W parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa na Widoku odbyło się pierwsze spotkanie synodalne dla rejonu skierniewickiego, który łączy dwa skierniewickie dekanaty - św. Jakuba i Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Po Eucharystii odbyło się spotkanie informacyjne połączone z pierwszymi wypowiedziami. Głos zabrało kilka osób, które podzieliły się świadectwem swojego życia, odkrywaniem łaski płynącej z sakramentu małżeństwa. Nie zabrakło też pytań, zagadnień, z którymi współczesne rodziny się mierzą, które sprawiają, że wiele osób oddala się, a nawet odchodzi z Kościoła.
Podczas spotkania głos zabrało kilka osób.Konrad Zakrzewski podzielił się swoimi refleksjami, do jakich doszedł po rozmowach z osobami, którym z Kościołem "jest nie po drodze". Mężczyzna razem ze swoją żoną Ewą zadał sobie trud dopytania osób, które znajdują się na obrzeżach wspólnoty, co doprowadziło ich do rozluźnienia więzów z Kościołem. - Zapytaliśmy ich też o to, co musiałoby się wydarzyć, zmienić, by chcieli wrócić do wspólnoty Kościoła. Te rozmowy nie były łatwe. Pierwsza warstwa odpowiedzi miała charakter bardziej pretekstu niż powodu. Kiedy drążyliśmy temat, doszliśmy do odpowiedzi, które nas poruszyły. Usłyszeliśmy, że oni źle się czują we wspólnocie - mówił Konrad.
Głos zabrała także Katarzyna. Przywołując słowa papieża Franciszka, zauważyła, że mamy szansę stać się Kościołem bliskości. - Ksiądz Gołąb na początku powiedział, że wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. I chciałabym bardzo, byśmy budowali ten Kościół razem, żeby nie było podziałów na kapłanów i świeckich, żeby to była nasza wspólna droga. Bo chyba nam wszystkim razem zależy. To są moje marzenia o Kościele. Marzy mi się Kościół relacyjny, tak jak Jezus był relacyjny. Chciałabym, byśmy ze sobą rozmawiali, byśmy na każdego człowieka patrzyli jako na tego, który nosi w sobie cząstkę Pana Jezusa, żebyśmy nie oceniali i byli przy tych, którzy potrzebują pomocy - mówiła Katarzyna. Skierniewiczanka wskazała na potrzebę formacji narzeczonych i młodych małżonków. - Kiedy przychodzi pierwszy kryzys, rozchodzą się, nie przychodzą do Kościoła - zauważyła.
O refleksję po spotkaniu zapytaliśmy m.in. Aleksandrę, która także zabierała głos, podczas spotkania wskazała na sytuacje trudne, które sprawiają wielu osobom ból i przyczyniają się do separacji z Kościołem. - Dla mnie, gdy idzie o Kościół, najbardziej liczy się to, czego doświadczam w swojej parafii. Bardzo byśmy chcieli, by parafia była wspólnotą, a nie miejscem, gdzie można się udać po jakieś świadczenia. To, czym się podzieliłam, nosiłam w sobie długo. Uważam, że warto rozmawiać. Kropla drąży skałę. Atmosfera była kameralna i wyjątkowa. Czułam się tam bardzo dobrze. Ważne i bardzo ciekawe były dla mnie głosy innych. To wszystko budzi nadzieję - mówiła.
Na zakończenie wszyscy odmówili modlitwę "Anioł Pański".