Gdy tradycja spotyka się ze współczesnością, powstają rzeczy jedyne w swoim rodzaju. Jednak to nie przedmioty, wizerunki dodają im wyjątkowości, a relacje, uczucia, emocje, które przy ich tworzeniu łączą pokolenia.
Realnie trzy, a w ogólnym rozrachunku o kilka więcej pokoleń połączył projekt „Stara miłość nie drewnieje”, organizowany w ramach programu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności „UTW – seniorzy w akcji”, realizowany przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę”, gminę Lubochnia, Gminne Centrum Kultury i Bibliotekę Publiczną w Lubochni oraz parafię Wniebowzięcia NMP. Od 5 do 7 maja na ścianie stodoły znajdującej się przy parku gminnym w centrum miejscowości mimo niepogody mieszkańcy wraz z artystą malarzem Arkadiuszem Andrejkowem stworzyli mural przedstawiający cztery fotografie mieszkańców Lubochni sprzed kilkudziesięciu lat.
Tu wszystko jest wielopokoleniowe
Założeniem programu „UTW – seniorzy w akcji” było stworzenie projektu, w którym seniorzy z młodymi ludźmi zrobią coś wyjątkowego. Mieli połączyć siły, by wzajemnie czerpać od siebie wiedzę, umiejętności i tradycje. Spośród 289 nadesłanych projektów zwyciężył „Stara miłość nie drewnieje”. Złożyli go i koordynowali Kacper Wałęsiak, Marianna Józwik i Justyna Łomża. Cała trójka zna się od kilkunastu lat i z chęcią współpracuje przy różnych projektach związanych z Lubochnią.
– Dopiero podczas projektu uświadomiłem sobie, że Lubochnia to takie miejsce, w którym pokolenia integrują się od dawna, w każdej dziedzinie życia. Tu wszystko mamy wielopokoleniowe: teatr, chór, projekty, wydarzenia. We mnie jest to, myślę, od dziecka. W latach szkolnych przychodziłem często do GOK, mieliśmy przedstawienia, w których udział brali i dorośli, i dzieci; lubiłem słuchać starszych, ich historii, wspomnień. Dlatego też chciałem zaangażować się w ten projekt, bo dla mnie to cenne doświadczenie i być może za kilkanaście lat przyprowadzę moje dzieci pod mural, opowiem im, jak powstawał i jak niesamowitych ludzi i ich historie dane mi było poznać… – mówi Kacper.
Marianna Jóźwik to dobra dusza miejscowości. Zaangażowana w wydarzenia, projekty, kulturę. – Pani Justyna, dyrektor naszego GOK, podsunęła nam informacje o projekcie. Spotkaliśmy się, porozmawialiśmy i już wtedy wiedzieliśmy, że chcemy się w to zaangażować – opowiada. – Nie spodziewałam się, że będzie tak duży odzew od mieszkańców naszej gminy – przynosili fotografie, wspominali uwiecznione momenty, nieraz wzruszali się. Szczęśliwa jestem, że mam w tym swój udział – dodaje.
Ostatnie zdjęcie z babcią
Udział w projekcie ma wielu mieszkańców. Jedni przysyłali rodzinne fotografie, niektóre sprzed ponad 100 lat. Drudzy podczas trzech majowych dni tworzyli mural pod okiem artysty, inni dbali o uprzątnięcie terenu, zabezpieczenie przed deszczem czy przestawianie rusztowania. – Malowałem już wiele stodół w ramach projektu „Cichy memoriał”, ale ta jest o tyle wyjątkowa, że jest chyba jedyną zachowaną stodołą w nowoczesnym centrum – mówi A. Andrejkow. – Mieszkańcy z wielkim szacunkiem podeszli do inicjatywy. Przyglądali się, rozmawiali i – co chyba ważniejsze – przychodzili obserwować prace całymi rodzinami. Ta wielopokoleniowość została tu zachowana nie tylko na deskach stodoły, ale przede wszystkim w mieszkańcach. To piękne, wzruszające i dające nadzieję – dodaje. Udział w projekcie miała też Zofia Kuta.
– Ta mała dziewczynka z kokardami we włosach to ja. A obok mnie babcia Zofia, jedyna babcia, którą pamiętam, i mój brat Andrzej. Na fotografii mam jakieś 4–5 lat, babcia zmarła, gdy miałam 6, więc to być może jedno z ostatnich wspólnych zdjęć. Jestem wzruszona, bo Lubochnia jest moją rodzinną parafią, tu byłam chrzczona. Przypominają mi się historie z dzieciństwa – moja babcia Zosia, która zawsze kazała myć rano twarz lodowatą wodą i nosiła zielone korale – opowiada. Wśród nowoczesnych obiektów mural jest łącznikiem z przeszłością. Można podziwiać go codziennie, a pozostałe fotografie zebrane w wystawę znajdują się w Gminnym Centrum Kultury w Lubochni. Gdy pandemia ustanie, tłumy mieszkańców z pewnością chętnie je zobaczą.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się