Od ostatniej niedzieli kwietnia aż do końca czerwca w diecezji łowickiej odbywają się uroczystości I Komunii Świętej. Te odbyły się już m.in. w parafii w Wysokienicach, Kocierzewie, Międzyborowie, Skierniewicach, Słupi, Łowiczu czy Kutnie. Tysiące dzieci po raz pierwszy przeżywało sakrament pokuty i pojednania oraz ten najważniejszy, gdy w pełni mogły uczestniczyć w Eucharystii.
Wraz z pierwszymi dniami maja rozpoczął się sezon komunijny. Jak co roku dla każdego oznacza to zupełnie co innego. – Żniwa. I z każdym sezonem jest coraz drożej, ale coraz bardziej bogato – mówi Elżbieta Zimoń, kwiaciarka i dekoratorka. – Rodzice narzucają pewne trendy i standardy. Dużo zależy od księdza, parafii, kościoła, ale czasem i kapłani zwyczajnie odpuszczają dla „świętego spokoju”. Klasycznie biel, złoto, gipsówka, kokardy, ale pojawiają się i pomysły ze świecami, girlandami, trochę styl „boho” – pióra, trawy pampasowe, mnóstwo liści… – wymienia Elżbieta.
Żniwa mają też kamerzyści i fotografowie. Sesje rodzinne, pozowane i „spontanicznie” w ogrodzie podczas obiadu. – Czasem żartuję sobie, że wierzący fotograf ma mieszane uczucia tego dnia. Z jednej strony – taką mam pracę, z drugiej serce ściska, gdy dziecko zamiast skupić się na przyjęciu pierwszej Komunii patrzy centralnie w mój obiektyw – niezależnie od tego, jak bardzo staram się być niewidoczny – mówi Patryk Korzembski, fotograf. O wzmożonej pracy – głównie w niedziele, mówią także fryzjerki, kucharki, a także muzycy. Coraz częściej obiady, przyjęcia po I Komunii przypominają małe wesela.
Pomijając komercyjną stronę uroczystości nie brakuje osób, które doceniają, rozumieją jej sens i znaczenie. Do nich należą głównie dzieci. – Mam troje rodzeństwa, które przede mną przyjęło Pana Jezusa. Było mi przykro, jak w niedzielę całą rodziną szliśmy do Komunii, a ja dostawałam tylko błogosławieństwo. Teraz to się zmieniło i wreszcie „jak dorosła” mogę uczestniczyć w Mszy św. Długo na to czekałam, uczyłam się modlitw, czytałam z rodzicami Pismo Święte i zadawałam wiele pytań, bo to niesamowite, że Pan Jezus chce być tak blisko nas, że daje się… zjeść – mówi Karolina Musiał z Wiskitek.
Rodzice potwierdzają, że córka była wyjątkowo skrupulatna w trakcie przygotowań. – To, na ile pytań odpowiadaliśmy, to tylko jeden Pan Bóg wie – żartują Malwina i Paweł Musiałowie. – Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że dziecko mając 10 lat może tak wnikliwie pytać o sakrament Eucharystii.
W mediach pojawia się wiele spekulacji, czy 10-letnie dzieci są na tyle odpowiedzialne, gotowe do przyjęcia sakramentu, który jest jednym z ważniejszych w wierze i życiu. Pojawiają się wątpliwości co do sakramentu pokuty i pojednania. Padają pytania: „Czy to nie za wcześnie?; „Po co stresować dzieci?”. – Tu należałoby się skupić na obecności i uważności wobec dzieci. Jeśli dziecko mówi nam, że ciągnęło kota za uszy, to znaczy, że jest mu z tą sytuacją niewygodnie. Coś to w nim wzbudziło – może poczucie wstydu, może świadomość, że to niewłaściwe zachowanie. Za tym, coś się kryje. My, jako kapłani, w konfesjonale musimy potraktować to poważnie. Wysłuchać, podpowiedzieć i zapewnić, że Jezus zajmie się i tą sytuacją, że przebacza. To dobry czas, by dziecko zaczęło słuchać swojego sumienia – mówi ks. Grzegorz Gołąb.
Pielgrzymkę dziękczynną za dar Eucharystii odbyły dzieci m.in. z parafii w Błoniu.Wątpliwości, spekulacje chowają się w dniu, gdy dzieci przyjmują Jezusa do swojego serca i mają w sobie autentyczną, prawdziwą dziecięcą radość z tego faktu. Później potęgują ją w tzw. „białych tygodniach”, które dzięki zaangażowaniu kapłanów, nie są obowiązkiem do spełnienia, a atrakcyjną formą spotkania, modlitwy i dzielenia radości. Nie brakuje niespodzianek, upominków, a także atrakcji w formie wycieczki rowerowej szlakiem kapliczek na „komunijnych” rowerach. Nie brak też pielgrzymek dziękczynnych za przyjęty sakrament, z prośbą o błogosławieństwo na kolejne lata wzrastania w wierze. Te odbywają się do sanktuariów maryjnych w całej Polsce.