Czas Wielkiego Postu dopełnia się i prowadzi naszą refleksję ku wydarzeniom bezpośrednio poprzedzającym Święta Wielkanocne. Dlatego dzisiaj w Liturgii Kościół chce zaznaczyć cel, ku któremu zmierza cały nasz duchowy wysiłek.
Z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 19, 28-30)
Jezus szedł naprzód, zdążając do Jerozolimy. Gdy przyszedł w pobliże Betfage i Betanii, do góry zwanej Oliwną, wysłał dwóch spośród uczniów, mówiąc: «Idźcie do wsi, która jest naprzeciwko, a wchodząc do niej, znajdziecie oślę uwiązane, którego jeszcze nikt nie dosiadł. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj!A gdyby was kto pytał: "Dlaczego odwiązujecie?", tak powiecie: "Pan go potrzebuje"».Wysłani poszli i znaleźli wszystko tak, jak im powiedział. A gdy odwiązywali oślę, zapytali ich jego właściciele: «Czemu odwiązujecie oślę?» Odpowiedzieli: «Pan go potrzebuje». I przyprowadzili je do Jezusa, a zarzuciwszy na nie swe płaszcze, wsadzili na nie Jezusa. Gdy jechał, słali swe płaszcze na drodze. Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: «Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach». Lecz niektórzy faryzeusze spośród tłumu rzekli do Niego: «Nauczycielu, zabroń tego swoim uczniom!» Odrzekł: «Powiadam wam: Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą».
Obraz z dzisiejszej Ewangelii połączonej z procesyjnym wniesieniem i błogosławieństwem palm należałoby odczytywać w ścisłej łączności z opisem Męki Pańskiej. Te obrazy mają w sobie bardzo wiele podobieństw, które mogłyby wyrazić następujące zestawienia: z jednej strony mamy uroczysty, królewski wjazd do Jerozolimy, aż na Górę Oliwną, a z drugiej haniebne wyjście z miasta prosto ku Górze Kalwarii; najpierw uczniowie, ludzie wsadzają Jezusa na osiołka, niemalże czynią Go królem na wzór Dawida i Salomona, by następnie „wsadzić” Go na drzewo krzyża, czyniąc z Niego najgorszego zbrodniarza. Najpierw ślą płaszcze i palmy na ziemię, a później odzierają z szat i zamiast drzewa palmowego – drzewo krzyża. Pieśni pochwalne zastąpili okrzykami oskarżeń i drwin. Jedyne, co pozostało niezmienne, to tłum… A jak mawia mój serdeczny przyjaciel „tłum jest głupi w tłumie”. I coś w tym jest.
Oczekujemy często od Boga, że dopasuje się On do naszych wyobrażeń, które o Nim mamy. Że będziemy mogli odegrać historię naszej wiary, jak w przedstawieniu kukiełkowym – ubierzemy w szatki, przystroimy, zaśpiewamy, odegramy scenkę i już. Stanie się nasza wiara. A tymczasem obraz Boży nijak nie chce pokrywać się z naszym… Gdy obserwujemy dzisiaj obydwa obrazy przedstawione nam przez fragmenty Ewangelii możemy dostrzec dwa ukoronowania, dwa tryumfalne pochody Chrystusa. Trzeba jednak zauważyć, że tylko jeden jest do bólu prawdziwy, szczery, na wskroś ludzki, a jednocześnie w pełni Boski i królewski. Tylko jeden z tych dwóch tryumfów powoduje skutki w sercach ludzi, i to nie tylko tych, którzy widzieli go na własne oczy. Skutki krzyżowej drogi Jezusa są tak bardzo skuteczne, że w rezultacie zbawienne również dla nas i dla wszystkich tych, którzy przyjdą po nas.
Weź dzisiaj palmę z kościoła i umieść ją w widocznym miejscu w swoim domu. U mnie często umieszczona była za świętym obrazem, albo w specjalnym wazonie. Niech usychanie gałązek przypomina Ci o marności… Marności świata, marności człowieka, marności tego, co posiada i kim jest, a z drugiej strony niech będzie znakiem wielkości Boga, który tę marność zamienia w moc, siłę i potęgę. A z tego umarłego krzaka uczyni drzewo odkupienia, który wyda Najdoskonalszy Owoc.
Chyba, że kupisz palmę z plastiku… Plastikowa palma, plastikowe serce, plastikowy świat. Równie trwały, co nieprawdziwy.
„Odszedł Pasterz od nas, Zdroje wody żywej.
Zbawca, Źródło łaski, miłości prawdziwej.
Odszedł Pasterz nasz, co ukochał lud.
O Jezu, dzięki Ci za Twej męki trud.”