Pielgrzymi z diecezji łowickiej 1 sierpnia pielgrzymowali do sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej w Miedniewicach na doroczny odpust połączony z obchodami 77. rocznicy powstania warszawskiego.
Kaznodzieja przypomniał, że wśród kapłanów, którzy polegli w powstaniu, są błogosławieni męczennicy. Wierni usłyszeli m.in. o ojcu Michale Czartoryskim, który odrzucił propozycję uratowania się, argumentując swoją decyzję słowami: "Szkaplerza z piersi nie zdejmę i rannego żołnierza nie zostawię". Został rozstrzelany z powstańcami na ulicznym stosie. Kolejnym bohaterskim kapłanem był ks. Józef Stanek, który nie rozstawał się z sutanną i stułą, czym tak rozjuszył Niemców, że go powiesili na stule.
- Prawdziwie kochać to żyć dla innych. Kochać Polskę to żyć dla Polski. Tego uczy nas Chrystus, który był i jest w naszej historii. To Chrystus z pomnika sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu, który znalazł się w rumowiskach i gruzach Warszawy. W październiku 1944 r. Niemcy wywieźli brązową figurę z Warszawy, aby ją przetopić, a później po drodze porzucili ją w rowie. Tam znaleźli ją polscy żołnierze i przywieźli do Warszawy. I nadal stoi na Krakowskim przedmieściu. Pomimo profanacji nadal zwycięża - mówił hierarcha.
Po Mszy św. władze miasta i gminy pod tablicą upamiętniającą powstańców złożyły kwiaty. Później pątnicy wzięli udział w nabożeństwie dróżek Najświętszej Maryi Panny, opowiadających o Jej życiu. Modlitwy kontynuowano w świątyni do północy.
Podobnie jak w latach ubiegłych na pielgrzymów czekała kuchnia świetorodzinna, w której serwowano żurek z kiełbasą, bigos, kotlety schabowa, a także ciasta, kawę i herbatę.
- Od lat zawsze przychodziliśmy do Miedniewic całą rodziną. Niestety, w tym roku żadna skierniewicka parafia nie organizowała pieszej pielgrzymki. W związku z tym postanowiliśmy pielgrzymować indywidualnie. W tym trudnym czasie bardzo potrzebowaliśmy spotkania z Matką. Będąc tu, dziękowaliśmy Jej, przepraszaliśmy i prosiliśmy o zdrowie i dobro dla całej naszej rodziny - wyznała pani Anna.