W ostatnich dniach przed Bożym Narodzeniem w ośnieżonym krajobrazie nieraz chwytał za serce widok idących do kościoła rodzin z lampionami. Kapłani diecezji w większości przyznają, że ten Adwent był owocny, a frekwencja na porannych Eucharystiach cieszyła.
W miarę możliwości staraliśmy się odwiedzać parafie na Mszach św. roratnich, by modlić się razem z wiernymi, uczestniczyć w rekolekcjach, porannych spotkaniach modlitewnych. Wiele parafii zdecydowało się na przeżywanie Adwentu, korzystając z materiałów „Małego Gościa Niedzielnego”. Wczesne wstawanie dla diecezjan nie było wielkim wyzwaniem. Z chęcią uczestniczyli w nabożeństwach i dzielili się przemyśleniami o tym, jak upływa im czas oczekiwania na Zbawiciela.
Tysiące małych serc
Nie od dziś frekwencją na różnorodnych nabożeństwach może pochwalić się parafia św. Wawrzyńca Diakona i Męczennika w Sochaczewie. Tu każdego dnia kilkadziesiąt, a nawet ponad 100 dzieci z ochotą, ciekawością i radością uczestniczyło, modliło się i wychwalało Pana śpiewem. Robiły to razem z wikariuszem ks. Jakubem Kitą, scholą dziecięcą Śpiewajmy Mu i rzeszą dobrych ludzi, którzy po każdym modlitewnym spotkaniu dbali o to, by napełnić nie tylko ducha, ale także żołądki. W parafialnej sali spotykali się na kakao, słodkim poczęstunku czy wspólnym śniadaniu. Nie tylko najmłodsi tłumnie przychodzili na modlitwę. Robili to także wierni z parafii Wniebowzięcia NMP w Suserzu, św. Tomasza w Kamionie, a także skierniewickich, rawskich i żyrardowskich parafii. Każdy chciał się odpowiednio przygotować do Bożego Narodzenia. – Dla mnie osobiście Roraty są bardzo symboliczne. Przychodzę do kościoła w ciemności, wychodzę z niego, gdy na dworze jest już widno. Dla mnie to nieustanne przypominanie, że tylko Jezus może rozświetlić moje drogi, wprowadzić pokój, światło do tej szarej, ciemnej rzeczywistości. Im więcej Jego, tym piękniej w życiu – mówi Anna Dziergań.
Dziadek to jest gość
Adwentowy program „Małego Gościa Niedzielnego” z każdym kolejnym dniem, tematem zachęcał do tego, by młodsi wierni zacieśniali więzy ze swoimi przodkami – głównie dziadkami. Tak rzeczywiście się stało w rodzinie Matyjaszczyków z Sochaczewa. – Kocham dziadka, często się z nim widzę, w lato jeździmy na rowerach, na ryby, zabiera mnie na wycieczki i wiele się od niego uczę. Jednak nigdy nie rozmawialiśmy o historii naszej rodziny. Gdy zacząłem chodzić na Roraty i słuchałem o historii rodziny Pana Jezusa, postanowiłem pytać dziadka o jego wspomnienia, o naszą rodzinę – opowiada 12-letni Karol. – Dziadek to jest gość! On tak dużo wie i pamięta, potrafi wymienić imiona wszystkich bliskich, wie, czym się interesowali, gdzie pracowali. Zastanawiałem się, czy dziadek Joachim często widział się z Panem Jezusem. Czy też łowili razem ryby? Na rowerze raczej nie jeździli, bo chyba ich nie było, ale ciekawe, jak spędzali razem czas – dodaje.
W wielu parafiach to młodsze pokolenie przyprowadzało do kościoła starszych. – Babcia nauczyła mnie pierwszych modlitw, ale na Roraty to ja babcię namawiałam – mówi Blanka Olczak z Mszczonowa. – Babcia jeszcze pracuje, to może dlatego nie lubi wcześnie wstawać, ale zgodziła się chodzić ze mną na poranne Msze – dodaje dziewczynka. Pani Joanna – babcia Blanki – przyznaje, że tegoroczny Adwent był bardzo dobrym czasem. – Rzeczywiście, nie należę do babć, które są rannymi ptaszkami, ale postanowiłam, że to będzie swego rodzaju postanowienie adwentowe i wiem, że Maryja mi to wynagrodziła wspaniałym czasem z wnuczką. Zaraz po Roratach szłyśmy do piekarni na drożdżówkę. Jak zdążyłyśmy przed szkołą i pracą, to nawet był czas na wypicie czekolady, rozmowy na bieżące tematy, a czasem po prostu patrzenie na siebie. Nie zdawałam sobie sprawy, jakie to ważne, piękne i zarazem trudne – być z kimś w milczeniu. Dziadek Joachim i program adwentowy chyba mnie tego nauczyły. Dziękuję – dodaje pani Joanna.
O Roratach, adwentowych spotkaniach i rekolekcjach pisaliśmy na bieżąco na: lowicz.gosc.pl.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się