W parafii św. Bartłomieja w Domaniewicach swój jubileusz kapłański celebrował ks. Stefan Sut. Pochodzący z Krępy wieloletni proboszcz parafii św. Mikołaja w Słupi 50 lat temu przyjął święcenia. W jubileuszowej Mszy św. dziękował za lata posługi w Winnicy Pańskiej, a wierni dziękowali za jego obecność, służbę i modlitwę.
Trwają obchody jubileuszy kapłańskich w diecezji. W niedzielę 25 czerwca w parafii w Domaniewicach swoje święto przeżywał ks. Sut. - Poprosiłem dobrego proboszcza ks. Wojciecha, bym mógł dołączyć swoją intencję. Nie chciałem jakoś głośno celebrować, bo są księża, którzy dłużej służą Panu niż ja. Jednak znaleźli się tacy, co nie pozwolili mi skromnie świętować i niech im Pan Bóg za to wynagrodzi - mówi z humorem ks. Stefan.
Razem z jubilatem przy stole eucharystycznym stanęli proboszcz parafii w Domaniewicach ks. Wojciech Wawrzyniak oraz ks. Roman Sękalski, dla którego prywatnie ks. Stefan jest wujkiem. Swoją modlitwę, obecność i wdzięczność wobec kapłana wyrazili także członkowie Zespołu Ludowego "Ziemia Słupiecka", którzy przyjechali z parafii św. Mikołaja w Słupi, gdzie kapłan pełnił posługę proboszcza przez 25 lat.
- Ksiądz Stefan zapisał się w naszej pamięci jako wspaniały kapłan, ale przede wszystkim człowiek. Wspierał i zachęcał nas do działań. Jednoczył w modlitwie, ale i potrafił "przywołać do porządku", kiedy było to konieczne. Miał niezwykłe poczucie humoru, które wybrzmiewało w pouczający sposób w kazaniach i te "rady" zostały z nami na lata. Był obecny w naszych rodzinach, wspólnocie, ale i zainteresowaniach, także tych artystycznych. Dlatego nie mogło nas tu dziś zabraknąć, by wyrazić wdzięczność i modlić się o potrzebne łaski dla niego - mówi Tomasz Masłocha, kierownik zespołu.
Życzenia swojemu wieloletniemu proboszczowi wyśpiewał Zespół Ludowy "Ziemia Słupiecka". Magdalena Gorożankin /Foto GośćObecnie ks. Stefan, już jako emeryt, przebywa na terenie diecezji warszawsko-praskiej. Jednak gdy tylko może, odwiedza rodzinne strony. Stan zdrowia nie pozwala mu na częste wizyty, jednak ks. Stefan słynie z wytrwałości, zawziętości i oddania Panu Bogu. - Nogi już nie te, ale przed Jezusem trzeba uklęknąć. Oczy też słabną, ale Bogu dzięki większość modlitw znam już na pamięć - mówi.
- W zakrystii przed Mszą św. pytali mnie, czy pamiętam, co myślałem, jak leżeliśmy podczas litanii przed przyjęciem święceń kapłańskich. Nic nie myślałem. Pamiętałem tylko zdanie ks. Czesława Miętka, że chłopak, który się kręci podczas litanii, to może mieć kłopoty w kapłaństwie. I wytrzymałem, choć kamień wbijał mi się w czoło. Dziś proszę was, módlcie się o powołania kapłańskie, by byli tacy, którzy zdecydują się i wytrzymają. Można im rzucać kwiaty pod nogi, ale lepiej się za nich modlić. I za mnie też, proszę, módlcie się - mówił ksiądz jubilat.
Sam również zapewnił o modlitwie za tych, których Pan postawił na jego drodze w czasie 50 lat kapłaństwa, ale i za tych, których jeszcze na tej drodze spotka.