne i wartościowe spotkania, myślę, że dla wolontariuszy, dla mnie, ale i dla rodziców - mówi Elżbieta Olborska, opiekunka koła.
Koło w Osuchowie działa od 2017 r., od początku stawiając na formację i pomaganie w różnych obszarach. Nieraz wykraczając poza granice diecezji. - Staramy się działać w okolicy, ale czasem angażujemy się w akcje proponowane przez ogólnopolską Fundację Caritas. M.in. zbieraliśmy pieniądze na pomoc szkole w Aleppo, wspieraliśmy Chorwację po trzęsieniach ziemi. Teraz angażujemy się w budowę hospicjum w Żyrardowie, wspierając działania Stowarzyszenia "Nieść ulgę w cierpieniu im. Ojca Pio i Matki Teresy". W Światowy Dzień Chorego nasi wolontariusze rozdali kilkadziesiąt kartek z życzeniami, dobrym słowem dla pacjentów ich rodzin, pracowników i wolontariuszy hospicjum - dodaje E. Olborska.
Młodzież nie boi się wyzwań, jakie stawia przed nimi wolontariat w Caritas. Mają modlitewne wsparcie biskupa, kapłanów i życzliwych osób.Wolontariusze wiedzą, że pomaganie to poważna sprawa. Świadczy o tym z roku na rok zwiększająca się liczba wolontariuszy, ale także ich troska o przynależność do grupy. - Mamy zarząd koła. Członkami są uczniowie najstarszych klas. Kandydatem może być już czwartoklasista, który przez rok przygląda się pracy koła i po tym czasie decyduje, czy chce się w pełni zaangażować czy zrezygnować. Mamy też legitymacje członkowskie, koszulki, identyfikatory. Traktujemy to bardzo poważnie, bo wydaje mi się, że wtedy jest ta świadomość, iż to nie zabawa, chwilowy zachwyt, ale konkretna formacja, nastawiona na własny rozwój z korzyścią dla bliźniego - dodaje opiekunka koła.
W wielu parafiach nie ma młodzieżowego koła Caritas, co nie oznacza, że młodzi nie angażują się w pomoc. Coraz więcej młodych osób rozdaje posiłki, rozwozi ubrania lub dzwoni do tych osób, które potrzebują chwili rozmowy. - To takie moje postanowienie wielkopostne. Nie jest sztuką zrezygnować z picia kawy czy jedzenia słodyczy. Wiedziałam, że dużo ciężej będzie mi zmierzyć się z bólem, cierpieniem, bezdomnością osób, które żyją obok mnie. Wiele rzeczy mnie od nich odpychało, ale podjęłam postanowienie, by w tych osobach zobaczyć przede wszystkim człowieka i jego potrzeby. To są rekolekcje życia - mówi Zuzanna, wolontariuszka z Łowicza.