W organizacji VIII Diecezjalnej Pielgrzymki Kobiet nie przewidziałyśmy jednego - potrzeby ofiarowania wysiłku, drogi, zmęczenia w intencji wszystkich kobiet, chorych, swoich dekanatów i parafii. "Trasy były stanowczo za krótkie; możemy iść jeszcze kilka kilometrów?" - mówiły pątniczki po dotarciu do celu. Jednak Matka Boża zatrzymała je u siebie... ulewnym deszczem.
Trasy, którymi wędrowały 42 kobiety, miały od 5 do 10 km. Pierwsza z grup do celu dotarła po godzinie.
– Bałam się, że nie dojdę. Niby
W trakcie drogi pątniczki modliły się za kobiety z danego dekanatu i wszystkich chorych. Sześć uczestniczek wydłużyło sobie trasę, rozpoczynając pielgrzymkę w Żychlinie. – Czułam, że 10 km to zbyt mało. Mamy mnóstwo intencji, trudnych, wymagających, bolesnych. Pozostało nam oddać to Matce Bożej. Dlatego ruszyłyśmy o 7.30 z Żychlina, a o 9.30 połączyłyśmy siły z pozostałymi kobietami. Potrzebne nam to było, bardzo – mówi Aleksandra Głuszcz.
Ufamy, że Matka Boża doceni trud wędrówki, bo choć trasy okazały się zbyt krótkie, nie obyło się od odcisków, bąbli i otarć. – O to chodziło. Wysiłek, ból, a jak trzeba, to i krew. Wtedy jest takie poczucie, że człowiek włożył w to czas, serce i modlitwę – mówiły uczestniczki.
Nie zabrakło śpiewu, flag i... spotkań z gospodarzami, którzy otwierali swoje podwórza i z radością podejmowali pątniczki wodą, owocami czy ciastem.
Cennym doświadczeniem dla idących było spotkanie z uczestniczkami, które dojechały do parafii w Suserzu na centralne wydarzenie. Opowieści o widokach, wydarzeniach w drodze, jak np. bliższe spotkanie z krową czy kucykiem, przenikały się ze słowami dziękczynienia, że 42 kobiety poniosły intencje setek kobiet.
– Przepiękna trasa, przez łąkę, las, wśród domostw bardzo życzliwych ludzi. Ta pielgrzymka była mi niezmiernie potrzebna. Szłyśmy z poważną intencją, modląc się o cud, ale w tym wszystkim Pan Bóg pozwolił nam oglądać Jego cuda. Niesamowite uczucie, przeżycie i dobrze, że możemy tu być – mówi Marta Cypel.
Po dojściu ostatniej grupy, wywnioskowałyśmy, że Matka Boża chce mieć wszystkie swoje córki blisko siebie, bo ulewny deszcz i silny wiatr nie pozwalał na przeżywanie wydarzenia na zewnątrz. Zgromadzone w Jej domu, którego historię przedstawił nam proboszcz parafii ks. Dariusz Szeląg, rozpoczęłyśmy kolejny, najważniejszy punkt spotkania – Eucharystię.