Trwa Wielki Post, czas intensywnego wsłuchiwania się w słowo Boże i konfrontowania z nim swojego życia. Nauki, których celem jest rewizja życia i pogłębienie relacji z Bogiem, głoszą zakonnicy, księża, siostry zakonne, a także... diecezjanie, którzy swoją postawą, modlitwą stają się rekolekcjonistami dla rekolekcjonistów.
Jak diecezja długa i szeroka, tak w każdej ze 167 parafii odbywają się "manewry duchowe". Wierni z parafii św. Stanisława w Skierniewicach mogą mówić o wyjątkowym wyróżnieniu, bowiem głoszący rekolekcje o. Tomasz Samulnik, dominikanin, od niespełna 2 lat pracujący w Kijowie, postanowił tu odpocząć i nabrać sił. - Przyjechałem głosić Chrystusa, przepowiadać Jego Ewangelię, jego słowo, ale też przyjechałem, by odpocząć i zaczerpnąć głoszenia parafian ze Skierniewic, którzy - mam wrażenie - dużo bardziej głosili mi nauki swoją postawą niż ja im swoim słowem. To oni mnie nieśli - wyznał o. Tomasz.
Wyjaśnił, że we wspólnocie Kościoła wszyscy jesteśmy kapłaństwem powszechnym, prorockim i królewskim. - Wszyscy jesteśmy kapłanami składającymi miłą Bogu ofiarę z naszego życia. Bóg wybrał niektórych z nas do kapłaństwa służebnego, aby służyć kapłaństwu powszechnemu, jak uczy nas choćby Lumen gentium Soboru Watykańskiego II. Bóg wszystkich nas wybrał jako proroków do przepowiadania Ewangelii światu. Jedni robią to na ambonie, inni robią to w zakładzie pracy, jeszcze inni w swojej rodzinie, w swoim środowisku albo cierpiąc w szpitalach. I to jest dla mnie doświadczenie żywego Kościoła - że możemy sobie nawzajem służyć, siebie nawzajem nieść i przede wszystkim być wspólnotą, bo w najgłębszym sensie Bóg jest wspólnotą trzech osób, wspólnotą doskonałej miłości, nie do końca dla nas zrozumiałej, a jednak udzielającej się w Kościele i doświadczanej przez nas, wierzących. I my jako wspólnota jesteśmy tego odblaskiem, dużo słabszym, mniej doskonałym, ale jednak odblaskiem. I to jest dla mnie doświadczenie tego typu wspólnoty Kościoła. Bóg jest komunią i On z nas robi komunię poprzez to, że Go przyjmujemy, że karmimy się Nim, poprzez to, że oddziałujemy na siebie nawzajem swoją wiarą i tym samym głosimy sobie Ewangelię. I właśnie tego tu doświadczyłem - głoszenia przez parafian Ewangelii. To jest wyraz naszej eklezjologicznej świadomości, którą trzeba kształtować, o której trzeba mówić, pisać, nauczać - tłumaczył.
Przez te 4 dni kaznodzieja nauki oparł na liturgii Kościoła. Pierwszego dnia, zatrzymując się przy Ewangelii opowiadającej o niewidomym od urodzenia, którego Jezus uzdrowił, rozważał dwa podejścia - Jezusa i faryzeuszów. Kapłan wraz z wiernymi przyglądał się temu, co mówi Bóg o sobie przez to słowo, a także jakie postawy może przyjąć człowiek wobec Boga. Odpowiedzią może być otwartość na uzdrowienie bądź zamknięcie się na to, że Bóg jest między nami.
Drugiego dnia wiele miejsca zostało poświęcone lękowi. Inspiracją do rozważań było zdanie wypowiedziane przez anioła do św. Józefa: "Nie bój się". Zakonnik omówił dwa rodzaje lęku. Pierwszy wyraża się w bojaźni Bożej, której innym imieniem jest troska o relację wobec Boga, a także wobec kogoś bliskiego. Miłość jest tu motorem napędowym do tego, żeby się troszczyć o swoją wiarę, o swoje małżeństwo, kapłaństwo, relację z Bogiem. Jest w człowieku bojaźń, żeby nie obrazić Pana Boga grzechem nie dlatego, że się Go boimy, ale właśnie dlatego, że kochamy. Drugi jest lęk, który nas paraliżuje, który jest m.in. efektem naszego odrzucenia, z którym się mierzymy i z którego Bóg nas uzdrawia.
Kolejnego dnia wierni usłyszeli o niewidomym od urodzenia. Gdy Chrystus go spostrzega, wychodzi z inicjatywą miłości i uzdrowienia. Wówczas on dostaje słowotoku, mówiąc, że nie ma człowieka, który mógłby go wprowadzić do wody. - Jezus nie o to go pytał. On widział jego zamknięcie, jego postawę skoncentrowania się na sobie, spowodowaną 38-letnim paraliżem. Dlatego powiedział mu: "Weź swoje nosze i idź do domu".
Ostatniego dnia rekolekcji wierni usłyszeli o kłamstwie, które często jest zaszczepione w sercu ludzkim, które przyczynia się do przekonania, że jesteśmy bezwartościowi, że jesteśmy niemal jak przedmioty, którymi można się pobawić. - Te przekonania, które są kłamstwem o nas, a którymi często żyjemy przez lata, niszczą nas. Trzeba przyjąć, że zupełnie inaczej myśli o nas Bóg, który za każdego z nas oddał życie. Jezus Chrystus oddał życie, byśmy mieli pełny przystęp do Boga - mówił rekolekcjonista.
Co dla niektórych zaskakujące, kaznodzieja podczas nauk nie odnosił się do swoich doświadczeń związanych z wojną w Ukrainie. - Mówiłem o tym w śladowych ilościach. Zależało mi, żeby Chrystus, Jego słowo było w centrum. Mam dość mówienia o wojnie. Będąc tam, przez cały czas doświadczamy pomocy, jaka płynie z Polski, za którą w imieniu Ukraińców, ale przede wszystkim naszego zakonu jesteśmy bardzo wdzięczni. Doświadczając wsparcia, widzimy, że jesteśmy Kościołem. Tu, w Polsce, szczególnie ostro i wyraźnie widać to, że ziemia jest ochrzczona. Za tę wiarę, pomoc chciałbym wszystkim powiedzieć wielkie i wyraźne "dziękuję". "Bóg zapłać" nawet, bo to wszystko dzięki Bogu się dzieje - mówił ze wzruszeniem.
Warto podkreślić, że kapłan na rekolekcje do parafii przywiózł ze sobą książkę, którą zredagował, opracował oraz opatrzył wstępem, a która dla wielu parafian może być podpowiedzią, jak zbudować w codziennym życiu, w obliczu cierpień, spraw, które nas przytłaczają, ale i radości, głęboką relację z Bogiem - "Wiara. Nadzieja. Miłość. Przewodnik po życiu chrześcijańskim" autorstwa Benedykta XVI. Nie jest to papieska publikacja, lecz wybór z różnorakich jego wypowiedzi, tekstów, nauczania. Myśl Josepha Ratzingera/Benedykta XVI jest najwyższej próby bliską życiu refleksją na temat sprawy najważniejszej - relacji Bóg-człowiek.