Coraz częściej nie tylko starsze, ale także młode osoby szukają rodzinnych korzeni. Historię swoich przodków pomagają odkrywać nie tylko zgromadzone w domach pamiątki i zdjęcia, ale także placówki muzealne, stowarzyszenia i kluby genealogów.
W ostatnich latach jak grzyby po deszczu powstają publikacje mające pomóc w uwiecznieniu wspomnień (głównie) seniorów. Wiele z nich stało się doskonałym prezentem na Dzień Babci i Dziadka. Książki „Opowiedz mi, dziadku”, „Opowiedz mi, babciu”, „Drzewo rodowe naszej rodziny”, „Babciu, dziadku, chcę poznać twoją historię” rozchodziły się jak ciepłe bułeczki. Z roku na rok rośnie liczba osób, które w poszukiwaniu korzeni przeszukują archiwa państwowe, miejskie, parafialne, a także zasoby muzealne.
W retrospektywnych spacerach i sentymentalnych podróżach do przeszłości pomagają nie tylko publikacje. Od lat swoich korzeni można poszukiwać także w muzeach i archiwach. Warto podkreślić, że dostępne są one nie tylko dla badaczy, naukowców, historyków czy dziennikarzy. Coraz więcej placówek, także na terenie diecezji, udostępnia swoje zasoby, również online.
Tak jest choćby w Muzeum Historycznym Skierniewic. – Nasza placówka od dwóch lat regularnie digitalizuje dokumenty, archiwa, zdjęcia, dzięki czemu osoby nie tylko z miasta, kraju, ale i z zagranicy mogą skorzystać z dodatkowych źródeł i archiwaliów – mówi Agata Niedziółka, dyrektor MHS. – Gdy budowaliśmy stronę archiwum Skierniewic, zależało nam, by była ona prosta i czytelna. Wydaje się, że cel udało się osiągnąć. Coraz częściej otrzymujemy e-maile z podziękowaniami, że nasze materiały uzupełniły białe plamy rodzinnych historii – dodaje dyrektor.
Gromadzone w ramach projektu materiały i kolekcje takich rzeczy jak: zdjęcia, medale, przypinki, reklamy, tarcze szkolne, proporczyki, kroniki, albumy czy gazety pomagają odtwarzać świat przodków. Za pomocą specjalistycznych sprzętów, m.in. lup czy wysokiej rozdzielczości skanerów kupionych do nowo utworzonej pracowni konserwatorskiej (w ramach projektów „Archiwum Cyfrowe Skierniewic” i „Pracownia Konserwatorska”, dofinansowanych z Funduszu Promocji Kultury MKiDN), można odczytać najmniejsze szczegóły sfotografowanych obrazów z przeszłości. – Nowoczesny sprzęt pozwala zobaczyć m.in. tarczę na rękawie dziadka, nazwę ulicy, przy której został sfotografowany stryj, czy szczegóły przepięknej biżuterii rodowej prababci. A te w połączeniu z kontekstem, historią miasta, rodziny wywołują wiele emocji – wzruszeń, zachwytów. Nasze otwarcie na mieszkańców przynosi obopólne korzyści. Oni uzupełniają wiedzę o swoich rodzinach, a my dzięki ich pamiątkom, które otrzymywaliśmy do skanowania lub w formie darowizny, możemy doprecyzować wiele szczegółów lokalnej historii miasta – dodaje A. Niedziółka.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się