Już pierwszego dnia napaści Rosji na Ukrainę ruszyli na pomoc. Cała Polska, w tym także łowickie parafie, idąc za odruchem serca, w przeróżny sposób zaangażowała się w niesienie pomocy Ukraińcom. Akcje pomocowe rozwijają się wyjątkowo dynamicznie. W ostatni weekend lutego m.in. parafia Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Sochaczewie wysłała do Ukrainy transport potrzebnych rzeczy.
Kapłani i diecezjanie oferują mieszkania, transport, pomoc lekarską, psychologiczną, wyżywienie i... morze współczucia, troski, zrozumienia. Nikt nie ma złudzeń - pomaganie uchodźcom to nie sprint, a maraton, dlatego już dziś bardzo cenna jest pomoc w znalezieniu pracy, miejsc w żłobkach, przedszkolach i szkołach.
To był prawdziwy zryw. Parafia Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Sochaczewie wysłała do Ukrainy transport potrzebnych rzeczy. - Przez kilka lat gościliśmy w parafii ks. Samborskyiego z eparchii mukaczewskiej, który pomagał nam w parafii. W czerwcu wrócił do domu opiekować się mamą. Przy jego pomocy udało się nam dostarczyć dary do konkretnego miejsca - wyjaśnia ks. Jacek Skrobisz, proboszcz sochaczewskiej parafii.
Inicjatywa wysłania transportu wyszła od parafian. W ciągu trzech dni udało się zebrać ponad 25 tys. zł od wiernych i sponsorów, za co kupiono potrzebne rzeczy. W akcję zaangażowali się także wierni z innych sochaczewskich parafii oraz z parafii Niepokalanego Poczęcia NMP w Rawie Mazowieckiej i z parafii Matki Bożej Pocieszenia w Żyrardowie. W koordynację włączył się ks. Sylwester Bernat.
W sobotę 26 lutego zapakowany bus ruszył w drogę. Dowozu darów podjęli się parafianie Wiesław i Włodzimierz. - W aucie znalazły się środki opatrunkowe, które - mam sygnał - są już używane, produkty żywnościowe z dłuższym terminem ważności, koce i karimaty, a także środki higieny. Ważne dla nas było to, żeby transport trafił do konkretnego adresata. W naszym przypadku były nim siostry józefitki z Koroleva, które prowadzą sierociniec, gdzie już przebywają pierwsi uchodźcy - wyjaśnia ks. Skrobisz.
Parafianie wiozący dary na własne oczy mogli zobaczyć dramat ukraińskiej ludności. - Widok przerażonych ludzi, którzy nie wiedzą, gdzie pójść, ściska za serce - opowiada Wiesław. - Obaj z Włodkiem cieszymy się, że wróciliśmy. Przez całą drogę modliliśmy się, prosząc Boga o pomoc w bezpiecznym dotarciu do celu. Spotkanie z ks. Stepanem i tamtejszymi ludźmi było bardzo wzruszające. On nie spodziewał się tak dużego wsparcia. Wszyscy na miejscu byli bardzo wdzięczni, że świat o nich nie zapomina, że przesyła dary, ale też że modli się za nich, mimo iż są grekokatolikami. Siostra kilkakrotnie podkreślała, że rzymskokatolicki Kościół przyjechał do grekokatolików. Dla nich było to coś niezwykłego - dodaje pan Wiesław.
Spotkanie z ks. Stepanem, siostrą i wiernymi.Ksiądz Skrobisz podkreśla, że pomoc musi być przemyślana. - Sam odruch serca może nie wystarczyć. Dziś wygląda to tak, że większość pomocy idzie przez magazyny centralne. My wysłaliśmy ją do konkretnego miejsca, ale należy powiedzieć, że ten sposób za każdym razem będzie coraz trudniejszy. Ta indywidualna ścieżka, w którą zaangażowanych było wiele osób, jest trudna do powtarzania. Do wysłania takiej pomocy potrzebne są nie tylko osoby, ale także dokumenty, pieczątki parafialne, znaczek Caritas. Ważnych wskazówek udzielił nam m.in. ks. Dariusz Krokocki, dyrektor łowickiej Caritas. On także przekazał fartuchy i rękawiczki jednorazowe - mówi ksiądz proboszcz.
- Moment przekazania darów to był cud, który zobaczyliśmy na własne oczy. Brakuje słów, by to wyrazić. Ukraińcy są zszokowani tym, co zwykli parafianie potrafią zrobić. Ludzie modlą się i dziękują Bogu za was - mówi ks. Samborskyi.
Transport przygotowano w ciągu 3 dni.Obecnie parafia przygotowuje kolejny transport, w którym mają się znaleźć rzeczy dla dzieci i środki opatrunkowe. Jeżeli dostanie zielone światło, powtórzy akcję.
Ksiądz Skrobisz skontaktował się także z biskupem greckokatolickim Niłem Łuszczakiem z propozycją przyjęcia kilku kleryków, którzy potrzebują leczenia lub jakiejś pomocy. Kapłan uruchomił także swoje kontakty w USA i także tam prosił o pomoc dla Ukrainy. W planach parafia ma także otworzenie pralni i suszarni na wzór amerykański, z której będą mogli korzystać uchodźcy.