366. Łowicka Piesza Pielgrzymka drugi dzień zanosi prośby o ustanie pandemii, zawierza miasto i diecezję, podtrzymuje tradycję i daje świadectwo wiary i miłości do Maryi.
Z racji obostrzeń sanitarnych w drogę do Częstochowy każdego dnia wyrusza inna grupa licząca 25 osób. Ci, którzy wczoraj wyszli z Łowicza, wędrówkę zakończyli w Jeżowie i powrócili do swoich domów.
Dziś o 5.00 do Jeżowa dotarła kolejna grupa, która trud pielgrzymowania zakończy w Polichnie. ŁPP już drugiego dnia wędrówki opuściła teren diecezji łowickiej.
W Budziszewicach - ostatniej parafii w diecezji, którą nawiedzili pątnicy - czekał na nich proboszcz ks. Zbigniew Kaliński.Pielgrzymi wędrują pod hasłem „Żyjmy Eucharystią!” i to właśnie Msza św. jest najważniejszym punktem dnia. Dzisiejszą przeżywali w parafii Przemienienia Pańskiego w Budziszewicach, gdzie czekał na nich proboszcz ks. Zbigniew Kaliński. – Raz wędrowałem z tą pielgrzymką, w 2007 r., ale mam do niej szczególny sentyment. Dziękuję wam, że podejmujecie trud pielgrzymowania. Proszę, byście u naszej Matki wspomnieli o parafii w Budziszewicach i intencjach jej wiernych, a my obiecujemy codziennie się za was modlić – mówił ks. Kaliński. W słowach homilii ks. Zbigniew udzielił rad pielgrzymom, by w drodze do Matki Bożej, ale też do niebieskiej ojczyzny zawsze pamiętali, że kościół jest ich domem, a szukanie własnych ścieżek, radzenia sobie „na własną rękę” bywa zgubne.
Codziennie pielgrzymi słuchają także konferencji o Eucharystii przygotowanych przez opiekuna duchowego pielgrzymki ks. Roberta Błaszczyka.
W każdym kościele na trasie ŁPP pątnicy padają krzyżem przed przed Chrystusem.Tradycyjna pielgrzymka łowicka przez wielu wiernych uważana jest za wymagającą. Długie etapy, w tym roku krótsze postoje, perspektywa tylko jednego dnia wędrówki i wiele modlitwy skłania do pokory, gorliwości i zdawania się na łaskę Bożą. – Jestem po raz 6. Za każdym, gdy dochodzę na Jasną Górę mówię, że to była ostatnia moja pielgrzymka. Jednak przychodzą różne kryzysy, „doły” i wiem, że potrzebuję zostawić to Maryi, ofiarować swój trud. W tym roku jednodniowy, ale dziękuję, że choć tyle mogę iść – mówi Dorota, pątniczka.
O 5.00 z Jeżowa wyruszyła kolejna grupa 25 osób, którzy po dotarciu do Polichna wrócą do swoich domów.– Idę 25. raz. Wiele lat, już drugiego dnia miałam dość. Szybkie tempo, 4 części różańca, tysiące myśli w głowie i intencje, których z każdym dniem, etapem przybywało. W tym roku bardzo świadomie przeżywam mój dzień wędrówki. Każdy etap ofiarowuję w innej intencji, każdy Różaniec ma tę konkretną, bo wiem, że nie ma szans na kolejny dzień pielgrzymki. Na szczęście Matka Boża nie liczy dni i kilometrów – dodaje Maria.
Pielgrzymi ze względu na bezpieczeństwo swoje i innych a także kilkugodzinne powroty grup do domów mają skrócone postoje, na których – na ich prośbę – nie czekają mieszkańcy. Jednak w oknach domów i mieszkań, na podwórzach nie brakuje mieszkańców, którzy pozdrawiają pielgrzymujących.
– Oni są prawdziwą jaskółką. Co roku, gdy widzę ich wędrujących przez nasz Ujazd wiem, że jest jeszcze wiara w narodzie. Modlę się za nich codziennie, niech im Bóg błogosławi, Matka bezpiecznie prowadzi do swojego tronu, a Duch Święty dodaje odwagi do głoszenia – mówi Halina Marczak, mieszkanka Ujazdu.
Dziś grupa pielgrzymów kończy wędrówkę w Polichnie. Jutro w to miejsce przyjedzie kolejnych 25 osób i wyruszy w dalszą drogę.
Więcej o 366. ŁPP na Jasną Górę piszemy w 21 numerze "Gościa łowickiego" na 30 maja.