W większości parafii w diecezji odbyło się święcenie pojazdów. We wspomnienie św. Krzysztofa, patrona podróżujących i kierowców, ci postanowili oddać się w jego opiekę i prosić, by Pan Bóg każdego dnia "dawał pewną rękę i bystre oko, aby nikomu nie wyrządzili żadnej szkody".
Letni czas sprzyja spacerom i wycieczkom rowerowym do kościoła na niedzielną Eucharystię. Jednak w okolicy wspomnienia św. Krzysztofa parkingi przykościelne zawsze są zbyt małe. Nie inaczej było dziś w parafiach diecezji łowickiej.
W większości parafii to właśnie dziś kapłani święcili samochody, motocykle, skutery, rowery, a nawet hulajnogi. Błogosławili kierowcom i życzyli tyle samo powrotów, co wyjazdów. W niektórych parafiach duszpasterze błogosławili podróżującym już w czerwcu, przed pierwszymi wakacyjnymi wyjazdami.
W wielu mniejszych miejscowościach i wsiach na święcenie przyjeżdżano traktorami.I choć poświęcenie samochodu nie gwarantuje braku awarii ani lepszego spalania, wielu wiernych pilnuje corocznej tradycji. - Święcimy pokarmy, medaliki, domy, autostrady, by służyły Panu Bogu i człowiekowi. Prawda jest taka, że teraz bez samochodu ani rusz. Więc i niech maszyny służą Panu Bogu i ludziom. Jestem z tych kierowców, którzy do każdego "nowego" auta doklejają rybkę, a wewnątrz pojazdu mają wizerunek św. Krzysztofa z modlitwą. Odmawiam ją podczas każdego wyjazdu - zarówno tego nad morze, w góry, jak i do teściowej, która mieszka 15 km dalej - mówi Robert Jackowicz z Radziejowic.
Ks. Tomasz Szcześniak w parafii w Międzyborowie życzył kierowcom, by zawsze bezpiecznie docierali do celu podróży.Na przestrzeni lat pojazdy, które w okolicach 25 lipca podjeżdżają pod kościół, zmieniły się. - Kiedyś święciło się głównie traktory, żuki, fiaty 125p i 126p, syreny, rowery i motorynki. Dziś hybrydowe, elektryczne pojazdy, a także hulajnogi, deskorolki. Technika idzie do przodu, ale cieszy, że tradycja i poczucie potrzeby poświęcenia pojazdu, oddania się w opiekę św. Krzysztofowi pozostaje niezmienna - mówią kapłani.