Klasyczne Liceum Ogólnokształcące, wchodzące w skład Zespołu Szkół im. ks. S. Konarskiego w Skierniewicach, w tym roku obchodzi jubileusz 25-lecia.
Są jednym z najwyżej ocenianych liceów. Ich uczniowie, na wzór patrona ks. Stanisława Konarskiego, dążą do prawdziwej mądrości. O tym, że nie są to puste słowa, świadczy fakt, że placówka od wielu lat nieprzerwanie ma prawo szczycić się tytułem Złotej Szkoły, przyznawanym liceom z całej Polski.
Obchody rozpoczęła Msza św. Eucharystii przewodniczył i homilię wygłosił bp Andrzej F. Dziuba. W liturgii uczestniczyli: były i obecny dyrektor szkoły – ks. Adam Kostrzewa i ks. Piotr Karpiński, proboszczowie uczniów uczęszczających do KLO, przedstawiciele samorządu, nadzoru pedagogicznego, dyrektorzy miejskich szkół i przedszkoli, absolwenci, rodzice i uczniowie. – Można powiedzieć, że nasz Klasyk jest jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, wodą Jezusa Chrystusa, wodą wielkiej historii tradycji chrześcijańskiej, wielkiej kultury chrześcijańskiej i jej wkładu w dzieje cywilizacji ludzkiej. Jesteśmy zasadzeni nad taką płynącą żywą wodą – mówił bp Dziuba. Hierarcha podkreślił, że szkoła wydała najpiękniejsze owoce w postaci absolwentów. – Czy może być piękniejszy owoc niż posłanie w świat kolejnego człowieka, aby on stawał się płynącą żywą wodą w świecie? – pytał biskup Dziuba. .
Na zakończenie Eucharystii bp Dziuba wręczył nauczycielom nagrody organu prowadzącego oraz dyrektora szkoły dla nauczycieli i pracowników. W tym roku ks. biskup wyróżnił: Magdalenę Wesołowską oraz Annę Chęcielewską. Nagrody dyrektora szkoły otrzymali: Marek Pągowski, Małgorzata Kozłowska, Aleksandra Cybulska, ks. Kamil Goc, Karolina Kozłowska oraz Anna Mańkowska.
Odbyło się też uroczyste ślubowanie uczniów klas pierwszych, a także przekazanie sztandaru nowemu pocztowi. Później w programie znalazły się przemówienie dyrektora, który wyraził uznanie wszystkim, którzy w to dzieło uwierzyli i nadal wierzą: śp. bp. Alojzemu Orszulikowi, ale i jego następcy bp. Dziubie, pierwszemu dyrektorowi szkoły, dziesiątkom nauczycieli i wychowawców, pracownikom niepedagogicznym szkoły. Odbyły się też przedstawienie przypominające historię szkoły. Jak przystało na jubileusz nie zabrakło gratulacji, życzeń i wspomnień.
W związku z jubileuszem o rozmowę poprosiliśmy ks.dyrektora Piotra Karpińskiego.
Agnieszka Napiórkowska: Za nami srebrny jubileusz Klasycznego Liceum Ogólnokształcącego w Skierniewicach. Jak mógłby ksiądz podsumować to wydarzenie?
Ks. Piotr Karpiński: - To był piękny czas, który przeżyliśmy bardzo pozytywnie. Do dziś docierają do mnie głosy zachwytu i gratulacji. Oczywiście, było wiele przygotowań, trudu, ale od początku towarzyszył mi wyjątkowy spokój. Wstawałem każdego ranka i powtarzałem sobie, że z pomocą Boga i ludzi wszystko pójdzie dobrze. W samym dniu jubileuszu nie brakowało emocji, bo trzeba było połączyć wiele wątków: kościół, spotkanie na auli, podjęcie gości. Przyznam, że bałem się też sztuczności, napompowania, przerysowania, nierealistycznych oczekiwań i pomysłów. Pytano mnie nawet, którego kardynała zaproszę. Dla mnie jubileusz to piękne święto – to przerwanie codziennego biegu, czas zatrzymania się, pewien bilans niemałego dorobku 25 lat. I oczywiście podziękowanie Bogu za to dobro.
Jubileusz to szansa zobaczenia tego, co za nami. Przypomnienia tych, którzy tę historię tworzyli. Miała temu służyć okolicznościowa monografia.
Tak. Czasy sprzyjają temu, by biec do przodu, ale oprócz skrzydeł nie możemy zapominać o korzeniach. O tym, skąd wyrośliśmy, bo to jest też nasza siła. Gdyby nie solidnie położone fundamenty, szkoła nie mogłaby do dziś funkcjonować. Bez dobrego wczoraj, nie byłoby szczęśliwego dzisiaj i takiegoż jutra. Jubileusz to okazja, by docenić tych, którzy tę szkołę tworzyli i nadal tworzą. Cieszyłem się obecnością pierwszego dyrektora, ale także wielu osób, które tu pracowały od początku. Wspominaliśmy też biskupa Alojzego Orszulika, który zakładał szkołę. Nasz dorobek, jak Pani zauważyła, postanowiliśmy zebrać w jubileuszowej monografii zatytułowanej „Odwaga bycia mądrym”. Mieliśmy na to trzy miesiące. Zaangażowało się w pisanie wiele osób. Był to spory wysiłek, ale udało się. Poza liczbą „25” w tytule ważna jest też wymieniona na końcu liczba „1093” – tylu absolwentów ukończyło naszą szkołę. A przecież za tą liczbą stoją konkretni ludzi, historie całych rodzin, a nawet pokoleń.
Z czego Klasyk może być dumny?
Pierwszą dumą jest fakt, że szkoła w ogóle zaistniała i przetrwała. Powstaje przecież wiele szkół, ale nie wszystkie trwają. Dziś trudno wyobrazić sobie Skierniewice i okolice bez „Klasyka”. Jest to szkoła, która wypracowała tradycję, niepowtarzalny styl, poziom. Można mówić o pewnym środowisku, które się wokół niej ukształtowało. To jest silna placówka, ona się broni, bo odpowiada na potrzeby konkretnych osób. Mówiąc o dumie chcę podkreślić, że najważniejsi są ludzie. Mam na myśli najpierw doskonałych nauczycieli, bez których nie da się zrobić dobrej szkoły. Staramy się, by tu zawsze była wyjątkowa, pełna pasji kadra. Dumny jestem też z absolwentów, uczniów, którzy są z różnych środowisk. To, co się dzieje w człowieku jest wielowątkową tajemnicą. Cieszymy się ze wszystkich uczniów wywodzących się z rodzin katolickich, ale także z tych z rodzin niewierzących, którzy ucząc się w szkole katolickiej stawiają jednak pytania o wiarę. Staramy się nikogo nie przymuszać do wiary, zachęcamy, proponujemy. Zależy mi szczególnie na dwóch rzeczach: po pierwsze, by szkoła nie była przeszkodą na drodze młodego człowieka do Boga, i po drugie, by każdy miał tutaj doświadczenie szukania prawdy i bycia potraktowanym z szacunkiem. To się w większości udaje, o czym zaświadczają absolwenci.
"Klasyk" to szkoła katolicka. Co to znaczy dzisiaj?
Na to pytanie odpowiada mój tekst w monografii. Z formalnego punktu widzenia szkoła katolicka to taka, która została powołana przez Kościół albo przez niego uznana. Ale co to oznacza w praktyce? Inspiracją jest dla mnie myśl dwóch filozofów: Johna Henry’ego Newmana i Alasdaira MacIntyre’a. Newman bronił, by szkoła katolicka nie była szkołą wyznaniową. Ona nie może brać na siebie ciężaru formacyjnego, duszpasterskiego, a nawet katechetycznego. To nie jest jej zadanie. Pierwszym zadaniem szkoły katolickiej jest nauczanie. Ale takie, w którym przesłanie Kościoła i chrześcijaństwa nie jest zewnętrzną ozdóbką, ale stanowi wewnętrzną inspirację. Wtóruje mu MacIntyre, którego zdaniem inspiracja katolicka powinna być obecna wewnątrz poszczególnych przedmiotów. Nauczyciele i przedstawiciele nauk powinni inspirować się w swoich poszukiwaniach chrześcijaństwem, np. fizyk mówiąc o wszechświecie może prowadzić dialog z teizmem, biolog zaś dyskutować ewolucjonizm z teorią stworzenia, zaś historyk badać źródła religijne. Newman podkreślał, że szkoła katolicka powinna kształcić nie tyle katolików, co dżentelmenów, którzy charakteryzują się tym, że szanują każdego człowieka i żyją w świecie prawdy. Czy to jest do wykonania? Staramy się. To jest pewien ideał, a trzeba pamiętać, że szkoła funkcjonuje w konkretnym systemie oświaty. Marzy mi się, by nasze liceum miało tę wewnętrzną inspirację, a także, by lekcje religii były zajęciami z prawdziwej, naukowej teologii. Co zresztą w dużej mierze się udaje, a pomocą w tym są m.in dni skupienia dla nauczycieli, na które zapraszam wymagających mówców.
Czy ma ksiądz jakieś plany na przyszłość?
Nigdy nie miałem ambicji zaczynania wszystkiego od nowa. Najlepsza filozofia to kontynuowanie tego, co dobre. Ale oczywiście świat się zmienia i stoimy przed nowymi wyzwaniami. Zadaniem numer jeden jest wciąż pozyskiwanie dobrych nauczycieli. A o tych coraz trudniej, bo zawód nauczyciela jest w zapaści. Drugim wyzwaniem jest konieczność zrozumienia nowych i innych pokoleń uczniów, ich słabości, kruchości, ale także potrzeb i aspiracji i adekwatna odpowiedź na nie.
A czy jest coś, co należałoby poprawić?
Oczywiście. Ciesząc się ze wszystkich sukcesów, patrzymy na to, co w naszej szkole słabe, także na nasze porażki. Mówię o tym często na radach pedagogicznych. Widząc jakieś niedomaganie, np. słabe wyniki w jakiejś dziedzinie, poddajemy to analizie i staramy się temu zaradzić. Oceniamy także zachowanie naszych uczniów w szkole, kościele, kinie, ich postawy. Wszystko, co dotyczy ucznia i jego sytuacji podlega refleksji. Chciałbym też, by szkoła miała lepsze zaplecze materialne, by stawała się coraz bardziej nowoczesna. Ale po 10 latach bycia dyrektorem jestem spokojny. Udało się dużo zrobić. Dziś Klasyczne Liceum to placówka prężna, w dobrym stanie, z piękną historią i zaangażowanymi ludźmi.