– Powierzyłem siebie i swoją rodzinę św. Józefowi. To było ogromne przeżycie. Kiedy o nim myślę, widzę stolarza, solidnego rzemieślnika, człowieka pracy i ciepłego ojca. Będąc mężem, ojcem czwórki dzieci, chcę być choć trochę do niego podobny – mówi Grzegorz Sitkiewicz z Suserza.
Trwa rok poświęcony św. Józefowi. W parafiach przy wizerunku świętego gromadzi się coraz więcej wiernych. Przyzywający wstawiennictwa męża Niepokalanej proszą o zdrowie dla swoich bliskich, dobrą śmierć dla konających, ale także o znalezienie męża, żony, o pomoc w poszukiwaniu pracy, poczęcie dziecka, a także o świętość życia. Śmiało można powiedzieć, że cichy i milczący opiekun Jezusa wyszedł z cienia i w czasie pandemii oraz powszechnej laicyzacji uczy, jak w codzienności żyć blisko Boga.
Na mapie diecezji nie brakuje parafii, w których święty staje się patronem wspólnot, grup czy róż różańcowych. W parafii Wniebowzięcia NMP w Suserzu 1 maja zawiązała się wspólnota Mężczyzn św. Józefa. Podczas Mszy św. w specjalnym akcie nastąpiło zawierzenie wszystkich mężczyzn – od tych pod sercem matek po konających – świętemu rzemieślnikowi. Rozpoczynająca formację wspólnota każdego pierwszego dnia miesiąca będzie gromadzić się na wspólnej Eucharystii, a także na rozważaniu słowa Bożego. Panowie będą pochylać się także nad wezwaniami zaczerpniętymi z Litanii do św. Józefa. – Pomysł rozpoczęcia formacji mężczyzn w parafii podsunęła mi pewna kobieta, która nawiedziła naszą świątynię – mówi ks. Dariusz Szeląg, proboszcz.
– Modląc się w kościele, po wspólnym odmówieniu Koronki do Bożego Miłosierdzia zapytała mnie, czy zauważyłem w obrazie św. Józefa, znajdującym się w bocznym ołtarzu, niezwykłą głębię. Pani zwróciła mi uwagę na kompozycję malowidła, na którym św. Józef stoi przy warsztacie, gdzie leży zwój słowa Bożego, a stojący obok niego mały Jezus w geście wzniesionych rąk zdaje się modlić. „To jest obraz Józefa, nauczyciela modlitwy” – przekonywała. Odchodząc, zachęciła mnie do tego, bym podjął się formacji mężczyzn. Posłuchałem jej rady i tak zrodziła się myśl powstania nowej wspólnoty – opowiada ks. Szeląg.
Kapłan nie ukrywa, że przed pierwszą Mszą św. dla mężczyzn przeżył chwilowe zwątpienie. – Wchodząc do świątyni, zauważyłem jedynie dwóch mężczyzn trwających na modlitwie. Uznałem, że mimo zachęty panowie nie zdecydowali się zawierzyć swojego życia św. Józefowi. Myliłem się. Na Eucharystii nie brakowało mężczyzn. 37 z nich zdecydowało się powierzyć świętemu swoje życie. W grupie tej byli ojcowie wraz z synami – mówi wzruszony ks. Szeląg. Decydujący się na formację panowie nie kryją, że poprzez akt zawierzenia chcą zacieśnić swoją relację z opiekunem Jezusa. – Święty Józef jest mi bliski, jest dla mnie przykładem – mówi Stanisław Syska, organista.
– Sam mam rodzinę. Chciałbym się od niego uczyć tego, jak być opiekunem i żywicielem rodziny. Dzisiejszy świat jest inny niż za czasów jego życia, ale myślę, że mimo to jest on wzorem, jak dążyć do celu. Zanim papież ogłosił rok mu poświęcony, nieraz przyzywałem jego pomocy, odmawiając litanię. Jego imię nosili moi dziadkowie, którzy często przyzywali jego wstawiennictwa. Można więc powiedzieć, że zawsze był naszym opiekunem. Teraz ja chcę go na nowo zaprosić do naszej rodziny – dodaje pan Stanisław. Kult św. Józefa rozkwita także m.in. w parafiach w Makowie, Białej Rawskiej, Mszczonowie. Nie brak tam gorących modlitw zanoszonych każdego dnia, a imię świętego często otrzymują rodzący się w tym roku chłopcy.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się