W tym roku Środa Popielcowa zbiegła się z dniem zakochanych. Fakt ten wielu duchownych i świeckich odczytało jako zachętę do podkreślenia, że czas Wielkiego Postu jest dany człowiekowi po to, by odkrył, jak wielką miłością został obdarowany.
Magda i Tomek poznali się w wyjątkowych okolicznościach - podczas Łowickiej Pieszej Pielgrzymki Młodzieżowej na Jasną Górę. Ich pierwsze spotkanie miało miejsce przy chrzcielnicy, u stóp ołtarza św. Józefa, do którego Magda od dawna miała głębokie nabożeństwo. - Do niego modliłam się o pracę, dobrego męża. Dzięki jego wstawiennictwu doświadczyłam wiele dobra w moim życiu. Jednym z tych darów jest Tomek, który od początku intrygował i zaskakiwał mnie swoją zdolnością do "czytania w moich myślach" - wspomina Magda.
Tomek przytakuje, dodając, że ich związek od początku był naznaczony głębokim zrozumieniem bez słów, co odzwierciedlało się nawet w podejściu do walentynek. - W naszym przypadku to wspólna wiara i dążenie do życia według zasad Kościoła wytyczają nam drogę - wyjaśnia Tomek. - Od samego początku, zarówno jako para, jak i teraz - narzeczeni, pielęgnujemy naszą relację poprzez wspólną modlitwę, uczestnictwo w Eucharystii i wydarzeniach, które nas połączyły, jak pielgrzymka czy wieczory uwielbienia.
Stąd ich walentynki to przede wszystkim święto Świętej Rodziny, a także daty takie, jak wspomnienie św. Józefa 19 marca czy 26 sierpnia, kiedy modlą się przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej.
Magda przyznaje, że choć nie ignorują świeckich świąt i doceniają małe gesty, to w ich związku nie przywiązują do nich większej wagi. - Walentynki obchodziliśmy na początku lutego, kiedy mogliśmy wspólnie spędzić weekend. A 14 lutego po pracy uczestniczymy w obrzędzie posypania głów popiołem - tłumaczy Magda.
Para podkreśla, że prawdziwa miłość to nie tylko romantyczne gesty raz w roku, ale przede wszystkim codzienne potwierdzanie uczuć przez czyny. - Mamy walentynki przez cały rok - mówią zgodnie Magda i Tomek.
Połączenie walentynek i Środy Popielcowej nie stanowiło problemu także dla Ewy I Marcina Ryfów. Uczestniczący w liturgii małżonkowie podkreślali, że "walentynki w popiele" to żaden problem. - Zamiast na romantyczną kolację wybraliśmy się na Mszę św., aby tam budować jedność małżeńską. Ksiądz posypał nam głowy popiołem, co przypomniało nam o konieczności wyzbywania się pychy, egoizmu, a zwracania się ku miłości ofiarnej, pełnej konkretnych gestów, słów, wsparcia. Walentynki w Środę Popielcową jeszcze bardziej ukazały nam, że miłość ma wiele imion i że wpisane są w nią pokora, wdzięczność i wyrzeczenia. Prezenty od serca nabrały tego dnia większego znaczenia - przyznała E. Ryfa.