Z niejednego amerykańskiego filmu kojarzymy pewnie powtarzający się schemat gnębionego przez szkolnych rozrabiaków dziecka, które w pewnym momencie grozi swoim prześladowcom spotkaniem ze swoim ojcem lub starszym bratem. Hultaje często puszczają groźby mimo uszu, jednak gdy dochodzi do spotkania szybko biorą nogi za pas. A co, gdyby twój Ojciec był największym twardzielem ze wszystkich ojców i braci tego i każdego świata?
Z Ewangelii wg św. Jana (J 10,27-30)
"Jezus powiedział: ”Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Ojciec mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.
To jest dopiero prawda! „Ojciec mój […] jest większy od wszystkich”. I co więcej, nikt nie może Mu wyrwać Ciebie z ręki – tak mocno Cię trzyma! Czujesz taki uścisk Boga? Nie możesz wypaść Mu z rąk, możesz poczuć się bezpiecznie, bo już nic i nikt ci nie zagrozi.
Jezus nazywa nas dzisiaj swoimi owcami, ale pod jednym warunkiem, że słuchamy Jego głosu. On wtedy rzeczywiście nas zna, a my również poznajemy Jego głos pośród wszystkich innych głosów tego świata. Jest to szczególnie ważne w dzisiejszym gwarze i natłoku myśli oraz spraw. Rozpoznawać Jego głos. Rozpoznawać i iść za tym głosem, bo Chrystus naprawdę chce dać nam życie wieczne.
Tylko, czy potrafię Go rozpoznać? Czy już nauczyłem się rozróżniać Jego głos? Czy rzeczywiście potrafię i chcę wzywać Jego pomocy? Często polegamy jedynie na sobie, zwłaszcza gdy sytuacja wymaga szczególnego działania i naszej aktywności. Oczywiście nasze zaangażowanie w różne życiowe sprawy, którymi żyjemy, jest niezbędne. Pozostaje jednak pytanie: czy rzeczywiście korzystamy ze wszystkich środków, które Bóg złożył w nasze ręce? Wkładamy często wiele wysiłku, staramy się z całych sił i gdy przychodzi kolejna porażka, czy upadek, np. w grzechu, zadajemy sobie pytanie: „czego jeszcze nie zrobiłem?” Może za mało modlitwy? Może za mało skupienia? Może coś źle zrobiłem?
Szarpiemy się często w ten sposób sami ze sobą zapominając o najważniejszym: mam Ojca, który jest największy ze wszystkich! Nikt nie może mnie wyrwać z Jego ręki! Czy prosiłeś już Boga? O to, żeby uwolnił Cię z Twojego grzechu; o to, żeby dał Ci poznać Twoje powołanie; o to, żeby dał Ci siłę; o to, żeby Cię przeprowadził przez trudne doświadczenie… Nie chodzi tu tylko o to, żebyś zaprosił Go i pozwolił Mu popatrzeć jak szarpiesz się ze swoim życiem, ale raczej o to, żebyś oddał Mu to, co być może jest ponad Twoje siły. I pozwól Bogu działać, bo On Cię dobrze zna i rozpoznaje Twój głos, gdy wołasz i wzywasz pomocy. A czy Ty, rozpoznajesz już głos swojego Boga?