W niedzielę 27 czerwca w Miasteczku Krwi Chrystusa odbył się odpust ku czci Krwi Chrystusa. Rozpoczęła go uroczysta Msza św., której przewodniczył abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki.
Z hierarchą modlili się także m.in.: ks. Bogumił Karp, dziekan rawski i proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia NMP, na której terenie znajduje się miasteczko, ks. Konrad Świstak, proboszcz parafii Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, a także ks. Jarosław Tomaszewski, misjonarz z Urugwaju, i wierni nie tylko z diecezji, ale także z Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Piotrkowa Trybunalskiego, Zielonej Góry.
W homilii kaznodzieja podkreślił, że dzisiejsza Ewangelia ukazuje pierwszą czcicielkę Krwi Chrystusa, tylko trzeba tę Ewangelię przeczytać w całej tradycji Kościoła. - Święty Grzegorz Wielki powiedział kiedyś pięknie, że słowo rośnie razem z ludem, który je czyta. Akurat ten fragment dotyczący kobiety cierpiącej na upływ krwi był zawsze z wielką uwagą czytany w Kościele - zauważył arcybiskup.
Hierarcha podkreślił, że w Ewangelii wiele się o niej (kobiecie cierpiącej na krwotok) nie mówi, ale bardzo wczesna kościelna tradycja ma już o niej wiele do powiedzenia. Obdarzyła ją imieniem Weronika. - Kobietą uzdrowioną z upływu krwi była ta, którą w każdej Drodze Krzyżowej identyfikujemy jako Weronikę. Dobrze wiemy, że Weronika zatroszczyła się o krew Jezusa na Drodze Krzyżowej, że krew otarła Mu z twarzy i że ta krew na jej chuście stworzyła Jezusowy portret. Kiedy połączymy tę stację Drogi Krzyżowej z Ewangelią, zaczynamy wiele rozumieć. Jest osoba, która cierpiała na upływ krwi, i kiedy dotknęła Jezusa, to On nie tylko ją wyleczył, ale On wziął na siebie jej chorobę. To nie jest tak, że Pan Jezus leczy nas z rozmaitych naszych słabości, grzechów, chorób na bezpieczny dystans. Jezus albo sam dotyka człowieka chorego, albo się pozwala dotknąć takiemu człowiekowi. W tym przypadku to ma jeszcze taki wymiar, że kobieta, która cierpiała na upływ krwi, była - wedle żydowskiego prawa - nieczysta. Dotykając Jezusa, czyniła Go nieczystym. Cały swój problem przekazała Jezusowi. On nie tylko jej chorobę, ale i nieczystość wziął na siebie. I wziął dosłownie. Tak, jak ona cierpiała na upływ krwi, tak za niedługi czas On sam będzie krwawił w godzinie męki. I tak, jak On zatroszczył się o jej krew, tak ona zatroszczy się o Jego krew na Drodze Krzyżowej - tłumaczył abp Ryś.
- Ta Ewangelia pokazuje narodziny pierwszej czcicielki Krwi Pana Jezusa. Ja wiem, że siostry są wpatrzone w Matkę Bożą, która pod krzyżem patrzy na krew Jezusa i gdyby mogła, to by zbierała każdą kroplę, ale zanim Maryja stanęła pod krzyżem, to Weronika na drodze krzyżowej zebrała krew Jezusa z Jego twarzy.
Kaznodzieja wyjaśnił także, jak to się dzieje, że człowiek staje się czcicielem Krwi Pańskiej.
Homilia abp. Grzegorza Rysia 27.06.2021 r.
Zgodnie z tradycją, podczas Eucharystii wierni przyjmowali Komunię św. pod dwiema postaciami.
Bezpośrednio po Mszy św. wierni, kapłani i arcybiskup z Najświętszym Sakramentem przeszli do kapliczki Niepokalanego Serca Maryi, gdzie odmówiono Litanię Loretańską, zakończoną błogosławieństwem.
Później słynące z gościnności siostry misjonarki Krwi Chrystusa zaprosiły gości na poczęstunek. Przybyłych częstowano zupą pomidorową, bigosem, kiełbasą z grilla. Nie zapomniano także o słodkościach i napojach. Były także stoiska z książkami, dewocjonalia.
Potem przyszedł czas na zabawę. O tę, podobnie jak o oprawę Mszy św., zadbał Młodzieżowy Zespół Muzyczny "Solo Dios Basta" z Płocka z ks. Jackiem Gołębiewskim. Kapłan ze sceny porwał dzieci, młodzież, dorosłych, a nawet seniorów do tańca przy pieśniach chwały. Żar lejący się z nieba nie ostudził zapału do pląsów.
Później, w Godzinie Miłosierdzia, odmówiono koronkę. Ostatnim punktem programu było nabożeństwo ku czci Krwi Chrystusa, zwane "dróżkami", na którego zakończenie wierni otrzymali błogosławieństwo relikwiami Korony Cierniowej.
- Jestem tu pierwszy raz - mówi Witold z Przęsławic. - Udało mi się przyjechać z żoną i córeczką. Bardzo dobre doznania. Uderza spokój i atmosfera. Zachęciła mnie żona, która pracuje u sióstr. Bardzo cieszę się, że dałem się namówić. Przyjechałem tu, by się modlić i by spotkać się z ludźmi.
Pan Jerzy w Miasteczku był już kolejny raz. Przyjechał, bo zawsze zostaje tu umocniony w wierze. - Z siostrami jesteśmy zżyci. Czujemy się jak wielka rodzina, bo razem pracujemy w Domu Kapłana Seniora. To są niezwykłe siostry - przyjaciółki, które przyciągają ludzi do Chrystusa - wyznał pan Jerzy.
W pomoc zaangażował się Artur Socha. - Duchowość Krwi Chrystusa jest dla mnie bardzo ważna. Sam doświadczam miłosierdzia Bożego poprzez bycie tutaj, poprzez adorację, poprzez rozmowy z siostrami. I dziś chcę wspomóc to Boże wydarzenie poprzez instalację sprzętu nagłośnieniowego. Daję czas, umiejętności. Uderzył mnie dziś fragment słowa, w którym kobieta upada przed Jezusem i mówi Mu całą prawdę. To jest dla mnie znakiem, wskazaniem, że mam padać przed Chrystusem i mówić Mu całą prawdę o swoim życiu, o tym, jakie ono jest - wyznał Artur.