Znacie takich ludzi, którzy pytają o rady w różnych sprawach, ale nigdy nie chcą słuchać rozwiązań? Nieraz zdarzyło mi się, że ktoś pytał o radę lub pomoc w jakiejś kwestii, a gdy otrzymywał jakąś wskazówkę, wycofywał się i odchodził. Dlaczego tak się dzieje? Często niestety bywa, że za tego typu pytaniem stoi już jakieś konkretne oczekiwanie. Jeśli zostanie spełnione, usłyszymy" "Jesteś najlepszym przyjacielem". A jeżeli nie? Pozostanie smutek i rozczarowanie.
Z Ewangelii wg św. Marka (Mk 10, 17-30)
Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu rzekł: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". On Mu odpowiedział: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną". Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: "Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może być zbawiony?" Jezus popatrzył na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe". Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą". Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym".
Mężczyzna z dzisiejszej Ewangelii to przykład człowieka, który przychodzi i prosi o radę w sprawie nie byle jakiej. Tu chodzi o życie wieczne. Powiedz mi, co mam robić, żeby osiągnąć życie wieczne? Ty na pewno wiesz, bo przecież jesteś taki dobry. Dobry? Co to znaczy? Co przez to rozumiesz? Co mam ci powiedzieć, skoro ty już wszystko wiesz? Co więcej chcesz usłyszeć? Znasz przecież przykazania. Tak, Nauczycielu! Szanuję ojca, słucham matki, nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem. I tak w ogóle to przecież dobry ze mnie człowiek, prawda? Co to znaczy "dobry"? Tylko Bóg jest naprawdę DOBRY. Ale wiesz, jeśli chcesz osiągnąć życie wieczne, to brakuje ci już tylko jednego. Czego? Czy potrzeba złożyć ofiarę? A może jeszcze więcej modlitwy, pokuty, postu? Rzeczywiście, potrzeba ofiary. Ofiary twojego życia. Sprzedaj wszystko i rozdaj ubogim. I chodź za mną. Naprawdę już niczego więcej nie trzeba. Brakuje tylko ciebie…
Definiuje nas często wiele naszych aktywności, zawodowych sukcesów, życiowych wyborów. Szukamy potwierdzenia naszych działań i decyzji. Chcemy, żeby ktoś powiedział: "Tak, dobrze wybrałeś", "Jesteś niesamowity, bo potrafisz to zrobić", "Zasłużyłeś na uznanie".
W oczach Bożych zawsze jesteśmy warci uznania. Nie musimy się wkupywać w miłość. Gdy czytam w dzisiejszej Ewangelii, że Jezus "spojrzał na niego z miłością", to moje serce podpowiada mi, że miłość Jezusa nie wynikała wcale z zasług tego człowieka. Jezus nie kocha z jakiegoś powodu, kocha, bo jest Miłością. On widzi te starania, widzi to zabieganie o zbawienie, widzi te naprawdę dobre i szczere pragnienia, ale niejako mówi "brakuje w tym wszystkim ciebie".
Gdy widzę tego zasmuconego człowieka, to przypomina mi się obraz z niejednej rodziny, gdy to rodzice próbują zwrócić swojemu dziecku (nieraz nawet dorosłemu) uwagę na pewne rzeczy. Próbują doradzić, dopomóc. Najczęściej robią to z miłością, chociaż czasem wydaje się, że może byłoby lepiej, gdyby nic nie mówili… Bo przecież nie osiągnęli wielkiej kariery, nie rozumieją dzisiejszego świata, nie mają wykształcenia, kompetencji, a jednak… patrzą z miłością.
Jezus z całą pewnością ma wszelkie potrzebne kompetencje do tego, by spojrzeć na ciebie z miłością i powiedzieć: "Zostaw to wszystko i chodź za Mną. Zostaw to, co buduje twój zewnętrzny obraz, jakąś fasadę, skorupę, która nie pozwala mi dotknąć twojego serca. Zostaw to, co sprawia, że przestajesz być sobą, przestajesz być tym, kim powinieneś być, zapominasz, że jesteś dzieckiem Bożym. Nie potrzebujesz niczego, by wejść do królestwa Bożego. Niczego poza sobą samym".