– Powiedziałam Jarkowi: „Możesz nie grać, ale ktoś inny będzie całował twoją żonę”. Wtedy natychmiast się zgodził. I tak został księciem – mówi Magdalena Sierota.
Parafia Matki Bożej Nieustającej Pomocy na łowickiej Korabce może poszczycić się nie tylko grupami i wspólnotami parafialnymi, ale i nowo powstałym kołem teatralnym, które tworzą członkowie rady parafialnej. Aktorzy mają już za sobą pierwszy spektakl: w salce parafialnej z okazji minionego Dnia Dziecka wystawili „Królewnę Śnieżkę”. Entuzjastyczna reakcja publiczności zachęciła ich do dalszych działań. Pomysł utworzenia koła nabrał rozpędu po inscenizacji stacji Drogi Krzyżowej, która dla wielu parafian była ogromnym przeżyciem. Tekst w oparciu o znaną bajkę wyszedł spod ręki M. Sieroty i został nieco zmieniony, tak by nawiązywał do parafii i dzisiejszych realiów. W spektakl zaangażowanych było ponad 20 osób.
Przedstawienie wystawiono czterokrotnie. Dla większości aktorów „Królewna Śnieżka” nie była debiutem. W główną bohaterkę wcieliła się Angelika Chudzyńska, którą ze snu obudził książę – mąż Jarosław Chudzyński. Niesamowitą rolę złej, próżnej królowej wykreowała Marzena Płuska, która swoim śmiechem doprowadzała widownię do łez. – Kocham takie rzeczy. Czuję, że minęłam się z powołaniem. Syn powiedział, że nie powinnam pracować w spedycji, tylko w teatrze. Mimo sklerozy od ręki nauczyłam się roli. Rodzina była zachwycona, a mąż oszołomiony. Teraz, gdy wracam do domu, wszyscy wiedzą, kim jestem – królową pełną gębą – śmieje się M. Płuska.
W spektaklu nie zabrakło także siedmiu radosnych, pełnych werwy krasnali. – Wszyscy grający przyłożyli się do kreacji postaci i stworzenia scenografii. Nie było osób, które stały obok. Gdy trzeba było coś zrobić, od razu pojawiali się chętni do pracy. Tajemnicą naszego sukcesu jest to, że wszyscy bardzo się lubimy i chętnie ze sobą przebywamy, a to wyzwala kreatywność. Nasza przyjaźń rodzi konkretne dobro. Dla mnie jest to szczególnie ważne, bo podczas wielu naszych akcji zbierane były pieniądze na leczenie mojego dziecka. Angażując się, zrozumiałam, jaki jest sens jego choroby – wyznała M. Sierota.
Trzeba podkreślić, że każde z przedstawień nieco różniło się od innych. Wspólnym mianownikiem wszystkich był zachwyt zarówno starszej, jak i młodszej widowni, która entuzjastycznie przyjmowała występy. Gra artystów na kilku osobach zrobiła tak ogromne wrażenie, że były na wszystkich czterech spektaklach. Jedną z nich była Henryka Pałyga. – Jestem zachwycona! Nie da się tego opowiedzieć słowami, to trzeba przeżyć. Dla mnie dodatkowym poruszeniem był fakt, że rolę Śnieżki zagrała moja córka, a księcia – zięć. Uważam za coś niesamowitego to, że w parafii zaczął działać teatr. Jak mnie zaproszą, chętnie do nich dołączę. Dzięki takim inicjatywom ludzie tworzą wspólnotę i zbliżają się do Kościoła – podkreśliła pani Henryka. Z opinią mamy zgadza się A. Chudzyńska, która – nie kryjąc radości z dobrej zabawy – podkreśliła, że teatr jest częścią składową działania rady. – Fakt, że zawiązała się tu grupa, która chce robić coś dobrego dla innych, że chce dawać swój czas, swoją pracę innym, jest piękny. Staramy się być do tańca i do różańca. Aktywnie włączamy się w życie parafii. Angażujemy się w czwartkowe czuwania przy Najświętszym Sakramencie, a także odmawianie Różańca za ojczyznę oraz w pomoc osobom potrzebującym. Dzięki temu odkrywamy inny Kościół. Ja staram się go poznawać sercem, widząc obok siebie drugiego człowieka. Służąc, czujemy, że Kościół jest w nas – dodała Angelika.
Obecnie koło teatralne liczy ok. 25 osób i jest otwarte na nowe twarze. Grupa ma już pomysły na kolejne przedstawienia. Próby ruszą po wakacjach.