Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Jestem życiowym szczęściarzem

Kolejny wywiad z cyklu "TATAraki". O Bożych planach na życie, wyzwaniach w byciu ojcem siedmiorga dzieci i tym, czego zazdrości św. Józefowi, opowiada Krzysztof Biegała, mąż Haliny, tata Janka, Zuzi, Franka, Justynki, Wojtka, Emilki i Marcelinki.

Magdalena Gorożankin: Jest Pan głową dużej rodziny. Czy to było Pana marzeniem, by mieć dużą rodzinę, czy ta myśl rodziła się z czasem?

Krzysztof Biegała: Częściowo - jedno i drugie. Pewnie każdy ma rozmaite marzenia, i nie tylko w młodości. Po pięćdziesiątce nadal niezupełnie się ich wyzbywamy, ale ja nie patrzę (i chyba nigdy nie patrzyłem) na swoje życie i decyzje, które na nim zaważyły, jak na realizowanie projektu marzeń. Raczej od młodości starałem się rozeznać wolę Pana Boga. Od kiedy wiedziałem już, że chcę iść drogą powołania małżeńskiego (a do takiego przekonania dochodziłem dość długą i krętą drogą), szukałem kobiety, która nie tylko mnie zachwyci, ale - tak, jak ja - będzie żyła autentycznie życiem wiary w Boga. Będzie moją kotwicą w tej wierze i będzie otwarta na posiadanie licznego potomstwa. Jestem życiowym szczęściarzem...

Ożeniłem się w wieku 33 lat i wtedy, na krótko przed ślubem, śmiało mogę to powiedzieć, posiadanie dużej rodziny było już nie tylko moim marzeniem. Halinka, wówczas moja narzeczona, podzielała moje poglądy w tej kwestii i świadomość zgodności w tak fundamentalnej sprawie jak liczba potomstwa ułatwiała wspólny start. Kobieta, która nas zachwyci, którą pokochamy i którą przekonamy do siebie na dalsze wspólne życie, łatwiej chyba znosi trud rodzenia i wspólnego wychowywania kolejnych dzieci, jeśli wie, że są one przez męża chciane, więcej - upragnione. Wtedy wspólny poród - pojęcie i zwyczaj dzisiaj modne - zyskuje dużo głębszy sens.

Przeżywamy Rok św. Józefa. Czy ziemski ojciec Jezusa jest dla Pana inspiracją? Czym najbardziej imponuje Panu św. Józef?

Święty Józef w moim ponadpółwiecznym życiu to jest cała historia. Wiele mu zawdzięczam jako patronowi. To w słowie Bożym ukryty jest właśnie św. Józef, którego ciągle na nowo odkrywam, który mnie inspiruje swoją powagą, odwagą, zawierzeniem Bożej opatrzności i prostolinijnością: tak - tak, nie - nie, a co nadto, od złego pochodzi. I któremu tak po ludzku zazdroszczę (w dobrym tego słowa znaczeniu), że tak potrafił słuchać swojej Żony, tyle się od Niej uczyć, a przy tym doświadczać od Niej posłuszeństwa! To jemu we śnie objawiał Bóg, co robić i gdzie mają razem wyruszać, a Matka Boża słuchała i jak trzeba było wsiadać na osiołka, i to już, natychmiast, to mu ufała, bo ufała w ten sposób po raz kolejny woli Boga wobec nich, Świętej Rodziny, w tym poleceniu się spełniającej. Jak bardzo dla mnie jest niedoścignionym wzorem św. Józef, doświadczam, praktykując właśnie regularne czytanie Biblii, a także - to z przymrużeniem oka - wtedy, gdy nie potrafię przekonać żony do wspólnej zwariowanej wyprawy w rodzinne strony psującym się autem razem z gromadką naszych dzieci... A im osiołek wystarczył, i to do Egiptu! No cóż, czasy się zmieniają, a my zmieniamy się wraz z nimi. I tylko św. Józef jest niezmiennie tym niedoścignionym dla ojców wzorem do naśladowania.

Jak Pan siebie ocenia jako ojca? Widzi Pan zmianę w sobie, swoim ojcostwie na przestrzeni 20 lat? Co się zmieniło?

Staram się ocenę zostawiać Panu Bogu, ale rachunek sumienia robię i zmiany także widzę. Mężczyzna w małżeństwie u boku żony dojrzewa, a opiekując się dodatkowo gromadką własnych dzieci - tym bardziej. Powiem krótko, że zmiany należy oceniać po owocach. Tymi owocami są przede wszystkim relacja do żony i miłość do dzieci. Tak na marginesie tego fundamentalnego stwierdzenia: coś się we mnie musiało zmienić przez te 20 lat ojcowania, skoro starsza trójka dzieci mówi do mnie z szacunkiem "tato" i wiem, że tak już zostanie (a jeśli dobrze pamiętam, mówiły tak od małego), a młodsza czwórka, na czele z najmłodszą Marcelinką, mówi "tatusiu" (to może się z czasem zmienić, ale nie musi). No cóż, proszę o to zapytać moją żonę i dzieci - nikt nie jest sędzią we własnej sprawie.


Cały wywiad dostępny jest w 9. numerze "Gościa Łowickiego".

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy