We wszystkich 9 szpitalach diecezji łowickiej sprawowane były Msze św. w intencji chorych i pracowników służby zdrowia. Eucharystii przewodniczyli księża dziekani.
W szpitalach w Łowiczu z chorymi modlił się ks. Dariusz Kuźmiński, w Skierniewicach ks. Sławomir Wasilewski, w Rawie Mazowieckiej ks. Bogumił Karp, w Kutnie ks. Jerzy Swędrowski, w Sochaczewie ks. Piotr Żądło, w Łęczycy ks. Sławomir Sobierajski. W Nowym Mieście nad Pilicą w szpitalu modlił się ks. Mariusz Zembrzuski, zaś w szpitalu w Żyrardowie ks. Adam Bednarczyk. Szpital w Głownie odwiedził i w kapicy św. Rity Mszę św. odprawił ks. Stanisław Banach. Z głowieńskim dziekanem modlił się ks. Zbigniew Kielan, diecezjalny duszpasterz służby zdrowia. Po modlitwie kapłani odwiedzili pacjentów w ich salach.
W głowieńskim szpitalu w Eucharystii sprawowanej w kaplicy szpitalnej nie po raz pierwszy uczestniczyła Anna Janeczek. Pani Anna dobrze znana jest nie tylko duszpasterzom, ale także personelowi medycznemu i chorym. Uśmiechnięta pielęgniarka nie ukrywa, że swój zawód od początku postrzegała jako powołanie. – Przez lata do kaplicy przychodziłam, by modlić się za pacjentów, a także za chorego ojca. Teraz dzień ten jest też mi dedykowany, bo sama zmagam się z chorobą. To bardzo ważne doświadczenie w moim życiu. Ta zamiana miejsc uczy jeszcze większej wrażliwości, cierpliwości. Teraz na własnej skórze doświadczam dewizy, której trzymałam się zawsze „Opiekuj się chorym tak, jak byś chciał, by się tobą opiekowano”. Chorując, widzę, jak trudno jest się modlić, gdy wszystko boli. Staram się jednak nie marnować cierpienia. Wiem, że ono, gdy jest przeżywane z Bogiem, ma wielką siłę, moc zmiany. Dlatego też ciągle powtarzam: Jezu, ufam Tobie – wyznała A. Janeczek.
O potrzebie bliskości Boga w podobnym tonie wypowiadała się także Małgorzata Błońska z Głowna, emerytowana pielęgniarka, którą w każdy I piątek miesiąca odwiedza ks. Zbigniew Kielan. – W chorobie mocniej doświadczam, jak piękny jest świat. Doceniam też wszystkich swoich bliskich, którzy się mną opiekują, którzy mnie odwiedzają: męża, rodzinę, koleżanki z pracy, sąsiadów, a także księdza. Posługa ks. Zbigniewa jest nieoceniona. Mój mąż nie raz powtarza, że „ksiądz mógłby do mnie przychodzić każdego dnia, bo po spotkaniu i przyjęciu Jezusa czuję się znacznie lepiej”. I coś w tym jest – przyznaje pani Małgorzata.
Głowieńska pielęgniarka nie ukrywa, że chorując, zmagając się z bólem, jest bliżej Jezusa. Będąc przykutą do łóżka, ma więcej czasu na modlitwę, rozmowy z Bogiem. W zmaganiach z chorobą od początku ofiarnie pomaga jej mąż. To także dzięki niemu nie czuje się samotna, opuszczona, bezradna. – Kiedyś nie raz się sprzeczaliśmy. Teraz tego nie ma. Mąż z wielką troską się mną opiekuje. Potrafi przy mnie i ze mną być. Przejął na siebie wszystkie obowiązki. Nie mam powodów do narzekania, bo mam wsparcie, czułość, pomoc. Uczę się przyjmować te gesty i za nie dziękować. Inspiracją do tego jest moja ciocia, która przez 7 lat opiekuje się swoim synem, który jest w śpiączce. Ona swojemu dziecku poświęciła życie. Jest w tym coś z czułości Boga – dodaje M. Błońska.