Pielgrzymi z diecezji łowickiej 1 sierpnia pielgrzymowali do sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Miedniewicach na doroczny odpust połączony z obchodami 77. rocznicy powstania warszawskiego.
Z Łowicza, Sochaczewa, Skierniewic, Żyrardowa, Warszawy, Błonia, w grupach zorganizowanych, a także indywidualnie, pieszo, rowerami, autami zdążali wierni na spotkanie ze swoją Matką. A Ona... jak zwykle zaprosiła wszystkich do stołu.
Przed pandemią corocznie sanktuarium odwiedzało ok. 10 tys. pątników. Największe oblężenie przypadało na wigilię i uroczystości odpustowe Matki Bożej Anielskiej. Dziś tłumów nie było, ale w grupach zorganizowanych wędrowało ok. 100 osób.
Większość pątników w drogę wyruszyła po porannych Mszach św. w swoich parafiach. Idąc, przez całą drogę odmawiali Różaniec, Koronkę do Bożego Miłosierdzia, Litanię Loretańską. Radości z wędrowania do Matki nie przyćmił nawet padający deszcz.
Po dotarciu do sanktuarium, po indywidualnej modlitwie i odpoczynku, pielgrzymi uczestniczyli w uroczystej Mszy św. w intencji ojczyzny, której przewodniczył bp Wojciech Osial. W liturgii, obok pielgrzymów, uczestniczyli: władze miasta i gminy Wiskitki na czele z burmistrzem Rafałem Miturą, poczty sztandarowe, druhowie OSP i wierni z miedniewickiej parafii.
Witając wiernych, biskup nadmienił, że przez wiele lat przybywał tu z pątnikami z Łowicza. Później do zebranych wygłosił także słowo Boże. - Wiele rzeczy splata się w naszej modlitwie. Łączymy treści religijne z modlitwą za ojczyznę. Największą prawdą, jaką Pan Bóg chce nam dziś powiedzieć, jest ta, że Bóg staje się człowiekiem, aby nas zbawić. Staje się jednym z nas i w Chrystusie umiera za nas. Ta prawda jest kluczem do zrozumienia życia i to jest klucz do zrozumienia miłości do ojczyzny - mówił bp Osial. - Dzisiaj w Miedniewicach modlimy się szczególnie za ojczyznę w rocznicę powstania warszawskiego, które było wielkim świadectwem walki o wolność. Warszawa - miasto nieujarzmione, miejsce, gdzie było śmiertelne zwarcie pomiędzy heroizmem a bestialstwem, miejsce wyborów między życiem a śmiercią, między miłością a nienawiścią. Jedno jest pewne - wtedy zostaliśmy sami, ale nie sami. Pozostał nam wierny Bóg. I w myśl tej prawdy Kościół był z powstańcami. Kościół jest zawsze z narodem w walce o wolność. Kapłani szli i udzielali sakramentów świętych, grzebali poległych, pocieszali cierpiących, podawali Komunię św. na barykadach, spowiadali, pobłogosławili ponad 250 par małżeńskich - kontynuował hierarcha.