– W jakimś stopniu jest to chwila historyczna, bo odszedł człowiek, który pokazał nam ludzką stronę kapłaństwa, papiestwa. Potrafił pokazać, że tylko Bóg jest nieśmiertelny niewyczerpalny, i że Kościół tworzą ludzie słabi, grzeszni, a mimo to umiłowani. Jestem poruszony tym odejściem. Niech spoczywa w pokoju – mówi Krzysztof Jarosz, katecheta.
Gdy w 2005 r. do domu Ojca odchodził Jan Paweł II, cały świat krzyczał: „Santo subito”. Na ulicach diecezji ludzie gromadzili się na modlitwie, kościoły okazały się zbyt małe, wierni zaczęli wspominać osobiste spotkania i nauczanie Karola Wojtyły. 31 grudnia 2022 r. nie było tłumów na ulicach, okrzyków „natychmiast święty”, ale nie zabrakło łez, wspomnień, smutku, poruszenia z powodu odejścia papieża seniora Benedykta XVI. Kościół łowicki zgodnie przyznał, że odszedł wielki teolog, wyznawca Chrystusa, człowiek Prawdy, który inspirował do wiary, poznawania Boga i podążania Jego drogami. Fotografie pojawiające się w mediach społecznościowych, intencje zanoszone w kolejnych Eucharystiach świadczyły o tym, że pontyfikat i osoba papieża emeryta nie były obce i nieznaczące dla wiernych diecezji łowickiej.
Symbole i bliskość
– Swoją pierwszą pielgrzymkę odbył do naszego Kościoła w Polsce. Czas od 25 do 28 maja 2006 roku to był dla nas wielki dar, ale także miłość, którą wyraził, spotykając się z nami. Ta troska o Kościół lokalny przekładała się także na Kościoły diecezjalne. Myśmy to czuli, myśmy tego doświadczali. Śledząc jego inne pielgrzymki poprzez media, zawsze byliśmy głęboko świadomi, że to, co mówi do innych Kościołów lokalnych, mówi także do nas, do Kościoła łowickiego, tego starożytnego Kościoła w swej wierze, tego zakorzenionego także w wielkich znakach tradycji chrześcijańskiej. Zatem dziękujemy tobie, Ojcze Święty Benedykcie za tę bliskość eklezjalną, za to zanurzenie w Kościele, którego nas uczyłeś, za tę miłość, o której tak pięknie piszesz w swoim testamencie duchowym – mówi bp Dziuba.
Biskup łowicki wspomina także osobiste spotkanie z Benedyktem XVI w obecności bp. Alojzego Orszulika. – Mnie szczególnie utkwiła w pamięci wizyta ad limina apostolorum. Ta wizyta, podczas której mogłem wraz z drugą grupą biskupów zdawać, po raz pierwszy jako biskup łowicki, relacje z życia modlitwy i świadectwa naszego łowickiego Kościoła. Kiedy po różnych spotkaniach w dykasteriach i w instytucjach watykańskich ostatecznie stanęliśmy wobec Benedykta XVI razem z biskupem seniorem Orszulikiem, mogliśmy zgodnie z ówczesną procedurą rozmawiać z nim bezpośrednio – opowiada bp Dziuba. – Pytał, czy chcę, żeby ze mną był biskup, mój poprzednik. Z radością wyraziłem wolę, iż to jest wręcz bardzo potrzebne. Piękna rozmowa, piękna troska, w której papież interesował się naszym seminarium, interesował się duszpasterstwem młodzieży, pytał o problemy ludzi pracy. Widać, że był zorientowany w ówczesnych problemach w naszym Kościele lokalnym. To było piękne doświadczenie. Jakby przypieczętowaniem tego spotkania było wręczenie nam w dniu następnym pięknych krzyży biskupich. Pięknych może w wymiarze estetycznym, ale i symboli krzyża, który niesiemy w swoim życiu, w swej posłudze, tak jak niósł go Benedykt XVI.
Autentyczna radość
Wielu kapłanów służących w diecezji łowickiej miało okazję służyć obok papieża Benedykta. Ksiądz Łukasz Szczepański, ks. Józef Petrynowski, ks. Łukasz Warzyński czy ks. Paweł Muranowicz. Jednak nie tylko duchowni w pierwszych godzinach po śmierci papieża podzielili się zdjęciami czy wspomnieniami. Także wierni świeccy przypomnieli o tym, czego ważnego, wartościowego doświadczyli dzięki spotkaniu z następcą Jana Pawła II. – Pamiętam oczywiście sam wybór i zdziwienie, że przyniósł mi radość. A to nie było takie oczywiste, bo odkąd się urodziłam nieustannie był „nasz papież” – wspomina Aleksandra Głuszcz. – Pamiętam autentyczną radość, gdy wydobywał się biały dym. Chyba po raz pierwszy poczułam radość z powszechności Kościoła. Ciekawa byłam też swojej reakcji, jak i samego Benedykta, gdy wybrałam się na spotkanie do Krakowa. Jednego dnia było spotkanie z młodzieżą z modlitwą i całą noc koncerty, kolejnego była Msza. Organizatorzy chyba nie przewidzieli takiej liczby uczestników, bo było naprawdę ciasno. Pamiętam, jak papież czytał modlitwę po polsku, a cała zgromadzona młodzież czytała po cichu razem z nim, zwłaszcza gdy były wyrazy z „sz” czy „cz”... aż z tego szeptu tysięcy osób wyszedł pokaźny pomruk i wszyscy się roześmiali. Taki banał, ale ten szept był czystą troską. Potem były koncerty i oberwanie chmury. Nigdy tak nie zmokłam, może na Łowickiej Pieszej Pielgrzymce Młodzieżowej na Jasną Górę, tylko że na pielgrzymce czekają kochani gospodarze, a w Krakowie w założeniu organizatorów mieliśmy czuwać całą noc. Znalazłam ze znajomymi małą stację benzynową i tam spaliśmy pod gazetami, bo śpiwory przemokły i suszyły się na dystrybutorach paliwa. Następnego dnia po takiej nocy stanowiliśmy osobliwy widok w porównaniu z osobami odświętnie ubranymi, przybyłymi na niedzielną Mszę na Błoniach, ale mimo to pamiętam, ile w nas było radości. A jeden z cytatów, nad którym się zatrzymałam, brzmi: „Kościół przyszłości to Kościół, który nie będzie się ubiegał o żaden mandat polityczny i nie będzie uprawiał flirtu ani z lewicą, ani z prawicą, będzie Kościołem uduchowionym. Będzie miał trudne zadanie, bo proces krystalizacji i oczyszczenia będzie go kosztował wiele sił. Stanie się Kościołem ubogich, Kościołem maluczkich. Zagubieni ludzie odkryją wówczas, być może małej garstce chrześcijan, coś zupełnie nowego: nadzieję, której pragnęli, odpowiedź, której w sercu zawsze szukali” – wspomina Ola.
Fundament na przyszłość
Wspomnienie z Krakowa wciąż jest żywe w pamięci Moniki i Jacka Mozgów, małżonków ze Skierniewic. – Przyjaciel ofiarował nam wejściówki do strefy VIP. Wtedy papież kierował słowo do młodzieży i ten poruszający przekaz odebraliśmy jako pewnik, jako zadanie do wykonania. Od samego początku budowaliśmy nasze małżeństwo na skale, na fundamencie. To słowo nie zawiodło. Papież mówił wtedy do nas: „Budować na Chrystusie i z Chrystusem znaczy budować na fundamencie, któremu na imię »Miłość Ukrzyżowana«. To budować Kimś, kto znając nas lepiej niż my sami siebie, mówi do nas: »Drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i ja cię miłuję« (Iz 43,4). To budować z Kimś, kto zawsze jest wierny, nawet jeśli my odmawiamy wierności, bo nie może zaprzeć się samego siebie (por. 2 Tm 2,13)” – mówi Monika Mozga.
Diecezja łowicka od 31 grudnia żegnała modlitewnie papieża seniora. W każdej parafii wspominany był wśród intencji za zmarłych, a Msze Święte odprawiano m.in. w katedrze łowickiej, kościołach dekanalnych i na specjalną prośbę wiernych. Niech spoczywa w pokoju. •
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się