– To są złote chłopaki, o wielkich sercach. Na nich zawsze można liczyć. Ich zawołanie to nie tylko słowa, ale prawda wypalona w sercu. Myślę, że na naszą modlitwę zasługują częściej niż raz w roku – mówi Emilia Guz.
Od lat znajdują się w czołówce zawodów cieszących się największym społecznym uznaniem. Gaszą pożary, ratują ofiary wypadków, usuwają skutki klęsk żywiołowych. W myśl swojego zawołania: „Bogu na chwałę, ludziom na ratunek” są wszędzie tam, gdzie ludziom dzieje się krzywda. Wielu z nich nietrudno spotkać przy grobie Pańskim czy niosących baldachim w czasie uroczystości parafialnych. We wspomnienie św. Floriana swoje święto obchodzili zarówno funkcjonariusze Państwowej, jak i druhowie Ochotniczej Straży Pożarnej. Z tej okazji w wielu parafiach w intencji wszystkich strażaków modlono się podczas uroczystych Mszy św.
Tak było m.in. w katedrze łowickiej. Uroczystą Eucharystię w intencji strażaków sprawował ks. Robert Kwatek, proboszcz. – Walcząc z żywiołami, jesteście na pierwszej linii frontu w zmaganiach ze złem, które człowieka i jego mienie atakuje. Stąd też jesteście godni szczególnego szacunku, uznania i modlitwy – mówił podczas Mszy św.
Za ofiarność, pomoc i oddanie strażakom dziękowano także w innych wspólnotach, m.in. w parafii Świętego Ducha w Łowiczu, św. Jakuba w Skierniewicach, św. Antoniego Padewskiego w Babsku, św. Floriana w Bedlnie czy św. Kazimierza w Łyszkowicach. Wszędzie widok mundurowych wywoływał uśmiech, wdzięczność.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się