W parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Skierniewicach Rawce już od 4 lat wierni dzień odpustu parafialnego przeżywają całymi rodzinami. Najpierw na modlitwie, potem na terenie parafii, gdzie co roku przybywa atrakcji i osób chcących zaangażować się w tworzenie wspólnoty.
Pomysłodawcą pikniku jest ks. Adam Kwaśniak, proboszcz. Jednak jak przyznaje, dziś bardziej przygląda się wszystkiemu z boku, patrząc, jak wierni wzięli sprawy w swoje ręce. - Powiedzmy, że taki miałem kaprys, by zrobić piknik przy parafii. Okazało się, że więcej osób ma podobną fantazję i w ten sposób dziś mamy już czwartą edycję tego wydarzenia - mówi proboszcz.
Gospodarze pikniku ks. Adam Kwaśniak i Lucja Skarzyńska, prezes Stowarzyszenia "Jestem", podkreślają, że bez zaangażowania świeckich integracja parafii i robienie "wielkich rzeczy" nie istnieją. Magdalena Gorożankin /Foto Gość- Mamy wyjątkowego patrona i choć parafia ma wezwanie św. Józefa Oblubieńca, to można rzec, że przeżywamy w roku dwa odpusty. Pierwszy 19 marca - bardzo liturgiczny, modlitewny, z nabożeństwami, pieśniami ku jego czci. Dzisiejszy, majowy, to czas integracji parafii. W końcu Józef też miał rodzinę, spędzał z nią czas - dodaje.
Słowa księdza proboszcza potwierdzają wierni świeccy zaangażowani w organizację pikniku. - To prawda, że wzięliśmy sprawy w swoje ręce, choć bez duszpasterskiej opieki nie czulibyśmy się pewnie. To chyba najwyższy czas, by świeccy angażowali się bardziej w życie parafii. Księża sami nie stworzą wspólnoty, Kościoła. To my ją tworzymy i choćby przez takie spotkania jak dziś, możemy zobaczyć, ilu nas jest, jakie mamy talenty, możliwości, czym możemy służyć Bogu i parafii - mówi Lucja Skarzyńska, prezes Stowarzyszenia "Jestem".
- Nie chcę prorokować, ale za kilka lat takie działania będą konieczne, by zebrać wspólnotę, dać się poznać, bo liturgia i wspólna modlitwa są najważniejsze w parafii, ale wzajemne działanie, poznanie się, stworzenie możliwości zrobienia czegoś więcej wymaga czasem innych form - dodaje pani Lucja.
Na scenie zaprezentował się m.in. zespół Nieborowianki, który wykonał zarówno pieśni religijne, jak i biesiadne. Magdalena Gorożankin /Foto GośćI tak jedni znaleźli drugich, by razem stworzyć kilkugodzinne wydarzenie, podczas którego licznie zgromadzeni mogli wysłuchać koncertów Zespołu Ludowego "Ziemia Słupiecka", Nieborowianki, a także gitarzysty i wokalisty Darka Machowskiego wraz z uczniami.
Nie zabrakło przejażdżek kucykiem, bryczką lub motocyklami, które nadjechały do parafii za sprawą "Jeźdźców Dakoty". Pokazy sprzętu OSP, lekcje udzielania pierwszej pomocy z harcerzami, malowanie twarzy i wyrażanie swoich artystycznych umiejętności na folii. Do tego popcorn, wata cukrowa, ciasta i - jak na majówkę przystało - grillowane przekąski.
- Pomysł rewelacyjny. Wspaniale spędzony czas, a do tego zupełnie inaczej niż na piknikach, które mają miejsce przy gminach lub w miastach. Jesteśmy spokojni o dzieci, nie musimy tłumaczyć, dlaczego tata nie pije piwa, mama nie kupuje gadżetów, a oni nie mogą skorzystać ze "strzelanek", bo tutaj po prostu tego nie ma. Rodzinna atmosfera, kulturalne spotkanie. Naprawdę dobrze rozpoczęta majówka - mówi Iwona Jakiewicz.
Stowarzyszenie "Jestem" i parafia św. Józefa mają w planach kolejne działania. Razem i osobno, ale wszystko z miłości do drugiego człowieka, i po to, by poznać się, być blisko i we wspólnocie.
- Obecność i prowadzenie patrona parafii, św. Józefa, jest odczuwalna na każdym kroku. Widać to nawet dziś, w postaci pięknej pogody, spokojnej i radosnej atmosfery i ludzi, którzy odpowiedzieli na wszelkie zaproszenia. To też dla niego i z nim tworzymy. Taki "piknik u Józefa" - dodaje Lucja Skarzyńska.