Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

By żyjący potrafili żyć

– Może to przewrotne, ale gdy modlę się na cmentarzu, mam poczucie, że jestem bliżej życia. Tego wiecznego, bo cmentarz jest tylko przystankiem. O tym, że mam szansę na zmartwychwstanie, przypomina mi ten kościółek. W nim Bóg żyje wiecznie – mówi Janina Łozińska z Lipiec Reymontowskich.

Wydawać by się mogło, że są opuszczone, zaniedbane i zapomniane. Użytkowane raz do roku – w uroczystość Wszystkich Świętych lub w Dzień Zaduszny. Stawiane w hołdzie zmarłym, na pamiątkę ważnych wydarzeń czasem były pierwszymi miejscami modlitwy w parafiach. Jednak cmentarne kaplice kryją w sobie znacznie więcej, a w wielu miejscach wciąż są ośrodkami modlitwy za zmarłych, będącej prośbą o życie wieczne i błaganiem, by ci, którzy zostali na ziemi, potrafili dalej żyć bez żalu, smutku i lęku. I choć powszechnie mówi się o nich „kaplice cmentarne”, wśród nich są grobowce, kaplice pogrzebowe, ale i kościoły. Konsekrowane, uświęcone, stojące pośród umarłych, w których wciąż jest żywy Bóg.

Sacrum – profanum

Pierwsze dni listopada skłaniają do refleksji nad życiem doczesnym i wiecznym. Wprowadzają w stan nostalgii, zamyślenia, pragnienia powrotu do zdjęć, opowieści o przodkach i tych, których jeszcze pamiętamy, a których zabrakło po ziemskiej stronie życia. Powodem do dyskusji często są nagrobki, na których widnieją imiona, nazwiska, daty narodzin i śmierci, a niekiedy zdjęcia. Wtedy uruchamiają się wspomnienia i historie. Uwagę nie tylko bliskich, ale wszystkich odwiedzających cmentarze przyciągają zwłaszcza te nagrobki, które wyróżniają się wielkością, kształtem, wyglądem lub są grobowcami, kaplicami.

– Zawsze pięknie przystrojony setkami kwiatów i świateł, ale zazwyczaj nikogo przy nim nie ma... Jestem na cmentarzu codziennie, nigdy nikogo tu nie było. Kwiaciarka przyjeżdża raz do roku i dekoruje ten grobowiec. Zawsze ogarnia mnie refleksja, że skoro jest ktoś, kto opłaca dekorację, to może jest też ktoś, kto wciąż pamięta, modli się, bo przykry jest fakt, że przechodnie zatrzymują się podziwiać setki róż, chryzantem czy innych kwiatów, zachwycają się liczbą świateł, podają historię śmierci tej rodziny, a niewielu zmówi „zdrowaśkę”... – mówi Mirosław Paciorek, grabarz.

Historii na cmentarzach słychać wiele. Tworzą ją nie tylko ludzie, ale także wydarzenia i miejsca – wśród nich drewniane lub murowane budowle, które były schronieniem dla płaczących, miejscem pożegnania i stołem, który łączył życie doczesne i wieczne. – Wielu patrzy na zabytek. Ja widzę tu dom, w którym zawsze czekają Ojciec i Matka. Na żyjących, by uczyli się dziękować za życie. Na zmarłych, by zapragnęli znów żyć – mówi Jan Krzesiak z Franciszkańskiego Zakonu Świeckich.

Czemu się trwożysz?

By poznać historię nekropolii diecezji łowickiej, należałoby spędzić kilka tygodni na czytaniu publikacji, opracowań, kronik parafialnych, oglądaniu wnętrz kaplic, grobowców i kościołów. Wiele kryje jeszcze tajemnice, czeka, aż ktoś poświęci im czas. Są parafie, w których znalazły się czas, pieniądze i ludzie chcący zadbać o dziedzictwo duchowe i kulturowe. Do nich zaliczana jest parafia Świętej Trójcy w Piątku, gdzie na cmentarzu stoi kościół, niedawno odnowiony i ponownie poświęcony. – To nie kaplica, to prawdziwy kościół, w którym jest Pan Jezus. Obecny, żywy, prawdziwy – mówi ks. Stanisław Poniatowski, proboszcz parafii w Piątku.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy