Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

„Alleluja!” jest niezmienne

Wiele się zmienia. Domy, wystrój wnętrz, farby do pisanek, koszyczki, a wraz z tym tradycje, obyczaje i... nasze rodziny. Jedno pozostaje bez zmian – zmartwychwstanie Chrystusa.

Kurczaczki, zajączki, palmy, pisanki, baranki – we wszystkich kolorach. Po to, by pasowały do ścian, mebli, wystroju wnętrz. Nowa zastawa, zmienione zasłony, okna umyte na błysk. Święconka gotowa – zgodna z tradycją, ale... już bez mięsa, bo większość jest „wege”, i jajka też tak symbolicznie, bo to jednak cholesterol, a i baranek plastikowy ten sam od kilku lat. Rodzina przy stole, choć coraz częściej każdy przy swoim. Wolne dni od pracy, więc czas wypełnią seriale i programy rozrywkowe. W tym roku znów pandemia krzyżuje świąteczne, może wyjazdowe plany, pogoda niepewna, więc lany poniedziałek symbolicznie, albo wcale – i... „święta, święta i po świętach”.

Kto dziś pamięta o wszelkich tradycjach, zwyczajach, które rodziły się na przestrzeni lat, tworząc historię i kulturę kraju, poszczególnych regionów? Kto pamięta niewielkie izby dziadków, pradziadków, z których trzeba było wynieść meble, by cała rodzina zmieściła się przy stole lub to właśnie stół wynieść na zewnątrz, by każdy mógł zająć przy nim miejsce? Są tacy, którzy wspominają takie święta ze łzą w oku, ale są też i tacy, którzy przywracają, podtrzymują te zwyczaje nie tylko dla promocji regionu, barwnych wspomnień, ale przede wszystkim dla ukazania istoty wiary, dla siebie, swoich rodzin. By, czerpiąc z przeszłości, budować przyszłość. – Bóg, rodzina i tradycja to sprawdzony przepis na szczęście – mówi Barbara Kagankiewicz z Lubochni.

Wielkanoc 1930

Od 3 lat działa Centrum Tradycji Kulinarnych gminy Lubochnia. Koła gospodyń, dzieci, młodzież, mieszkańcy wsi i okolicznych miejscowości wraz z etnografem Michałem Pająkiem organizują warsztaty kulinarne, rękodzielnicze, a także odwzorowują i podtrzymują tradycje i obyczaje regionu. Dbają o każdy szczegół. Oprócz konkursów, zdjęć, opisów od jakiegoś czasu stawiają także na krótkie filmiki, w których dokładnie wyjaśniają, na czym polega dana tradycja i pokazują jej przebieg. W Lubochni i okolicznych miejscowościach nikogo nie dziwi widok bielenia domów, pościeli wiszącej na płotach, prania przy strumieniu czy osób w tradycyjnych strojach idących przez pola.

Tym, którzy tylko przejeżdżają dawną „gierkówką”, wydawać się może, że właśnie przenieśli się w czasie do początków XX w. I choć poza kadrami okolica zdaje się bardzo współczesna, idąca z duchem czasu, to właśnie te migawki, poszczególne sceny sprawiają, że wielu na myśl przychodzą wspomnienia z rodzinnych stron, przedświąteczny czas porządków, obrządku i rodzinnego celebrowania świąt Zmartwychwstania Pańskiego. Dla tych, którzy założyli ludowe stroje, robią pisanki czy rozkrajają chleb i mięsa, to nie tylko odtwarzanie scenki na potrzeby filmu promocyjnego. To część ich życia, tradycja, której nie chcą zapomnieć, bo to ona przywołuje dobre wspomnienia, wartości, które kształtowały wiarę i osobowość. I choć na co dzień mieszkańcy Lubochni, jak i sama gmina, idą z duchem czasu, święta są momentem zatrzymania, skupienia i trwania przy tym, co najważniejsze – przy Bogu i rodzinie.

Wielki Tydzień – wielkie sprawy

Obyczaje, które grupa mieszkańców pod opieką etnografa przedstawiła w krótkim filmie, wymagały zaangażowania, by „wrócić do przeszłości”. – Zaaranżowaliśmy pomieszczenia na izby sprzed prawie 100 lat. Malowaliśmy ściany w charakterystyczny dla tamtych czasów wzór, panny zadbały o wycinanki, które kiedyś tradycyjnie zdobiły izby, przygotowaliśmy palmy, pisanki tak, jak robili to nasi przodkowie – mówi Michał Adam Pająk. Dziś palmy czy pisanki mają głównie wymiar estetyczny. Robione w różnych kolorach, różnymi technikami rzadko kiedy nawiązują do symboli i wierzeń.

– Palma powinna być zrobiona z gałązek wierzbowych, borówki, czasem wysokiej trawy, związana na dole wstążką. Dopiero pod koniec XX w. doszły kwiaty z bibuły. Dziś niewielu pamięta, że to było zakorzenione w wierzeniach, bo święcona palma miała ochronić dom przed gradobiciem. Gospodarze łamali gałązki i układali z nich krzyżyki w rogach swojego pola, co miało zapewnić urodzaj i ochronić przed nieszczęściami. Bazie – kotki z palmy były rzucane także pod grzędy kur, na korony drzew, szczególnie owocowych, by obrodziły – tłumaczy. Wraz z Niedzielą Palmową, początkiem Wielkiego Tygodnia, rozpoczynały się wielkie sprawy. – Przede wszystkim sprzątanie – mówi Dorota Kopacz.

– Nie rozkładano sprzątania już na miesiąc przed świętami. Wszystko robiono w Wielkim Tygodniu, by w ostatnich dniach Wielkiego Postu zrobić ostateczne porządki w domu i w sercu. Pościel wywieszano na płotach, wymieniano słomę w siennikach, bielono ściany wapnem, szorowano podłogi szczotą ryżową. Wtedy też wszystkie meble wystawiano z izby, by dokładnie ją posprzątać – opowiada. – Wtedy wielopokoleniowe rodziny mieszkały w małych izbach i choć miały zdecydowanie skromniejsze warunki, mam wrażenie, że żyło im się lepiej. W ogóle kiedyś ludzie byli może mniej wykształceni, bez tytułów, ale mieli w sobie życiową mądrość, która szła w parze z wiarą, rodziną i tradycją – dodaje pani Basia. Niemal każdy dzień Wielkiego Tygodnia miał przypisane sobie zadanie. Nie tyle w kwestii sprzątania, co w kwestii zwyczajów.

– W Wielką Środę można było spotkać we wsi młodych chłopców, którzy biegali z drewnianymi kołatkami i mieli przeganiać nimi diabła, który w Wielki Czwartek kusi Jezusa w Ogrójcu – tłumaczy M. Pająk. – Dawniej na pewno ludzie bardziej świadomie podchodzili do wiary. W Wielki Piątek post był bardzo ścisły, wszyscy uczestniczyli w Drodze Krzyżowej, w misterium Męki Chrystusa. Do dziś tak jest, a nabożeństwo odbywa się ulicami miejscowości. Dawniej święcenie pokarmów odbywało się przy kapliczkach lub u bogatszego gospodarza, dopiero w drugiej połowie XX w. zaczęto chodzić ze święconką do kościoła i tak zostało do dziś. Święconki nie wolno było podjadać ani nawet ruszać po przyniesieniu z kościoła do domu, bo to niosło za sobą nieurodzaj, a nawet mrówki w domu. A wielkanocna Komunia św. była tą najważniejszą, do której też najliczniej przystępowano – opowiadają uczestnicy projektu.

Wierni sobie i tradycji

Choć wiele się zmienia – w estetyce, świątecznych szczegółach i nie ma w tym nic złego – niezmienne powinny zostać wartości i sens świąt Zmartwychwstania Pańskiego. – To pamiętam z rodzinnego domu i tak jest u nas do dziś. Wielkanoc zaczynała się Rezurekcją, w której uczestniczyły całe rodziny ubrane w regionalne stroje, grała orkiestra, dziewczęta sypały kwiaty przed Najświętszym Sakramentem. Śpiew „Alleluja!” i pieśni na cześć Zmartwychwstałego. Potem cała rodzina, kilka pokoleń, zasiadała przy jednym stole, a gospodarz lub gospodyni dzielili jedno jajko na wszystkich członków rodziny. Każdy miał obowiązek spróbować wszystkiego, co było w święconce – szynki, chleba, chrzanu, baranka, białego sera – mówi pani Barbara.

– Piękne i wzruszające jest to, że nawet gdy jest to mała kromka chleba, który już być może jest zeschnięty, dzieli się go na tyle osób, ile jest przy stole. To niezwykle ważna tradycja – dodaje Henryka Szczur. I choć od ubiegłego roku celebrowanie świąt ograniczono, nie oznacza to zaprzestania tradycji. – W ubiegłym roku, gdy nie można było iść do kościoła na Triduum i Rezurekcję, rodzinnie założyliśmy stroje, wnuczka wzięła saksofon, a my, śpiewając, chodziliśmy trzy razy dookoła domu, by ucieszyć się i ogłosić zmartwychwstanie Jezusa. I może z boku wielu powiedziałoby, że nie jesteśmy normalni, trudno, dla mnie i mojej rodziny to było niezwykle ważne, by ogłosić tę radość zwycięstwa dobra nad złem, zachować wierność tradycji i sobie – opowiada pani Basia.

– Cieszymy się, że dzięki Michałowi, projektom realizowanym w gminie możemy innym pokazać nasze tradycje i tym samym być może zachęcić innych do i pielęgnowania własnych zwyczajów – dodają kobiety. Może nie w małej izbie, a w dużym salonie warto wrócić do tradycji naszych pradziadków, przypomnieć sobie o tym, co jest najważniejsze, po co i dla kogo Jezus tak naprawdę zmartwychwstał. Niech tej prawdy nie przysłonią kurczaki, zające i kolorowe pisanki.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy