– Chińszczyzna zalała świat, a chyba dużo przyjemniej dostać coś niepowtarzalnego, zrobionego z pasją i miłością. Oby więcej takich spotkań – mówi Maria Malczak, rękodzielniczka.
Nie tylko wrocławski, krakowski czy warszawski przyciągają uwagę. Coraz więcej miejscowości może pochwalić się swoimi jarmarkami, a na nich – rękodziełem, przysmakami, usługami. Przedświąteczny czas jest wyjątkowo sprzyjający. Przekonali się o tym m.in. mieszkańcy Bolimowa, Lipiec Reymontowskich, Makowa, Radziejowic, a to dopiero początek. Wiele jarmarków miało też wymiar charytatywny.
Powrót do korzeni
Pierwsze jarmarki odbyły się w pierwszy weekend grudnia. W Bolimowie to niezwykle ważne wydarzenie, ze względu na nadchodzące zmiany. 1 stycznia 2022 r. Bolimów ponownie stanie się miastem, odzyskując prawa miejskie. Trzeba przyznać, że miejscowość rozwija się w błyskawicznym tempie, opierając się na tym, co od wieków przynosiło jej sławę. Rękodzieło – ceramika, kowalstwo, wycinanki. Jarmarki były tu wielowiekową tradycją. – Gdzieś nam jednak kartki zniknęły z kronik i nie jesteśmy w stanie powiedzieć, który to historycznie jarmark, dlatego zaczynami liczenie od nowa – śmieje się zastępca wójta Patryk Kołosowski. Inicjatorką wznowienia jarmarków jest Karolina Przyżycka, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury, która już od lipca prowadziła rozmowy z rękodzielnikami, usługodawcami, by stali się częścią wydarzenia. Udało się. Ponad 30 wystawców i kół gospodyń wiejskich na pl. Kościuszki stworzyło klimat świąt i rodzinnej atmosfery pachnącej piernikiem, pierogami, kakao z pianką, świerkiem i jemiołą. – Mamy naprawdę wiele ukrytych talentów, osób, które tworzą w zaciszu domowym arcydzieła. Chciałam, by się ujawniły, pokazały swoje prace. Cieszę się, że się zgodziły i dziś możemy podziwiać makramy, świeczniki, stroiki, biżuterię, ceramikę, maskotki, poduszki, fartuszki, torby... Coś na prezent, do dekoracji domu – mówi K. Przyżycka. Poza umożliwieniem zaopatrzenia się przed świętami w niezbędne rzeczy jarmark bez wątpienia miał wymiar integracyjny. Wspólne pozowanie do zdjęć z Mikołajem, w saniach, przy reniferach – Łośku i Tośku, a także podczas ubierania gminnej choinki, którą ozdobiły dziesiątki bombek przyniesionych przez mieszkańców... Jarmark zwieńczyło rozświetlenie choinki i sań Mikołaja, które już do świąt będą atrakcją miejscowości.
Przyjemne z pożytecznym
W niedzielę 5 grudnia jarmarki odbyły się także w Makowie i Lipcach Reymontowskich. Tu spotkanie wystawców, pokazy maszyn rolniczych i wiele innych atrakcji miały jeden główny cel – zbiórkę pieniędzy dla Agaty Nowak, 21-letniej mieszkanki powiatu skierniewickiego, u której zdiagnozowano chłoniaka nieziarniczego. Agata do 18 grudnia musi zebrać 1,5 mln zł na leczenie. W Bolimowie mieszkańcy okazywali swoje serca dla „prawego serca” Franka Zembrzuckiego, którego czeka kolejna operacja. Także w Radziejowicach część dochodu przeznaczona była na cele charytatywne. To dopiero początek spotkań na placach miejskich, w szkołach, które przygotowują do świąt Bożego Narodzenia od kulinarnej i upominkowej strony. – Bardzo potrzebna inicjatywa. Dla wystawcy okazja do tego, by mógł sprzedać swoje dzieła, które kosztują wiele pracy, wysiłku, pasji. Dla kupującego – rewelacyjna przestrzeń do zrobienia nietuzinkowego prezentu, który jest jedyny w swoim rodzaju. W dobie, gdzie wszystko można zamówić „na Ali” to niezwykle ważne, by docenić hand made i artystów domowego zacisza – mówi Patrycja Łomżyńska, uczestniczka jarmarku w Makowie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się