– Jestem przeszczęśliwa, że mogłam uczestniczyć w Bożym Ciele na ziemi łowickiej. Tu wszystko było piękne: stroje, śpiewy, ołtarze, głoszone słowo. I ta monstrancja w kształcie pelikana. Dla mnie czas się cofnął, było jak w dzieciństwie, które spędzałam w tych stronach, i... wymknęły mi się ze wzruszenia kropelki szczęścia – wyznała Krystyna Jagiełło z Gdańska.
W miastach i wioskach, w dużych i małych parafiach w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej wierni podążali za Chrystusem ukrytym pod postacią chleba. Po ograniczeniach związanych z pandemią w procesjach na powrót uczestniczyły tłumy wiernych. A ponieważ te ziemie, m.in. łowicka, rawska, opoczyńska, lubocheńska, słyną z przywiązania do tradycji, tego dnia każdy, kto miał ludowy strój, założył go dla Jezusa. – To element naszej tożsamości. Naszych korzeni, a w nich jest także wiara. Zawsze, gdy zakładam wełniak na uroczystości kościelne, myślę, że właśnie w takim wydaniu chciałabym spotkać się z Jezusem w niebie. Taka pięknie ubrana, dla Niego. Dziś też jesteśmy tu ubrani tradycyjnie dla Niego – mówi Krystyna Janowska, parafianka Lubochni.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.