Na kilka godzin ulice parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łowiczu zamieniły się w uliczki Jerozolimy. Łowiccy parafianie "zmienili obywatelstwo", wcielając się w mężczyzn, kobiety żydowskie. A wszystko po to, by lepiej zrozumieć, czym była droga krzyżowa Jezusa, by jeszcze bardziej docenić wagę Jego cierpienia, śmierci. Obrazy, które zobaczyli uczestnicy Drogi Krzyżowej na Korabce, na długo zostaną w pamięci wiernych.
W piątek 25 marca po Mszy św. wieczornej połączonej z Aktem Zawierzenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi ulicami parafii przeszła inscenizowana Droga Krzyżowa. Organizowanie tego nabożeństwa na ulicach parafii w piątek poprzedzający rozpoczęcie wielkopostnych rekolekcji należy do tradycji.
Nie inaczej było i w tym roku, ale z tą różnicą, że poszczególne stacje były inscenizowane. W rolę Jezusa, Maryi, Szymona, Marii Magdaleny, płaczących niewiast, żołnierzy wcielili się członkowie rady parafialnej, ich rodziny i osoby związane z parafią. Podczas drogi wierni ze swoimi duszpasterzami - ks. Zbigniewem Przerwą, proboszczem, i ks. Romanem Sękalskim - przeszli ulicami: Brzozową, Strzelecką, Lipową, Dolną i ponownie Brzozową, rozważając poszczególne wydarzenia ukazujące mękę Jezusa Chrystusa. Pomocą w refleksji były głębokie rozważania, przygotowane przez ks. Sękalskiego.
"Chcę skierować dziś do ciebie dziwne zaproszenie. To zaproszenie nie jest na imprezę, na widowisko, przedstawienie, ale jest to zaproszenie na Drogę Krzyżową. Na doświadczenie najtrudniejsze na świecie. Będziemy rozważali wydarzenia, które miały miejsce dwa tysiące lat temu, ale dotyczą naszej codzienności. Uczestnicząc w drodze krzyżowej Pana naszego Jezusa Chrystusa, całym sercem bądźmy przy Nim. Niech wszystkie nasze myśli, uczucia, a przede wszystkim decyzje będą przy Panu, który za nas cierpiał rany i wciąż je cierpi, w każdym człowieku i w całej ludzkości, w swoim Mistycznym Ciele - świętym Kościele. Uwielbiajmy Boga Ojca i dziękujmy za Jego miłość, jaką nam objawił w swoim Synu, Jezusie Chrystusie, w Jego ukrzyżowanym człowieczeństwie" - usłyszeli na progu nabożeństwa wierni.
Droga Krzyżowa zakończyła się za kościołem parafialnym, gdzie odegrane zostały stacje: obnażenia z szat, ukrzyżowania, śmierci, zdjęcia z krzyża i złożenia do grobu.
Inscenizowana Droga Krzyżowa poruszyła serca zarówno aktorów, jak i wiernych. - To była rola mojego życia. Bardzo ją przeżyłem. Wcielając się w postać Jezusa, starałem się być blisko Niego - wyznał Jakub Wojda. - To było głębokie przeżycie. Rola wymagała ukazania cierpienia. Z każdym krokiem starałem się odczuwać, co czuł mój Bóg - dodał. Z męża bardzo dumna była jego żona Agnieszka. - Patrząc na Jakuba, przez cały czas myślałam o Maryi, która musiała patrzeć na swojego Syna dźwigającego krzyż, upadającego, bitego. Te sceny, w których główną rolę zagrał mój mąż, sądzę, pozwolą zupełnie inaczej przeżyć kolejne dni Wielkiego Postu i Triddum - dodała pani Agnieszka.
W rolę św. Weroniki podczas Drogi Krzyżowej wcieliła się Agnieszka Zabost. Ona także nie kryła wzruszenia. - Przyszło mi zagrać rolę kobiety, która ocierała twarz Jezusowi. Mocno to przeżyłam, podobnie jak trzeci upadek i ukrzyżowanie Jezusa. Przy tych stacjach nie powstrzymałam łez - wyznała.
O Drodze Krzyżowej na Korabce w 13. numerze papierowego wydania "Gościa Łowickiego" na 3 kwietnia.