W parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łowiczu po każdej Mszy św. odbywał się charytatywny kiermasz ciast. Ofiarność i zainteresowanie akcją przeszło oczekiwania organizatorów.
– To pierwszy tego typu kiermasz organizowany w parafii. Nie spodziewaliśmy się takiego odzewu – mówi Agnieszka Gielniewska, pomysłodawczyni akcji, przyjaciółka rodziny Stasia. Koordynatorem akcji była rada parafialna, do której należy mama chorego chłopca.
W pieczenie ciast zaangażowali się także członkowie chóru parafialnego i innych grup działających przy parafii. Wśród wypieków królowały serniki, pleśniaki, orzechowce, szarlotki, babeczki, różnego rodzaju przekładańce. – Każda z osób, którą poprosiłam o pomoc w pieczeniu propozycję przyjmowała z radością i otwartością. Mama Stasia jest osobą bardzo lubianą, serdeczną. I to chyba miało też znaczenie. Odzew pokazał nam, że potrafimy być dobrzy, że mamy wielkie serca – dodaje pani Agnieszka.
Na kiermasz upieczonych zostało ponad 100 ciast. Pokrojone wypieki zostały zapakowane w 400 pojemników. Szybko, bo już po Mszy św. o godzinie 10.00 okazało się, że ilość jest niewystarczająca. Widząc ogromną ofiarność parafian i odzew na akcję, znajomi rodziny postanowili przygotować kolejną partię słodyczy. – Po Mszy św. o godzinie 12.30 dla wielu osób zabrakło wypieków, a mimo to ludzie podchodzili i wrzucali spore sumy do puszki. Był to dla nas bardzo wzruszający moment – wyznaje A. Gielniewska.
Przygotowano ponad 400 pojemników z ciastem.– Widzieliśmy, że parafianie chętnie się dzielą, ale myśleliśmy, że ciasta nam zostanie, a tu taka niespodzianka. Bardzo cieszymy się, że akcja miała taki odzew – dopowiada Angelika Chudzyńska. – Mamy ogromne szczęście, bo tworzymy tak niesamowitą grupę, chętną do działania. Z mamą Stasia znamy się od lat. Jesteśmy wszyscy dla siebie wsparciem. I nie chodzi tu tylko o pomoc finansową, ale także modlitewną. W ich intencji odmawiamy Nowennę Pompejańską. Wiemy przez jak trudne chwile przechodzą, stąd nasze zaangażowanie i determinacja – dodaje pani Angelika.
Radość Członków Rady Parafialnej była nie do opisania po podsumowaniu akcji. Okazało się bowiem, że podczas zbiórki udało się zebrać blisko 22 tys. złotych. Zebrane pieniądze w całości zostaną przekazane rodzinie półtorarocznego Stasia, który choruje na przewlekłą niewydolność nerek i włóknienie wątroby, oraz nadciśnienie tętnicze. Dodatkowo chłopiec ma alergię pokarmową. Aby mógł żyć musi być codziennie dializowany.
Z ofiarności parafian radości nie kryli duszpasterze. – Tak powinna działać wspólnota Kościoła. Mamy nie tylko się modlić, ale też dbać o siebie nawzajem. Pan Jezus mówił, że mamy pomagać tym, którzy sami sobie poradzić nie mogą. Ofiarność ludzka przy pieczeniu ciast, przygotowywaniu ich, a także przy składaniu ofiar była niezwykła – mówi ks. Roman Sękalski, wikariusz. – Ofiary nie były małe. Jedna z osób przyniosła kilka tysięcy. Jest, za co dziękować Bogu i ludziom. Akcja pokazała, że dobro wraca. Mama Stasia nie raz angażowała się w pomoc innym.
W pomoc małemu Stasiowi włączyli się także duszpasterze. – Ciasta nie piekliśmy, ale wsparliśmy akcję. Mamy poczucie, że powinniśmy dawać przykład i wzór. Nie mogliśmy i nie chcieliśmy stać z boku – przyznaje ks. Sękalski.
– Sami nie mamy dzieci, ale potrafimy sobie wyobrazić, przez co przechodzą rodzice Stasia. Wrażliwość naszych wiernych jest czymś pięknym. Dzisiejszej niedzieli jesteśmy szczęśliwi, bo nasza parafia żyje miłością nie tylko Pana Boga, ale i bliźniego – dodaje ks. Zbigniew Przerwa, proboszcz.
Warto wspomnieć, że podczas Mszy św. o godzinie 10.00 o oprawę liturgii zadbały Orkiestry Dęte z Wicia i Łyszkowic pod batutą Stanisława Pawłowskiego. Po Mszy św. muzycy dali koncert kolęd.
Podczas Mszy św. o 10.00 o oprawę liturgii zadbały dwie orkiestry.