Po raz kolejny salka w parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Łowiczu wypełniła się po brzegi spragnioną przeżyć publicznością. Po inscenizacji scenek w czasie Orszaku Trzech Króli, inscenizowanej Drodze Krzyżowej i wystawianej czterokrotnie przezabawnej "Królewnie Śnieżce" aktorzy nie spoczęli na laurach. Zachęceni entuzjastyczną reakcją publiczności z jeszcze większym rozmachem i kunsztem przygotowali kolejne przedstawienie. Tym razem był to spektakl adwentowy "Gość Oczekiwany".
Była to historia opowiadająca o biednym gospodarzu Józefie Kurku, który zaciągnął dług u podstępnego młynarza. Ten, chcąc przejąć jego dom, zażądał natychmiastowej spłaty należności. Zrozpaczony chłop, nie mając pieniędzy, postanowił popełnić samobójstwo, licząc, że w ten sposób ktoś ulituje się nad jego niewidomą córką i schorowaną żoną. Poszukując gałęzi, na której mógłby skończyć życie, natknął się na kapliczkę z figurą Jezusa Frasobliwego. Na jej widok padł na kolana i zaczął się modlić. Wówczas figura ożyła. Frasobliwy Chrystus obiecał gospodarzowi, że odwiedzi go w domu. Zamiast Mistrza wieczorem do domu Kurków przybył dziad Walenty. Gościnni i dobrzy gospodarze podjęli i nakarmili przybysza. Ten, odchodząc, przywrócił wzrok ich córce, uleczył chorą gospodynię i zostawił górę pieniędzy. Gdy młynarz dowiedział się o tym, natychmiast ruszył do figury Jezusa. Także on usłyszał, że Bóg odwiedzi jego dom. Rodzina młynarza przygotowała wystawne przyjęcie. Wieczorem do domu młynarza, zamiast Boga, zapukała uboga Sierota, prosząc o schronienie przed burzą. Biedne dziecko zostało przepędzone i poszczute psami. Wkrótce gwałtowna burza porwała dom i rodzinę młynarza. Z pomocą biedakowi przyszli mieszkańcy, wśród których nie zabrakło bogobojnego gospodarza. W ostatniej scenie młynarz podczas rozmowy z Jezusem Frasobliwym użala się nad sobą, mówiąc, że wszystko stracił i został biedakiem, na co Kurek mu odpowiada: "I dobrze, teraz łatwiej będzie ci spotkać Jezusa".
Opowieść o ludzkich postawach wobec najwyższych wartości, o głębi wiary, nadziei i pokorze, pysze, zachłanności, głupocie, a także karze, nagrodzie i Bogu, który chce przychodzić do każdego bez wyjątku, wywołała w sercach publiczności nie tyko wzruszenie, zachwyt, ale i refleksje. - To było coś niesamowitego. Dla mnie to głęboka lekcja życia. Ten przekaz był bardzo ważny i potrzebny, bo często patrzymy na świat tylko ze swojej perspektywy - podkreśliła Kinga Dzik.
Podobnego zdania była Henryka Pałyga. - Jestem pod wielkim wrażeniem. Ileż oni włożyli pracy w to, by nam pokazać, że Jezus przychodzi do nas w drugim człowieku! Jestem poruszona, wzruszona, przejęta. Myślę, że końcówka Adwentu, ale i święta będą przez to inne - przyznała pani Henryka.
Scenariusz w oparciu o dramat Zofii Kossak-Szczuckiej przygotowała i wyreżyserowała Magdalena Sierota. W sztukę zaangażowanych było 26 osób, które przez trzy miesiące doskonaliły dykcję, grę i kreację postaci. W rolę J. Kurka wcieliła się Anna Kaźmierczak, a młynarza Filipa - ks. Roman Sękalski, wikariusz i opiekun grupy.
Pomysł wystawienia spektaklu adwentowego wyszedł właśnie od ks. Romana. Próby odbywały się raz w tygodniu. Równolegle trwały prace nad scenografią. Jej przygotowaniem zajął się Jarosław Chudzyński, wspomagany przez Annę Kaźmierczak, która zajęła się namalowaniem tła i mebli.
Obsadę stanowili: Józef Kurek - Anna Kaźmierczak, młynarz Filip - ks. Roman Sękalski, Rokita - Agnieszka Zabost, Kumoszki - Marzena Płuska i Elżbieta Sebastyan, Jasiek - Jarosław Chudzyński, Hanka - Angelika Chudzyńska, dziad Walenty - Helena Kołodziejska, Bzura - Agnieszka Gielniewska, żona Józefa - Magdalena Filipek, Zośka - Joanna Marciniak, Agnieszka, żona Filipa - Anna Komar, Sierotka - Izabela Masłowska, Kucharki - Agnieszka Jagoda, Beata Major, Marzena Płuska i Renata Szachogłuchowicz, Jezus - Igor Płuska i Wojciech Masłowski, Policjant - Grzegorz Gładki, Polityk - Renata Szachogłuchowicz, Muzykanci - Franek Filipek, Noemi Masłowska, Adam Kołaczek, Fotograf - Elżbieta Sebastyan. Dodatkowo nad przebiegiem przedstawienia czuwali: operator muzyki - Alan Masłowski, operator światła - Jarosław Chudzyński, sufler - Joanna Mika.
Warto wspomnieć, że sztuka korespondowała z naukami rekolekcyjnymi, które tego dnia rozpoczęły się w parafii.
Więcej w papierowym wydaniu "Gościa Łowickiego" nr 50 na 18 grudnia.