Po procesji z relikwiami świętej Rzymianki wierni przeszli do bazyliki katedralnej, gdzie została odprawiona uroczysta Msza św.
Biskup podkreślił także, że życiorysy świętych są zachętą do rachunku sumienia, do zapytania o to, co zostawimy po sobie światu. Biskup senior wiele miejsca poświęcił także miłości do ojczyzny. - Trzeba dzisiaj mądrości, męstwa, niemałej odwagi, żeby przyznawać się do Polski. Jak bronić zdrowej miłości do ojczyzny? Jak jej nauczyć młodych? Jak wychować te nowe brylanty, jak powiedział jeden z wielkich pisarzy, którymi Polska musiała strzelać do swoich nieprzyjaciół? Jak wychować nowych Ziutków Szczepańskich, Krzysztofów Baczyńskich? Czytamy wstrząśnięci ich wiersze przez lata zakazane, a dzisiaj tak bardzo warte wspomnienia - mówił hierarcha.
W tym roku uroczystości ku czci św. Wiktorii były diecezjalnym dziękczynieniem za wyniesienie na ołtarze kard. Stefana Wyszyńskiego i matki niewidomych Elżbiety Róży Czackiej. - Patrząc dziś na św. Wiktorię, błogosławionych kard. Wyszyńskiego i matkę Różę, winniśmy mieć odwagę zaufać Panu Bogu i w tym zaufaniu widzieć swoje możliwości, które następnie trzeba oddać do dyspozycji Bogu. Człowiek, będąc narzędziem Boga, będzie w stanie zrobić to, co jest po ludzku niemożliwe. Tak było w przypadku niewidomej matki Czackiej, która zajęła się niewidomymi. Tak też było w przypadku błogosławionego prymasa. Wydawało się, że komunizm już wygrał, i że wszystko stracone. Prymas jednak w tym trudnym czasie zaufał Bogu i Matce Bożej. I Bóg uczynił z niego narzędzie. Potem już było tylko owocowanie - zauważył na zakończenie Eucharystii bp Dziuba.