Pod hasłem: "Pod Twoją obronę, pocieszycielko strapionych" w Domaniewicach odbyła się XIX Pielgrzymka Kół Żywego Różańca.
Marianna, Barbara, Czesława, Anna, Katarzyna za różaniec chwyciły jeszcze za dzieciaka. Modlitwy tej i wołania o pomoc do Maryi w różnych sytuacjach życiowych nauczyły je matki i babcie. Z nimi na kolanach, nie tylko w październiku, ale każdego dnia szeptały: „Święta Mario, Matko Boża módl się za nami grzesznymi”. Trzymając się paciorków dorastały, wybierały swoich życiowych partnerów i uczyły się wierności. Różańca nie wypuszczały w chwilach radości, a także, gdy przychodziło im mierzyć się z trudnościami, chorobą, śmiercią najbliższych. W każdej sytuacji czuły, że Maryja jest blisko nich, że je wspiera, że podpowiada rozwiązania, przynosi zrozumienie, ocala wiarę, uczy cierpliwości, mądrości i zaufania. We wspomnienie Matki Boże Różańcowej wraz z rzeszą wiernych z całej diecezji przybyły do parafii w Domaniewicach, by wspólnie się modlić, dziękować i prosić.
Spotkanie róż różańcowych rozpoczęło się w kościele parafialnym pw. Św. Bartłomieja, modlitwą Godzinek ku czci Niepokalanego Poczęcia NMP. Później uroczystej Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył biskup ordynariusz Andrzej F. Dziuba. Homilię wygłosił bp Wojciech Osial. Kaznodzieja w nawiązaniu do czytań wskazał na modlitwę i wspólnotę. – Dzieje Apostolskie mówią, że apostołowie trwali jednomyślnie na modlitwie z Maryją, Matką Jezusa, i Jego braćmi. Wiedzą, że ma przyjść do nich Duch Święty, jednak czują utratę Jezusa. Stracili swojego Oblubieńca, wstąpił do nieba i nie wiedzą, kiedy powróci. Zmartwychwstał, ale teraz nie ma Go z nimi. Przeżywają jakiś trudny czas pomiędzy utratą a pocieszeniem. Ale zauważmy, że oni nie idą do swoich domów. Oni idą, aby wspólnie się modlić. Taki jest początek naszego Kościoła. Apostołowie są razem, nikt nie jest sam. Wspólnie przeżywają swój czas oczekiwania. I to jest słowo dla nas. Nie mamy w chwilach trudności zamykać się w domach. Mamy tworzyć wspólnotę. To jest bardzo nam potrzebne, bo dziś biegniemy, gubimy się, ranimy siebie na różne sposoby – mówił bp Osial. Hierarcha podkreślił, że Matka Boża przez Różaniec wprowadza nas w wiarę, która łączy się z naszym życiem. W naszym życiu są wszystkie tajemnice: radosne, światła, boleści i chwały. To jest nasze życie – podkreślał ks. biskup.
Po Mszy św. czciciele Matki Bożej udali się do Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych i Matki Pięknej Miłości, odmawiając po drodze tajemnice bolesne Różańca.
Na placu przed sanktuarium pielgrzymi wysłuchali konferencji „Różaniec siłą chorych i cierpiących”, którą wygłosił ks. Zbigniew Kielan, wikariusz parafii św. Barbary w Głownie, kapelan szpitala, Diecezjalny Duszpasterz Apostolstwa Chorych.
– Moi drodzy, ile razy już doświadczyliście w swoim życiu i w życiu swoich bliskich, jak w obliczu trudności i chorób, modlitwa za chorych – zwłaszcza modlitwa różańcowa – stawała się skutecznym mostem do Boga, przynosząc nadzieję, pocieszenie i uzdrowienie. Dlatego obok wielu innych intencji, jakie podejmujecie w Różańcu, nie może zabraknąć modlitwy za chorych. Niech te nasze modlitwy za chorych będą znakiem naszego współczucia, miłości i gotowości do niesienia wsparcia innym. Niech nasze serca będą pełne wiary, nadziei i miłości, gdy wznosimy nasze intencje w stronę nieba. W modlitwie różańcowej odkrywamy, że siła duchowa ma moc uzdrawiania i pokrzepienia. To modlitwa staje się źródłem wewnętrznego pokoju, a my stajemy się łącznikiem między cierpiącymi a Boskim Miłosierdziem – mówił ks. Kielan.
– Moje doświadczenie księdza od 8 ostatnich lat związane jest ze szpitalem, w którym realizuję posługę kapelana wśród chorych w Głownie, wcześniej również w hospicjum. Czerpiąc z doświadczeń kapłańskiej sakramentalnej posługi, mogę powiedzieć, że w tym, co do was mówię nie chcę się wymądrzać, bo szpital i bliski kontakt z chorymi uczy pokory. To, co mówię, może mieć klimat szpitala, co nie znaczy, że chcę straszyć śmiercią. W życiu tak bardzo ważne są dobre relacje. Relacje wypracowane teraz, w codzienności, są niezwykle ważne także wtedy, kiedy ludzie odchodzą. (…) Jak poradzić sobie z taką sytuacją, zachowując wszystkie psychologicznie zasady? Pochylam się z rodziną przy łóżku i mówię: „nie wiem, czy mama was słyszy, ale powiedzcie jej, że ją kochacie”, starzy spowiednicy mówili, że najpóźniej umiera słuch i właśnie dlatego do umierających trzeba krzyczeć: „Jest przy Tobie ksiądz, żałuj za grzechy”. Nigdy nie wiemy, czy gdzieś w nim ta świadomość się jeszcze nie kołacze. „Powiedzcie ojcu, że go kochacie i że przebaczacie, jeśli było coś złego”, bo potem będzie za późno. Nie dziwcie się temu, bo w każdej rodzinie zawsze jest coś, choćby to była najpiękniejsza rodzina, co czeka na przebaczenie. Potem jest szpitalna kaplica, jest modlitwa i cisza adoracji. To są momenty, dla których warto być księdzem. Kiedy masz świadomość, że towarzysząc modlitwą, zdążyłeś udzielić komuś rozgrzeszenia i przeprowadzić spokojnie z życia do życia. To są chwile, dla których warto żyć – mówił ks. Zbigniew.
Po błogosławieństwie udzielonym przez biskupa ordynariusza pielgrzymi zostali przez parafian zaproszeni na poczęstunek. Przybyłe do Domaniewic róże różańcowe indywidualnie nawiedzały sanktuarium. Wielu pątników świadczyło o pomocy i interwencji Maryi w różnych sytuacjach życiowych.