TATAraki. Piotr Wójcik

W Roku św. Józefa rozmawiamy o wierze, wychowaniu, trudach i radościach ojcostwa. O zaufaniu Bogu na wzór św. Józefa opowiada Piotr Wójcik, mąż Beaty, tata Wojtka i Stasia.

Magdalena Gorożankin: Piotrze, jesteś tatą dwóch rezolutnych chłopaków. Co dla Ciebie, jako ojca,  jest priorytetem w kwestii pokazywania im świata, wzorców, postaw, "męskiego świata"?

Piotr Wójcik: Przede wszystkim chciałbym, żeby moi synowie wyrośli na dobrych ludzi. Staram się nauczyć ich takich wartości, którymi ja sam się kieruje. Na pierwszym miejscu Bóg i rodzina. Wojtuś i Staś to na razie mali chłopcy, ale od początku uczę ich szacunku i miłości wobec drugiego człowieka. Wojtek zaczyna rozumieć już nieco więcej. Widzę, że często mnie naśladuje, ważna jest dla niego moja opinia, reakcja na pewne zachowania. (...) W dzisiejszym świecie coraz bardziej brakuje wartości takich jak wiara, rodzina, tradycja. Bardzo zależy mi na tym, aby przekazać im obraz prawdziwej rodziny czyli ojca, matki i dzieci. Obraz rodziny kochającej się, gdzie jeden dba o drugiego, gdzie panują silne więzi rodzinne, ojciec dba o swoją rodzinę, nie ma zdrad, rozwodów, przemocy, gdzie każdy potrafi że sobą rozmawiać i wspólnie naprawiać błędy, nikt nikogo się nie krępuje (...).

Trwamy w Roku św. Józefa. Ziemski ojciec Jezusa jest Ci bliski? Inspiruje, wskazuje na pewne cechy męskości, ojcostwa?

Jako dziecko zawsze porównywałem mojego tatę do św. Józefa, gdyż tata ma tak na imię i tak, jak ten biblijny Józef zawsze dokładał wszelkich starań, żeby nam niczego nie zabrakło. Lubiłem chodzić z nim do garażu, żeby popatrzeć jak coś majsterkuje, czy przyglądać się jak remontuje dom. (...) Święty Józef jest najlepszym wzorem dobrego ojca. Jest rzeczą naturalną, że biorę z niego przykład i chciałbym choć trochę mu dorównać.

Gdybyś dziś miał przekazać swoim synom wskazówki, którymi chciałbyś aby kierowali się w życiu, co byś im powiedział?

Zawsze będę im przypominał, żeby stawiali Boga na pierwszym miejscu, bo tam gdzie Bóg na pierwszym miejscu, tam wszystko na swoim miejscu. Sam się o tym przekonuję. W moim życiu różnie się działo, ale zawsze czułem obecność Boga. Moi rodzice, owszem nauczyli mnie podstaw wiary, ale miałem to "szczęście", że poprzez pewne doświadczenia Bóg sam dał mi się poznać bliżej i to pozwoliło mi w pełni Mu zaufać. Pragnąłbym, żeby i moi synowie obrali punkt podparcia właśnie w Bogu, żeby za każdym razem, kiedy w ich życiu przyjdzie fala, powtarzali sobie: "Jezu, ufam Tobie". Zależy mi też bardzo, aby szanowali drugiego człowieka, żeby nigdy nie stawiali siebie ponad kimś. Bardzo ważne jest dla mnie, aby potrafili brać odpowiedzialność za dokonane wybory, aby umieli ponosić konsekwencje swoich wyborów, żeby przed nimi nie uciekali, tak jak jest to dzisiaj modne. Nie wymagam od nich wielkiego wykształcenia, chociaż chciałbym, żeby powodziło im się jak najlepiej. Jednak to nie zera na koncie świadczą o tym, z kim mamy do czynienia. Życzę im tego, żeby byli po prostu dobrymi ludźmi, żeby wykorzystali szansę, że znaleźli się tu, na ziemi, i dali z siebie tyle dobroci, ile tylko możliwe.


Cały wywiad ukaże się w 26. numerze "Gościa łowickiego" na 4 lipca.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..