Na różne sposoby mieszkańcy regionu uczcili pamięć bohaterów sierpnia 1944 roku. W Rawie Mazowieckiej i Żyrardowie obchody miały artystyczny wymiar, w Skierniewicach zgromadzeni mieli okazję porozmawiać z kombatantami, zaś w Łowiczu "Pamiętamy!" skandowali kibice.
O 17.00, w godzinie "W", zabrzmiały syreny w całej Polsce. Na ulicach miast zatrzymały się samochody i autobusy, mieszkańcy przystanęli, by w ciszy oddać pamięć poległym. - Dziś o 17.00 świat się zatrzymał. 77 lat temu myśmy ruszyli szturmem o ten świat walczyć - wspominają kombatanci.
Większość uroczystości rozpoczęła się na cmentarzach, przy mogiłach poległych oraz na skwerach poświęconych ich pamięci. W Żyrardowie mieszkańcy spotkali się u zbiegu ulic Limanowskiego i 1 Maja, by razem z Towarzystwem Śpiewaczym "Echo" zaśpiewać piosenki walczącej Warszawy. Tradycyjnie nie zabrakło kibiców Legii Warszawa, którzy z racami w dłoniach skandowali "Cześć i chwała Bohaterom!".
Podczas obchodów w różnych miastach regionu nie zabrakło kibiców.Podobnie jak kibice Widzewa Łódź, którzy w Łowiczu na "trójkątnym rynku" oddali hołd poległym. Z kolei pod pomnikiem Szarych Szeregów wydarzenia sierpnia przybliżyli uczniowie, którzy przeczytali fragmenty książki "Powstańcy" autorstwa Magdy Łucyan, będącej zapisem rozmów z uczestnikami powstania, Krystyna Kunikowska odczytała wiersz na podstawie wspomnień jednego z powstańców, a ks. Robert Kwatek zachęcił do modlitwy dziesiątką Różańca w intencji bohaterów.
We wszystkich miastach regionu włodarze i przedstawiciele służb mundurowych, stowarzyszeń i fundacji złożyli kwiaty i zapalili znicze na mogiłach walczących.
W Rawie Mazowieckiej pamięć o Warszawie '44 wybrzmiała w altanie miejskiej podczas koncertu "Warszawo, pamiętamy!".
W Skierniewicach obchody rozpoczęły się na cmentarzu św. Józefa, gdzie oprócz pomnika powstańców znajduje się także mogiła spalonych więźniów Pawiaka. Druga część uroczystości odbyła się w Muzeum Historycznym Skierniewic, gdzie mieszkańcy mogli wysłuchać wspomnień walczących w powstaniu Heleny Majkowskiej i Luizy Latkowskiej oraz urodzonej na Pawiaku Anny Czubatki.
Helena Majkowska podczas powstania była m.in. sanitariuszką.- Wielu szczegółów już nie pamiętam, może na szczęście, ale wydarzeń tamtego sierpnia nie da się zapomnieć - wspomina H. Majkowska. - Nosiłam granaty, żywność, przemycałam paczki dla walczących. Obierałam ziemniaki dla Niemców... ale byłam też sanitariuszką. Służyłam na Mokotowie. Trzeba przyznać, że w całej wojnie nie brakowało nam kreatywności, by przeżyć. Czasem trzeba było uciekać, czasem kłamać, a innym razem śpiewać, by ostrzec innych, że zbliża się kontrola - dodaje.
Luiza Latkowska każdego roku 1 sierpnia myślami jest w Warszawie w 1944 roku.- Przeżyłam podobne wydarzenia jak koleżanka, ale dziś nie o tym chcę mówić. Co roku 1 sierpnia to dla mnie trudna data, bo myślami jestem w Warszawie w 1944 r., mam 20 lat, a obok mnie stoją moje koleżanki, koledzy. Mnie się udało przeżyć, dziś mam 97 lat, wspaniałych prawnuków. Oni oddali życie za Polskę i wolność. Dziś mogę ich tylko wspomnieć i dziękować za ich odwagę, poświęcenie - mówiła L. Latkowska.
Podziękowania za podtrzymywanie pamięci o bohaterach Warszawy otrzymała m.in. Anna Czubatka.Po rozmowie z kombatantkami widzowie mogli obejrzeć premierowe filmy z serii "Pamiętnik" grupy filmowej "Z Przypadku", które są zbiorem historii kombatantów. - Czasem pytają mnie, po co widać mnie w tym filmie, skoro nie wypowiadam ani słowa. Właśnie to było założeniem naszego filmu, że to ma być od początku do końca historia walczących w powstaniu. Powstaje wiele filmów o wydarzeniach 1944 r., ale większość reżyserowanych: "Pan powie to, tamto, a opowie pan o tej sytuacji", a ja chciałam od początku do końca wysłuchać ich historii - mówi reżyser Paulina Miller.
Projekcje wzruszyły widzów i przypomniały o tym, że w Warszawie dzisiejsze wielkie galerie 77 lat temu były kryjówkami, miejscami bólu i cierpienia. - Szacunek do miejsc i wydarzeń nam umyka... niedobrze. Tak być nie może. Egzamin z patriotyzmu i pamięci dziś zdajemy na tróję... Czas to zmienić - mówi Paweł Tyszko, mieszkaniec Skierniewic.